KRD: emeryci zadłużają się na potęgę - do oddania 2 miliardy zł
Zadłużenie polskich emerytów w ciągu roku wzrosło aż o 61 proc. i wynosi obecnie ponad 2 miliardy złotych - wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Średni dług emeryta to blisko 10 tys. zł. Ta kwota jest o prawie 5 razy wyższa niż wysokość średniej emerytury.
20.01.2016 | aktual.: 04.02.2016 13:57
Obecnie 203 tys. 630 notowanych w Krajowym Rejestrze Długów emerytów ma zaległości wobec wierzycieli na 2,05 mld zł. Jeszcze rok temu ich zadłużenie było dużo mniejsze - wynosiło 1,27 mld zł.
"Tak ogromny wzrost zadłużenia spowodowany jest z jednej strony tym, że coraz więcej wierzycieli, zabezpieczając swoje finanse, sięga po takie narzędzia jak biuro informacji gospodarczej. Z drugiej jednak, wśród osób starszych ogromną popularnością cieszą się różnego typu łatwo dostępne pożyczki gotówkowe, z których spłatą mają później problemy" - tłumaczył Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej.
KRD wskazał, że wiele z tych długów to jednak skutek niepłacenia kredytów i pożyczek zaciągniętych jeszcze za czasów aktywności zawodowej. Zdarza się też, że były zaciągane przez małżeństwo, a w chwili śmierci jednego z małżonków zostają na głowie wdowy czy wdowca. Wtedy o spłatę jest dużo trudniej, bo zmniejsza się dochód gospodarstwa domowego.
Jedna trzecia zobowiązań, z których spłatą zalegają zadłużeni emeryci, przekazana została już firmom windykacyjnym i to one umieściły ich na liście dłużników.
"Emeryci są łakomym kąskiem dla banków czy firm pożyczkowych, ponieważ mają stały dochód, a jeśli umrą, to dług i tak muszą spłacić ich najbliżsi" - mówił Radosław Koński, dyrektor Departamentu Windykacji Kaczmarski Inkasso. "Z naszych rozmów z dłużnikami - emerytami wynika, że z usług takich korzystają często, bo zmusza ich do tego sytuacja. Ich dochód nie pozwala bowiem na opłacenie czynszu, rachunków, zakupu opału na zimę, czy kosztownych leków" - dodał Koński.
Niepokojącym zjawiskiem jest też to, że rodzina wykorzystuje emerytów jako tak zwane "słupy" - najbliżsi, dzieci lub wnuki, często nie mają zdolności kredytowej lub są na dorobku i o pomoc proszą babcie lub dziadków, obiecując, że zaciągnięte zobowiązania będą spłacać sami. Starsze osoby, w dobrej wierze, podpisują umowy, często nawet nie zdając sobie sprawy z konsekwencji.
"Problem pojawia się wtedy, kiedy pieniądze przestają wpływać na konta wierzycieli, a emeryt dowiaduje się, że musi spłacić dług za najnowsze PlayStation czy smartfon, nie mając nawet pojęcia, do czego używa się takiego sprzętu" - mówił Koński. Dla wierzyciela tłumaczenie, że to wnuk miał płacić za zobowiązanie, nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
"Jeśli podpisuje się umowę, która nakłada zobowiązania finansowe, to obowiązek ich spłacenia ciąży na tym, kto składa podpis i to od niego wierzyciel będzie domagał się zapłaty. Nie interesują go okoliczności jego powstania i to czy ktoś miał się do nich dokładać" - wyjaśnił z kolei Konrad Siekierka, radca prawny z kancelarii prawnej Via Lex.
Długi emerytów to nie tylko te, wynikające z zaciągniętych pożyczek czy kredytów. 14 proc. ma problemy z opłaceniem czynszu i rachunków związanych z użytkowaniem lokalu. Prawie tyle samo, bo 13 proc., nie może poradzić sobie z zapłatą za abonament telefoniczny, a 11 proc. zalega dostawcom telewizji.
"Wielu emerytów ma tak niskie dochody, że faktycznie nie wystarcza im na uregulowanie bieżących opłat. Zdarza się jednak, że starsze osoby do swoich finansów podchodzą bardzo nierozsądnie. Zaciągają kredyty lub pożyczki, podpisują umowy abonamentowe, a po zsumowaniu wszystkich miesięcznych wydatków okazuje się, że ich wartość przewyższa ich dochody" - ostrzegł Łącki.