Kosmiczny pomysł zarządu KGHM
We wtorek w USA widać było jak na dłoni sytuację typu „osiołkowi w żłobie dano … w jeden owies w drugi siano”. Osiołek, czyli w tym przypadku amerykański gracz musiał wybrać: problemy europejskie, czy amerykańskie dane makro. W Europie nie było już nawet śladu optymizmu z zeszłego tygodnia.
16.11.2011 | aktual.: 16.11.2011 09:17
Mario Monti próbował montować włoski rząd, a tymczasem rentowność włoskich obligacji zakończyła dzień na poziomie 7,28 proc., czyli niewiele niższym niż w trakcie paniki poprzedzającej dymisję Berlusconiego. Rosły również rentowności hiszpańskie i francuskie.
Amerykańskie dane makro, o których poniżej były dobre (nie doskonałe). Poza tym Lloyd Blankfein szef Goldman Sachs powiedział, że gospodarka amerykańska niedługo przyśpieszy. Gracze woleli uwierzyć szefowi Goldman Sachs niż Benowi Bernanke, szefowi Fed, który nieraz mówił, że to, co dzieje się w Europie jest dla USA groźne. Jak wybrnęli gracze z tej trudnej sytuacji? Po prostu indeksy spadały podczas sesji w USA, a jak tylko się ona skończyła to z ulgą ruszyły na północ zapominając o problemach z drugiej strony Atlantyku. Jak widać Amerykanie za wszelką cenę chcą zakończyć rok wzrostami indeksów. Ostrzegam jednak, że jeśli sytuacja w Europie nadal będzie się pogarszała to nastroje w USA zepsują się błyskawicznie.
Spójrzmy teraz na opublikowane we wtorek dane makro. Październikowa sprzedaż detaliczna wzrosła o 0,5 proc. m/m (oczekiwano 0,2 proc.), a sprzedaż bez samochodów o 0,6 proc. (oczekiwano 0,1 proc.). Dopiero w listopadzie rozpoczyna się prawdziwy sezon sprzedaży świątecznej, więc dane te były rzeczywiście dobre. Dane o inflacji PPI nie przemknęły niezauważone. Okazało się, że spadła o 0,3 proc, m/m (oczekiwano niewielkiego wzrostu). Im niższa inflacja tym bardziej prawdopodobne QE3. Listopadowy indeks NY Empire State wydźwignął się w listopadzie z poziomu – 8,48 pkt. do 0,61 pkt. (oczekiwano – 4 pkt). Jedynym minusem było to, że we wrześniu zapasy w firmach nie zmieniły się.
We wtorek początek sesji na GPW był zaskakująco optymistyczny. Mimo spadków (na początku niewielkich) indeksów na innych giełdach u nas WIG20 delikatnie rósł. Pomagały mu szczególnie mocno zwyżki cen banków, którym z kolei pomagały artykuły w gazetach o możliwych przejęciach przez polski kapitał.
Tę pozytywną atmosferę zburzyła agencja ratingowa Moody’s. Obniżyła perspektywę oceny wiarygodności kredytowej polskiego sektora bankowego do negatywnej. Powodem oczekiwanie na spowolnienie gospodarcze i przez to zmniejszenie przychodów. Decyzja jest bezsensowna. Polskie banki mają wysokie zyski i bardzo wysokie wskaźniki Tier 1 (kilkanaście procent – niedawno szczyt UE nakazał zwiększenie współczynnika do 9 proc.), Owszem, spowolnienie im zaszkodzi, ale nie tak, żeby można im było obniżyć ratingi. W tym samym czasie zanurkowały indeksy na innych giełdach (powodem zachowanie długu krajów PIIGS) i WIG20 stracił dwa procent.
Po opublikowaniu danych w USA indeksy wystrzeliły na północ, mimo że reakcja rynków europejskich była bardzo ospała. Bardzo pomagał wzrost ceny akcji KGHM, która planuje skup akcji w celu umorzenia. Jak powiedział prezes „także żeby osiągnąć pozytywne efekty dla kursu”. Pytanie do KNF: czy to aby nie było manipulowanie kursem? Było, czy nie to pomysł jest bardzo oryginalny. W sytuacji, kiedy rząd zastanawia się, gdzie ciąć wydatki KGHM chce pozbawić budżet części dywidendy. Jeśli Skarb Państwa (główny udziałowiec KGHM) się na to zgodzi to znaczy, że żyjemy w bajkowym świecie albo, że rząd chce sprzedać część akcji KGHM, czyli pozbyć się kury znoszącej złote jajka. Jeśli SP nie chce sprzedawać akcji to sugerowałbym ministrowi skarbu, żeby zastanowił się, czy zarząd jest dobrze obsadzony.
Nie zmienia to postaci rzeczy: eksplozja popytu na KGHM i lekka poprawa nastrojów na świecie wyprowadziły WIG20 nad kreskę. Potem było nieco gorzej, bo rosnące rentowności długu krajów PIIGS i spadające indeksy na wszystkich giełdach (w USA w tym okresie też zniżkowały) pogarszały nastroje. Półprocentowy spadek WIG20 był jednak jedynie symboliczną zniżką, w niczym niepogarszającą obrazu technicznego rynku. Nadal kluczowym poziomem jest 2.450 pkt.
Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi