Komisja pozostawia w projekcie zapis dot. odległości wiatraków od zabudowań
Sejmowa komisja infrastruktury opowiedziała się w środę za utrzymaniem w projekcie ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych zapisu, by wiatrak można było postawić w odległości nie mniejszej niż 10 krotność jego wysokości od zabudowań mieszkalnych czy terenów chronionych.
30.03.2016 20:15
Posłowie przyjęli w środę sprawozdanie nadzwyczajnej podkomisji, która zajmowała się projektem tzw. ustawy wiatrakowej. Zgodnie z projektem autorstwa PiS, farmy wiatrowe nie będą mogły powstawać w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych, niż wynosi dziesięciokrotność ich wysokości wraz z wirnikiem i łopatami. W praktyce oznacza to 1,5-2 km.
Taka sama odległość miałaby być zachowana przy budowie nowych wiatraków przy granicach parków narodowych, rezerwatów, parków krajobrazowych, obszarów Natura 2000 i Leśnych Kompleksów Promocyjnych. Istniejące wiatraki, które nie spełniają kryterium odległości, nie mogłyby być rozbudowywane, dopuszczalny ma być jedynie ich remont i prace potrzebne do normalnej eksploatacji.
Sprawozdawcą komisji podczas drugiego czytania projektu ustawy w Sejmie będzie jej przewodniczący Grzegorz Schreiber (PiS).
Posłowie odrzucili wniosek wiceszefa komisji Pawła Olszewskiego (PO), który chciał odrzucenia sprawozdania nadzwyczajnej podkomisji. Według niego podkomisja przyjęła większość rozwiązań, które "wydają wyrok śmierci na elektrownie wiatrowe". "Ten projekt jest zabójstwem dla firm i dla ludzi, którzy w nich pracują" - podkreślił Olszewski.
Projekt określa zasady uzyskiwania zezwoleń na eksploatację wiatraków - mają być one ważne maksymalnie dwa lata od uzyskania. Eksploatacja wiatraka bez tego zezwolenia ma być zagrożona nawet dwoma latami więzienia. Posłowie chcą też, by sprzedaż energii z wiatru była możliwa wyłącznie z inwestycji, która ma zezwolenie na eksploatację.
Przewodnicząca podkomisji Anna Paluch (PiS) zwróciła uwagę, że Olszewski nie pracował w podkomisji, a użyte przez niego sformułowania są zbyt "radykalne" i "jawnie nieprawdziwe".
Olszewski chciał też, by komisja podjęła uchwałę o przeprowadzenie wysłuchania publicznego, ze względu na - jak argumentował - konsekwencje ustawy. Biuro Legislacyjne nie podzieliło jednak jego interpretacji zapisów regulaminu Sejmu i uznało, że na tym etapie procedowania nie ma takiej możliwości. Olszewski złożył więc wniosek o przerwanie posiedzenia komisji do czasu gdy opinię wyda Biuro Analiz Sejmowych. Większość członków komisji odrzuciła jednak i ten wniosek.
Przepadł również wniosek o przerwanie obrad innego posła PO Stanisława Żmijana, który zauważył, że podczas prac podkomisji na jej obradach nie było przedstawicieli strony społecznej.
Paluch ripostowała, że jej decyzja o rezygnacji z udziału przedstawicieli strony społecznej w pracach podkomisji była zgodna z regulaminem. Wyjaśniła, że ustawa jest "bardzo ważna" i prace nad nią wymagają spokoju. Przypomniała, że przedstawiciele zainteresowanych stron uczestniczyli w pierwszym czytaniu ustawy. Poza tym, dodała, posłowie otrzymali ich opinie.
Posłanka zapewniła, że w trakcie prac podkomisji, jej członkowie starali się doprowadzić projekt do "takiego stanu, który równoważy prawa i obowiązki stron. Przypomniała, że kwestia lokalizacji wiatraków budzi "ogromny rezonans" społeczny.
Obecni na posiedzeniu komisji przedstawiciele środowisk związanych z energią wiatrową oraz posłowie opozycji zwracali uwagę, że zapis o tym, iż farmy wiatrowe nie będą mogły powstawać w mniejszej odległości od budynków mieszkalnych, czy terenów chronionych niż wynosi dziesięciokrotność ich wysokości wraz z wirnikiem i łopatami, czyli 1,5 - 2 km. oznacza problemy nie tylko dla samej branży.
Jak dowodziła Gabriela Lenartowicz z PO, w przypadku gminy, w której mieszka, a w której powstaje farma składająca się z 17 wiatraków, będą miejsca, w których "ograniczenie zabudowy mieszkalnej wyniesie 100 proc.", czyli nie będzie tam można zbudować ani jednego domu, nawet na działkach budowlanych.
"Kto będzie ponosił konsekwencje finansowe dla właścicieli działek z prawomocnie wydanymi decyzjami na realizcję budów? - pytała. Jej zdaniem, w Polsce całe gminy zostaną wyłączone z możliwości zabudowy mieszkaniowej.
Remedium na takie niebezpieczeństwa ma być przyjęta w środę poprawka podkomisji, która umożliwia budowę domów mieszkalnych, jeśli są uwzględnione w obowiązujących planach zagospodarowania przestrzennego.
Jeśli takich planów nie ma, gminy będą miały 12 miesięcy na ich napisanie i uwzględnienie w nich, na dotychczasowych zasadach, budownictwa mieszkaniowego. tym Proponowany zapis daje też możliwość właścicielom czy użytkownikom wieczystym nieruchomości znajdujących się na obszarze oddziaływania wiatraka, na zaskarżenia planu miejscowego do Sądu Administracyjnego.
Komisja nie przychyliła się do poprawek posłów opozycji by vacatio legis ustawy wydłużyć do 12 miesięcy. Pozostawiono zapis, że ustawa ma wejść w Zycie po 14 dniach od ogłoszenia.
Projekt ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych autorstwa grupy posłów PiS budzi sprzeciw zarówno środowisk związanych z energetyką wiatrowa jak i części samorządów.
Zdaniem prezesa Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW) Wojciecha Cetnarskiego proponowana ustawa to rzecz "bezprecedensowa w skali świata". Oznacza bowiem - jak zauważył - wyrzucenie z kraju najtańszej, najbardziej perspektywicznej i innowacyjnej branży. Jeśli ustawa wejdzie w życie, to z możliwości lokalizowania nowoczesnych elektrowni wiatrowych wykluczone zostanie ponad 99 proc. powierzchni Polski - ocenił.
Podczas środowej konferencji Edward Trojanowski ze Związku Gmin Wiejskich RP wskazał, że obecnie ok. 1/3 gmin w Polsce inwestuje w rozwój energetyki odnawialną. OZE powstaje często w byłych, biednych po PGR-owskich samorządach, dla których m.in. siłownie wiatrowe stanowią istotny element budżetu tych samorządów.
Wiceprezes Polskiej Izby Gospodarczej Energetyki Odnawialnej i Rozproszonej Tomasz Podganiak podkreślał z kolei, że w uzasadnieniu do projektu oceniono, że dochody podatkowe dla gmin po wprowadzeniu nowych przepisów wzrosną. "To jest oczywiście nie prawda, bo skutek będzie zupełnie odwrotny" - zaznaczył.