Kogo święta ominą?

Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na święta w rodzinnym gronie. Osoby wykonujące pracę w systemie zmianowym, czy prace użyteczne społecznie często nie mogą sobie pozwolić na taką przyjemność.

Kogo święta ominą?

23.12.2009 17:11

Wizja świąt wiąże się z odpoczynkiem, a przynajmniej oderwaniem od codziennych obowiązków i pracy zawodowej. Nie wszyscy mogą sobie pozwolić na święta w rodzinnym gronie. Osoby wykonujące pracę w systemie zmianowym, czy prace użyteczne społecznie często nie mogą sobie pozwolić na taką przyjemność. Zapytaliśmy jak radzą sobie osoby, które będą pracować w święta.

- Od trzech lat pracuję w noc sylwestrową. Mam swój zespół muzyczny. Jestem wokalistką – opowiada Ida Jankowiak. - Kiedy organizatorzy sylwestrowej imprezy dzwonią, by zarezerwować nas na Sylwestra wszyscy w kapeli się cieszymy. Możemy sporo zarobić, znacznie więcej niż podczas innych koncertów. Najlepsze są przygotowania. Dobór repertuaru, ciuchy i w końcu szał na scenie. Chwila refleksji przychodzi, kiedy goście na sali składają sobie noworoczne życzenia szczęścia, zdrowia, miłości... A gdzie moja miłość? Mogę się tylko domyślać, jak bawi się z kolegami na imprezie. Patrzę jak zgromadzone na imprezie dziewczyny padają w ramiona swoich mężczyzn, ja w tym czasie ukradkiem spoglądam na ekran telefonu i czekam na sms-a od narzeczonego. Nie raz zakręciła mi się łza w oku, lecz cóż przedstawienie musi dalej trwać. W końcu taka noc zdarza się raz w roku, a ja nie mogę zawieść ludzi, którzy na mnie liczą.

- Jestem chirurgiem, Sylwestra spędzę na ostrym dyżurze. Zamieniłem się z kolegą, który już od dawna planował wyjazd do Białowieży. Jest młodym mężem, niech jedzie. Ja nie odczuwam potrzeby, aby ten wieczór spędzić z rodziną. Z żoną jesteśmy w separacji, a dzieci są duże, syn wyprawia tak zwaną domówkę. I tak mnie nie zaprosił. Jak zwykle w Sylwestra moc roboty będzie. Już to widzę: zatrucia, pobicia, pourywane paluchy od petard. Sylwestrowe zdjęcia z pękniętą żuchwą, złamanym obojczykiem z pewnością w przyszłości nie będą skłaniały ich właścicieli do miłych wspomnień. Oj ludzie! Trzeba się bawić z głową – przestrzega Jerzy Kulesza, chirurg ze studenckiego szpitala. - W taką noc nigdy nie ma spokoju. Z reguły przed gabinetem jest bardzo głośno a w powietrzu unoszą się opary alkoholu. Wiem to, wszak nie będzie to mój pierwszy dyżur w sylwestrową noc.

- Tym razem pracować będę zarówno w Boże Narodzenie jak i Sylwestra. W zamian za pracę w święto dostanę dzień wolnego. Trudno, taka praca. Ochroniarzem jestem od pięciu lat i pierwszy raz mi tak przypadło. Będą to dla mnie normalne dni pracy. Ubiorę służbowy uniform, wypastuję buty, spakuję trochę jedzenia i pójdę do pracy. Wiem, że żonie i dzieciom będzie przykro, bo wiadomo, że są chwile kiedy bardziej niż zwykle człowiek ma ochotę być z najbliższymi. Zadzwonię do nich i będzie tak, jakbyśmy byli razem. Co do pracy, trochę się obawiam nocy sylwestrowej. Pracuję na terenie elektrociepłowni. Mam nadzieję, że nie odwiedzą mnie żadni dowcipnisie i będzie spokój, a ja będę mógł z daleka obserwować sztuczne ognie – opowiada Antoni Koprowski, pracownik firmy zajmującej się ochroną osób i mienia.

- Uwielbiam swoją pracę, choć czasami bywa niebezpieczna. Jeżeli jest to możliwe sam zgłaszam swoją chęć pracy podczas świąt. Jestem pilotem linii pasażerskich. Latam już dwanaście lat. Jak dotąd nie popadłem w rutynę. Każdy lot, to dla mnie kolejne wyzwanie. Kiedy siadam za sterem niemal czuję, jak wzrasta mi adrenalina. Zdecydowanie wolę bujać w obłokach niż objadać się przy świątecznym stole, lub pić do upadłego. Wiem także, że przecież jest więcej takich „uciekinierów” od świąt. Są ludzie, którzy mają dyżury w stacji kontroli lotów, nie mówiąc już o stewardesach. Choć może trudno w to uwierzyć, nie wszyscy z nas narzekają, że pracują w święta – stwierdza Wojciech Rowecki - Często ludzie czują się zobligowani by obchodzić święta, a tak naprawdę wcale tego nie chcą.

- No niestety, w Sylwestra i Nowy Rok będę w pracy. Nie jestem zadowolony. Ostatnio czuję się zmęczony, tym bardziej, że zmuszony jestem godzić pracę z nauką – mówi Jakub Breska. - Czasu dla siebie nie mam w ogóle. Pracuję w hotelu, jestem kelnerem i już wyobrażam sobie jak poleruję 200 kieliszków do szampana. Znowu przyjadą jacyś nadziani goście z wygórowanymi wymaganiami. Na takiej nadętej imprezie na pewno nie będę mógł się rozerwać. Szef już kilka miesięcy temu zaznaczył „ma być pełna profeska!” Jedyne plusy tego balu, to fakt, że zapłata będzie podwójna. Zastanawiam się, czy nadejdzie wreszcie czas, że role się odwrócą i to ja będę szalał na parkiecie w upojną sylwestrową noc.
Beata Kania

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (1)