Krach uderzył już w nasze firmy
GUS podał oficjalne dane dotyczące produkcji przemysłowej w Polsce. Ekonomiści nie mają jednak złudzeń: produkcja spadła i to drastycznie.
19.12.2008 | aktual.: 19.12.2008 07:51
- Spadek może przekroczyć nawet 5 proc. w porównaniu do ubiegłego roku - mówi Krzysztof Rybiński, ekonomista z Ernst & Young. Będzie to najgorszy wynik od grudnia 2001 r., kiedy Polska odnotowała spadek produkcji o 4,8 proc.
Osłabienie widać na razie głównie w statystyce, ale już za kilka miesięcy odczujemy je na własnej skórze: firmy ograniczają bowiem zatrudnienie i płace. Największe zwolnienia szykują firmy z branży motoryzacyjnej, meblarskiej i AGD. Zwolnienia planują m.in. Whirlpool, Swarzędz czy Amika. W Bielsku-Białej, Częstochowie, Dąbrowie Górniczej i powiecie tarnogórskim fala zwolnień ruszyła już w listopadzie. Kilka dni temu złą nowinę usłyszeli pracownicy produkującego płytki ceramiczne zakładu Cerkolor w Czeladzi: spośród 140-osobowej załogi wypowiedzenia ma otrzymać setka. Powód: załamanie się rynku zbytu za granicą. W listopadzie po raz pierwszy od kilku lat wartość towarów sprzedanych za granicę spadła o 1,2 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem.
_ Popyt za Zachodzie został tak drastycznie ograniczony, że naszym eksporterom nie pomaga już nawet słabnący złoty, który do tej pory był ich przekleństwem _ - mówi Dariusz Winek, analityk BGŻ. W wyniku obniżenia liczby zamówień wrocławska fabryka Volvo wstrzymała produkcję sprzętu budowlanego, który trafiał m.in. do Szwecji, Francji, USA, ale głównie do Niemiec. Według ostatniej oceny Deutsche Banku w przyszłym roku PKB Niemiec, naszego głównego partnera handlowego, do którego polskie firmy eksportują jedną czwartą towarów, skurczy się o 4,5 proc. Także w Anglii z dnia na dzień prognozy analityków są coraz gorsze. Wczoraj tamtejszy urząd statystyczny podał, że bez pracy jest już na Wyspach prawie 1,9 mln osób, najwięcej od blisko 10 lat!
Problemy mają też firmy, które produkują na rynek krajowy. Widać to już w branży budowalnej. Najwięksi deweloperzy, jak LC Corp, Dom Development czy J.W. Construction, wstrzymują realizacje inwestycji. Zmniejsza się też liczba zamówień dla małych i średnich spółek, które dla nich pracowały. Sytuację rodzimych firm produkcyjnych pogarsza drożejące euro. Dziś muszą za nie płacić 4,1 zł, podczas gdy na początku listopada europejska waluta kosztowała 3,5 zł. To oznacza wyższe koszty zakupu komponentów niezbędnych do produkcji (ponad 70 proc. pochodzi z importu) oraz inwestycji w technologie. Nie dość, że gospodarka zwalnia, to przedsiębiorcy zostali dodatkowo odcięci od kredytów bankowych, które zapewniają im funkcjonowanie.
Skutki spowolnienia odczuwają już kolejne branże, m.in. produkujące odzież i obuwie. Już w październiku, kiedy produkcja całego przemysłu wzrosła o 0,2 proc., niektóre branże zanotowały drastyczny jej spadek, np. producenci metali - o blisko 24 proc, górnictwo, producenci aut, wyrobów chemicznych, maszyn i urządzeń elektrycznych - o ok. 10 proc., producenci mebli - o 5 proc.
Dane o produkcji przemysłowej pokazują również, że najprawdopodobniej czeka nas duży spadek dynamiki wzrostu PKB w przyszłym roku.
_ Rząd utrzymuje prognozę wzrostu gospodarczego na poziomie 3,7 proc _. - powiedział minister finansów Jacek Rostowski. Jednak analitycy większości banków uważają inaczej. Zdaniem Marka Rogalskiego wzrost PKB w przyszłym roku może spaść do poziomu 3 proc., a wskaźnik bezrobocia może znów przekroczyć 10 proc.
J. Pieńczykowska, Ł. Pałka, współpr. M. Wroński
POLSKA Gazeta Krakowska