Komentarz tygodniowy Catalyst: Cztery niedomknięte emisje

Informacja o wynikach emisji ma niebagatelny wpływ na postrzeganie emitenta i późniejsze notowania na Catalyst. Ale fakt, że emisje nie są zamykane w całości, nie zawsze oznacza brak chętnych.

Komentarz tygodniowy Catalyst: Cztery niedomknięte emisje
Źródło zdjęć: © WP.PL

12.07.2013 | aktual.: 13.07.2013 13:04

Na początku lipca pięć spółek poinformowało o zamknięciu emisji obligacji, z czego tylko jednej – M.W. Trade – udało się maksymalną wartość emisji (15 mln zł). W pozostałych przypadkach popyt nie wystarczał do zamknięcia emisji, choć różne były tego przyczyny.

Fundusz zamknięty Kredyt Inkaso zainkasował niespełna 18 mln zł z emisji wartej 25 mln zł. Być może część inwestorów skojarzy tę informację z coraz częściej powtarzającą się tezą, że inwestorzy finansowi mają już tak dużo obligacji firm windykacyjnych na półkach, że coraz mniej chętnie patrzą na ich dalsze finansowanie. Jednak nie był to do końca ten przypadek, choć limity na finansowanie windykatorów odegrały tu pewną rolę. Pierwotnie planowano uplasowanie 15 mln zł, ale na prośbę jednego z inwestorów ofertę zwiększono do 25 mln zł. Po podjęciu stosownej uchwały inwestor przypomniał sobie o limitach – stąd ostatecznie wynik emisji nie osiągnął maksymalnego pułapu.

Inaczej rzecz się miała z Casus Finance, który jeszcze w czerwcu chciał pozyskać 10 mln zł. Firma działała szybko, emisja miała zostać przeprowadzona w trzy dni, a praktycznie w dwa, biorąc pod uwagę fakt, że trzeci dzień trzeba było przeznaczyć na dokonanie przelewów i rozliczenie wpłat. Przyczyną pośpiechu był zapewne uzgodniony zawczasu zakup pakietu wierzytelności. Jednak okazało się, że trzy dni to za mało, żeby inwestorzy detaliczni, do których kierowano ofertę, zmobilizowali środki. Konieczne okazało się wydłużenie zapisów, ale takie działanie zawsze jest ryzykowne, bo odbierane jest niezbyt przychylnie („emisja nie schodzi, więc i ja nie kupię”). Skończyło się na 9,65 mln zł zebranych w tydzień. Zapewne gdyby od początku ustalono, że emisja trwa tydzień, zapisy zamknięto by w pełnej wysokości, bo Casus choć nie jest jeszcze dobrze znany na Catalyst, ma się czym pochwalić, jeśli chodzi o wyniki.

Dwie kolejne spółki – Invista i Milmex – to już klasyczne przypadki. Invista zebrała 0,9 mln zł z maksymalnych 4 mln zł, Milmex 3 mln zł z 15 mln zł. W przypadku Invisty czasu inwestorom nie brakowało, w przypadku Milmeksu tydzień zapisów mógł okazać się niewystarczający. Ale większym problemem było raczej przekonanie inwestorów do pomysłów obu firm na wykorzystanie środków z emisji (Invista ostatecznie poradziła sobie przeprowadzając emisję akcji).

Te cztery historie pokazują, że po pierwsze nie należy wyciągać pochopnych wniosków z suchego komunikatu o wynikach emisji – ich losy zależą czasem od, zdawałoby się, mało istotnych niuansów. Po drugie – rynek pierwotny nie zamarł po emisji PKN Orlen, lecz tętni życiem. Tyle, że większość emisji ma charakter prywatny, więc publiczne komunikaty oddają jego szczątkowy obraz. Po trzecie, amatorów obligacji korporacyjnych nie brakuje, ale coraz większą wagę inwestorzy przykładają do ryzyka związanego z emisjami. Dziś nie wystarczy już zaoferować dwucyfrowego kuponu i pisanego patykiem na wodzie zabezpieczenia, żeby uplasować emisję. Do tego potrzebne są mocne bilanse i dobra historia wyników. Czas start'up czy firm o krótkiej historii, które zamiast akcjami chcą finansować się długiem, powoli odchodzi w przeszłość.

Emil Szweda, Obligacje.pl

obligacjecatalystgiełda
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)