Koniec lex Szyszko. Ostatni weekend masowej wycinki drzew

To już ostatnie dni niekontrolowanej wycinki drzew. Od soboty 17 czerwca zmienią się przepisy. Żeby wyciąć drzewo na własnej działce, trzeba będzie taki zamiar zgłosić, a urzędnicy będą mogli się na nią nie zgodzić. Za brak zgłoszenia kary będą ogromne.

Koniec lex Szyszko. Ostatni weekend masowej wycinki drzew
Źródło zdjęć: © East News | SŁAWOMIR KOWALSKI / POLSKA PRESS
Agata Kołodziej

14.06.2017 | aktual.: 14.06.2017 13:28

Rzeź, skandal, afera – z początkiem stycznia 2017 roku nagłówki gazet zaroiły się od takich słów w związku z masową wycinką drzew.

Wszystko przez to, że od 1 stycznia zmieniło się prawo i właściciele prywatnych działek, mogli bez pozwolenia ani żadnego nadzoru, wycinać drzewa na własnych posesjach. Ograniczeń praktycznie nie było, więc zaczęła się "rzeź drzew".

Ciąć zaczęli wszyscy, niektórzy dlatego, że konary zasłaniają im okno, część tak na wszelki wypadek, żeby podnieść wartość inwestycyjną działki. Drzewa zaczęły kłaść się dziesiątkami tysięcy. A winą obarczono ministra środowiska.

Po kilku miesiącach obowiązywania nowej ustawy, politycy w końcu naprawili swój błąd. Znowelizowali prawo o ochronie przyrody, a potem podpisał je prezydent. Przepisy w życie wchodzą w sobotę 17 czerwca. Co się zmieni?

Zgłoszenia zamiast starych zezwoleń

Politycy obiecywali, że nie przywrócą konieczności uzyskania zezwolenia na wycinkę, jak to było przed 1 stycznia 2017 roku. Teraz trzeba będzie jednak dokonać zgłoszenia. Ta zmiana dotyczy tych, którzy chcą wycinać w celach prywatnych.

Od soboty właściciel posesji będzie musiał zgłosić w urzędzie gminy lub miasta zamiar wycinki. Urzędnicy będą mieli 21 dni na to, by pojawić się na terenie posesji i dokonać oględzin, inwentaryzacji oraz sporządzić protokół. Znajdą się w nim informacje o gatunku drzewa i obwodzie pnia mierzonym na wysokości 5 cm.

A potem trzeba czekać. Urzędnicy mają 14 dni na wniesienie sprzeciwu. Jeśli w tym czasie nie zrobią nic, oznacza to milczącą zgodę i można ciąć. Jeśli wyrażą w tym czasie sprzeciw, właściciel posesji będzie musiał uzyskać zezwolenie na wycinkę, które jednak będzie bezpłatne.

Co, jeśli nie chcemy czekać 14 dni, w których urzędnicy mogą się wcale nie odezwać, a mamy podstawy sądzić, że nie będzie przeszkód? Wtedy można wcześniej wystąpić do urzędu o wydanie zaświadczenia, że nie zamierza on wnosić sprzeciwu. Jeśli je dostaniemy, możemy ciąć przed upływem 14 dni.

I jeszcze jedna ważna rzecz – zgłoszenie ważne jest sześć miesięcy. Jeśli w tym czasie jednak nie wytniemy swojego drzewa, będziemy musieli dopełnić tych samych formalności jeszcze raz.

Czego nie trzeba zgłaszać?

Zwolnione z obowiązku zgłoszenia wycinki są krzewy zajmujące mniej niż 25 mkw terenu. Zwolnienie dotyczy tez krzewów ozdobnych, chyba że rosną w pasie drogowym albo na terenie nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków.

Zgłaszać nie trzeba będzie również wycinki niektórych drzew:

- wierzb, topoli i klonów jesionolostnych lub srebrzystych, których obwód pnia na wysokości 5 cm nie przekracza 80 cm;

- kasztanowców zwyczajnych, robinii akacjowej i platanu kolonolistnego, jeśli obwód pnia nie przekracza 65 cm;

- wszystkich pozostałych gatunków drzew, jeśli obwód pnia jest mniejszy niż 50 cm.

Kiedy należy spodziewać się, że urzędnicy nie zgodzą się na wycinkę?

- jeśli nieruchomość wpisana jest do rejestru zabytków;

- jeśli teren chroniony jest planem zagospodarowania przestrzennego, np. według planu przeznaczony jest na tereny zielone;

- jeśli teren objęty jest ochroną przyrodniczą np. jest to park krajobrazowy lub rezerwat, lub drzewo jest pomnikiem przyrody;

- jeśli właściciel wypełni błędnie lub w sposób niepełny zgłoszenie wycinki i nie uzupełni tych braków w terminie siedmiu dni.

Horrendalne kary

Co, jeśli wytniesz drzewo, nie zgłaszając tego urzędnikom? Kary są surowe, nowelizacja podniosła je dwukrotnie. Od soboty będą sięgać dwukrotności opłaty, jaką muszą płacić za wycinkę firmy – nawet 500 zł za każdy centymetr obwodu. To oznacza, że w przypadku drzewa o średnicy dwóch metrów, kara wyniesie aż 200 tys. zł.

Można jednak oczekiwać, że wysokość kar zostanie obniżona 17 lipca. Wtedy ma wejść w życie rozporządzenie ministra środowiska ustalające nowe stawki za wycinkę drzew.

Haczyk, na który muszą uważać przedsiębiorcy

Uważaj, co zbudujesz na miejscu drzewa – na terenie po usuniętym drzewie przez pięć lat nie będzie można budować nieruchomości związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej. Jeśli ten zakaz zostanie złamany, właścicielowi grozi kara i to spora – 500 zł za każdy centymetr obwodu usuniętego drzewa. To oznacza, że w przypadku drzewa, którego pień w obwodzie liczy 2 metry, kara wyniesie 100 tys. zł.

Co ważne, czai się tu pułapka dla kupujących nieruchomości. Jeśli bowiem ktoś chce kupić teren właśnie pod budowę nieruchomości firmowej, musi sprawdzić, czy prywatny właściciel, od którego kupuje działkę, nie wyciął wcześniej na niej jakiegoś drzewa.

Jeśli zrobił to w okresie krótszym niż pięć lat, to nabywca zapłaci karę, jeśli zbuduje tam nieruchomość inwestycyjną. To oznacza, że odpowie finansowo za wycinkę dokonaną przez swojego poprzednika.

Jedynym sposobem, żeby się przed tym ustrzec, jest sprawdzenie protokołu z oględzin na działce, którą chcemy kupić.

Źródło artykułu:WP Finanse
wycinka drzewlex szyszkonielegalna wycinka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (141)