Trwa ładowanie...

Koronawirus. Za jedzenie na ulicy grozi mandat

Za jedzenie na ulicy może grozić mandat. Wszystko dlatego, że wiąże się to z koniecznością odsłonięcia ust, a nakaz noszenia maseczek nadal obowiązuje.

Koronawirus. Za jedzenie na ulicy grozi mandatŹródło: pixabay.com
d3hhtsz
d3hhtsz

O jedzenie na ulicy "Rzeczpospolita" zapytała Głównego Inspektora Sanitarnego. Jego stanowisko nie budzi wątpliwości: choć rząd łagodzi obostrzenia, także w przemieszczaniu się, nie luzuje obowiązku zasłaniania ust i nosa w miejscach publicznych.

– Nakaz zasłaniania ust i nosa obowiązuje wszystkich, którzy znajdują się na ulicach, w urzędach, sklepach czy miejscach świadczenia usług. Nie zawiera on odstępstw dotyczących spożywania posiłków, lodów, gofrów, hot dogów etc. w miejscach objętych nakazem noszenia maseczek. Aktualnie przepisy nie zabraniają prowadzenia działalności gastronomicznej "na wynos", ale mając na uwadze, że koronawirus przenosi się drogą kropelkową, jedzenie posiłków kupionych na wynos powinno następować w domu – podkreśla GIS. Albo - jak pisze "Rz" - w samochodzie.

Wątpliwości dotyczące noszenia maseczek dotyczą także podróżowania samochodem. Zasada jest prosta: jeśli w aucie jest więcej niż jedna osoba, to obie muszą mieć maseczkę, chyba że mieszkają razem (np. małżeństwo lub rodzice z dziećmi). Policjanci mają prawo sprawdzić dokumenty nie tylko kierowcy, ale i współpasażerów.

Zobacz: Gołębiewski traci przez wirusa. "Zakładam, że mogę być bankrutem"

Co się stanie, gdy okaże się, że rodzice podróżują z dorosłymi dziećmi czy dzieckiem z narzeczonym lub mężem, którzy, choć w dowodach mają wpisane inne adresy, to na czas np. remontu mieszkania od miesięcy mieszkają razem z rodzicami w domu rodzinnym? Policja uspokaja, że w każdym przypadku trzeba wyjaśnić sytuację rodzinną funkcjonariuszowi, a jeśli nie zgadzamy się z decyzją - możemy odmówić przyjęcia mandatu. Wówczas sprawa trafi do sądu.

d3hhtsz

Policja może też sprawdzać, czy dana osoba faktycznie jest zwolniona z obowiązku noszenia maseczki ze względu np. na stan zdrowia.

Zwolnione z tego nakazu są: dzieci do lat czterech; osoby, które nie mogą zakrywać ust lub nosa z powodu stanu zdrowia; osoby z całościowymi zaburzeniami rozwoju; osoby z zaburzeniami psychicznymi; osoby z niepełnosprawnością intelektualną w stopniu umiarkowanym, znacznym albo głębokim oraz osoby mające trudności w samodzielnym zakryciu lub odkryciu ust lub nosa. Rząd przesądził, że orzeczenia lub zaświadczenia o stanie zdrowia nie są wymagane. Niemniej policja nie jest bezradna.

– Słuchamy, co zatrzymany bez maseczki ma do powiedzenia. Każdą sytuację oceniamy indywidualnie – wyjaśnia Radosław Kobryś z Komendy Głównej Policji. I mówi, że kiedy jednak mamy do czynienia z grupką młodych ludzi, w której nikt nie ma maseczki i wszyscy twierdzą, że są chorzy na astmę, funkcjonariusz ma prawo taką informację weryfikować na komisariacie. Może np. zażądać dostarczenia dokumentacji leczenia.

Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

d3hhtsz
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3hhtsz