Komołowski: Polacy z Donbasu nie mogą tylko biernie czekać, że damy im pracę
Polacy, którzy przyjechali z Donbasu nie mogą tylko biernie czekać, że przyniesiemy im pracę, muszą wykazać się też pewną samodzielnością - wskazał prezes Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" Longin Komołowski podczas wtorkowego posiedzenia senackiej komisji.
Senacka Komisja ds. Emigracji i Łączności z Polakami za Granica dyskutowała we wtorek o sytuacji grupy Polaków z Donbasu, którzy od stycznia przebywają na terenie Polski. Senatorowie wysłuchali m.in. informacji szefowej MSW Teresy Piotrowskiej na ten temat oraz słów Walentyny Staruszko z Towarzystwa Kultury Polskiej Donbasu, przedstawicielki ewakuowanej grupy.
Staruszko podczas posiedzenia komisji dziękowała przedstawicielom państwa polskiego za "pomoc i życzliwość". "Jesteśmy wdzięczni za ten świetny ośrodek i za odpoczynek, bo w pierwszych tygodniach potrzebowaliśmy przede wszystkim moralnego odpoczynku, bo każde trzaśnięcie drzwi uważaliśmy za wybuch" - mówiła.
"Jednak jak wrócę, koledzy zapytają mnie, jaką mamy teraz podjąć decyzję" - zaznaczyła. I dodała, że błędem Polaków z Donbasu była zgoda na to, by ich przyjazd nie był formalną repatriacją, tylko "ewakuacją". "Wśród nas jest 19 emerytów i teraz muszą podjąć decyzje, czy wracać do Doniecka, czy zostać tutaj. Bo nie każdy z nas jest przygotowany by liczyć tylko na pomoc społeczną. A jak wysoką nawet emeryturę ukraińską podzielić na osiem, to z tego nic nie zostanie" - mówiła. "Emeryci, którzy przyjechali, chcą pracować, ale czy dostaną taką możliwość, to jest pytanie" - dodała.
Podkreśliła, że kwestia pracy jest dla grupy Polaków "bardzo ważna", choć zdają oni sobie sprawę, że w tej chwili nie są jeszcze wystarczająco przygotowani. Potrzebują zwłaszcza pomocy prawnej. "Jesteśmy przygotowani, żeby zmienić zawód, pracować za mniejszą płacę, ale musimy być pewni, że tej płacy wystarczy, by się utrzymać. Moralnie nikt z nas nie jest przygotowany, by żyć tylko ze świadczeń społecznych, bo nawet nie wiem, co jest lepsze, bomba nad głową, czy takie istnienie, że można liczyć tylko na pomoc, nawet ze strony bardzo życzliwej" - mówiła.
Wspomniała m.in. o lekarzach, którzy jej zdaniem mogą mieć wystarczające kwalifikacje, by podjąć pracę w służbie zdrowia, nawet niekoniecznie w charakterze lekarzy. Dodała, że trudno jej o tym mówić, bo wie, że "Polska nic nie jest jej winna". "Zawsze mi pomagała, a ja dla niej nic nie zrobiłam" - powiedziała.
Słowa Staruszko wywołały reakcję byłego wicepremiera, prezesa Stowarzyszenia "Wspólnota Polska" Longina Komołowskiego. "Ten element samodzielności, jeśli tego nie będzie, jeśli będzie czekanie, że my przyniesiemy pracę, to będzie katastrofa" - powiedział.
Przedstawicielkę Polaków z Donbasu wsparła natomiast m.in. senator Janina Sagatowska (PiS). "Musimy wszyscy pracować, byście jak najkrócej pozostawali na żebraczym chlebie" - podkreśliła.
Wcześniej podstawowe informacje o Polakach ewakuowanych 13 stycznia br. z Donbasu przedstawiła senatorom minister spraw wewnętrznych Teresa Piotrowska. Poinformowała, że o ile w styczniu z Donbasu ewakuowano 178 osób, to teraz na terenie ośrodków w Rybakach i w Łańsku przebywa 189 osób - grupa powiększyła się w efekcie łączenia rodzin. Zaznaczyła, że cały ciężar codziennej opieki nad grupą wziął na siebie Caritas.
Grupa ma zapewnioną podstawową opiekę zdrowotną, a lektorzy języka polskiego weryfikują znajomość języka u przyjezdnych i kwalifikują do grup nauczania. Jednocześnie wobec całej grupy wszczęto procedurę legalizacji pobytu. "Chcemy dla naszych gości stworzyć tu w Polsce bezpieczny dom" - powiedziała Piotrowska.
Przedstawiciel Urzędu ds. Cudzoziemców mówił, że wszyscy przyjezdni złożyli wnioski o pobyt stały, choć ich status prawny jest różny - kilka osób ma polskie obywatelstwo, kilka już posiada zezwolenie na pobyt stały, są też tacy, którzy złożyli wnioski o udzielenie azylu na terytorium Polski. Dodał, że do początku marca wydano już 115 decyzji zezwalających na pobyt stały.
Piotrowska zaznaczyła, że przedstawiciele resortów zdrowia i nauki weryfikują kwalifikacje zawodowe tych, którzy przyjechali. Według Piotrowskiej większość przyjezdnych ma wyższe wykształcenie - jest np. 18 ekonomistów, 7 lekarzy. Niektórzy mają uprawnienia emerytalne, które weryfikuje ZUS. Przyznała, że emerytury ukraińskie po przeliczeniu byłyby bardzo niskie, więc dla takich osób będzie niezbędna pomoc.
Piotrowska powiedziała też, że program adaptacji dla całej grupy zaplanowany jest na pół roku. Jednak jeśli ktoś będzie chciał opuścić ośrodki wcześniej, będzie to możliwe. Tak jak będzie możliwe przedłużenie okresu adaptacji, "jeśli któraś z osób po 6 miesiącach nie będzie gotowa, by zamieszkać samodzielnie". "Mamy takie rodziny, o których już dzisiaj wiemy, że sobie nie poradzą, ani na rynku pracy, ani samodzielnie" - przyznała.
Szefowa MSW powiedziała także, że jedna z przyjezdnych osób, mająca 85 lat, zmarła. "Mam poczucie, że chciała przyjechać do Polski, by tu zakończyć życie" - powiedziała Piotrowska.
Szef senackiej komisji Andrzej Person (PO) podsumowując dyskusję stwierdził, że jego zdaniem w sprawie Polaków z Donbasu "Polska zdała egzamin pozytywnie".