Kredyt we franku nie taki straszny
Choć politycy domagają się wsparcia kredytobiorców, którzy przed laty zaciągnęli kredyt we frankach szwajcarskich, to eksperci wskazują, że to najlepiej spłacane kredyty, a z badań wynika, że większość kredytobiorców nie żałuje decyzji swym o wyborze.
20.02.2014 | aktual.: 20.02.2014 08:57
W połowie 2013 r. PiS apelował do rządu, aby wsparł Polaków, którzy "skusili" się namowom bankowców i zaciągnęli kredyt hipoteczny denominowany we franku szwajcarskim. Jak mówił wówczas Ryszard Czarnecki z PiS: - Tych 700 tys. osób trzeba ratować.
Z kolei w listopadzie ub.r. powstało stowarzyszenie "Pro Futuris" zrzeszające osoby, które czują się pokrzywdzone przez banki udzielające kredytów mieszkaniowych we frankach szwajcarskich. Członkowie stowarzyszenia twierdzą, że bankowcy którzy udzielali im kredytu walutowego nie informowali o ryzyku związanym z różnicami kursowymi.
Pomóc "frankowcom" chcieli też przedstawiciele PSL, którzy wskazywali, że rosnący kurs helweckiej waluty wpędził w problemy finansowe wielu kredytobiorców, gdyż przy zaciąganiu kredytu banki nie udzielały rzetelnej informacji m.in. dotyczącej ryzyka kursowego.
Przemysław Barbrich ze Związku Banków Polskich odpiera te zarzuty i przypomina, że od połowy 2006 r., we wszystkich umowach kredytowych wprowadzono zapisy mówiące o tym, że kredytobiorca został poinformowany o ryzyku kursowym. Takie bowiem wymogi postawił nadzór finansowy wprowadzając tzw. Rekomendację S, dotyczącą kredytów hipotecznych.
Ekspert ZBP wskazał ponadto, że z wiedzą ekonomiczną Polaków nie jest tak źle, jak niektórzy uważają. Jego zdaniem,wiedza ludzi na temat fluktuacji na rynku walutowym jest jednak dość spora. Barbrich przypomina, że przed 2006 r. w Polsce funkcjonowały kantory, a Polacy z nich korzystali.
Podkreślił, że obecnie rata kredytu we frankach, w zależności od wysokości marży przy jakiej go udzielano, może być równa lub nieco wyższa od podobnego kredytu w złotych. - Jednak przez wiele lat osoby, które spłacały kredyty we frankach płaciły znacznie niższe raty od osób, które zdecydowały się na kredyt w złotych, a na to nikt już nie zwraca uwagi - zaznaczył.
Wskazał tu na wyliczenia Open Finance z których wynika, że osoba, która w połowie 2008 r., czyli gdy za szwajcarskiego franka trzeba było zapłacić ok. 2 zł, wzięła w tej walucie równowartość 300 tys. zł kredytu na 30 lat, to do końca 2013 r. wpłaciła do banku 109,3 tys. zł. Tymczasem osoba, która w tym samym czasie zaciągnęła identyczny kredyt w złotych, przez przeszło 5 lat wpłaciła do banku 112,8 tys. zł. Oznacza, to, że mimo wzrostu kursu helweckiej waluty, "frankowcy" zaoszczędzili spłacając raty ok. 3,5 tys. zł.
- Wiele podmiotów ostrzegało, by w całości nie konsumować oszczędności, które frankowi kredytobiorcy zyskiwali dzięki płaceniu niższych rat. Banki przekonywały klientów, aby z tych oszczędności tworzyć coś w rodzaju poduszki bezpieczeństwa, która wtedy, gdy pojawi się niekorzystna sytuacja na rynku walutowym, mogła będzie służyć rekompensowaniu wyższych rat. Osoby, które skorzystały z tej rady, w tej chwili wykorzystują te nadwyżki - dodał Barbrich.
Podkreślił też, że kredyt hipoteczny nie jest zaciągany na kilka, ale kilkanaście lat i w tym czasie sytuacja na rynku walutowym może się wielokrotnie zmienić. Przypomniał, że ZBP jeszcze w 2006 r. ostrzegał, kurs franka przekraczał kiedyś 3 zł i że sytuacja ta może się powtórzyć.
Barbrich zaznaczył, że obecnie największy problem mają ci kredytobiorcy frankowi, którzy chcą pozbyć się nieruchomości, którą kupili. - To mogą być różne sytuacje, np. związane ze zmianą miejsca pracy, powiększeniem się rodziny, czy też inną sytuacją losową. Tutaj rzeczywiście mamy pewną grupę kredytobiorców, których zaciągnięty kredyt przewyższył wartość nieruchomości. Niestety, ale nie ma możliwości aby wyjść z takiego kredytu bez poniesienia straty - powiedział. Dodał jednak, że ceny nieruchomości drgnęły i ta sytuacja może się szybko odwrócić.
Co ciekawe, z badań przeprowadzonych przez portal bankier.pl wśród kredytobiorców, którzy zaciągnęli kredyty we franku szwajcarskim wynika, iż Polacy decydowali się na taki kredyt nie z powodu wyższej zdolności kredytowej (20 proc. wskazań), ale by płacić jak najniższą ratę (ponad 80 proc. wskazań). Co więcej, tylko 24 proc. badanych stwierdziło, że wybrało kredyt we franku, gdyż polecali go pracownicy banku.
Z badania wynika ponadto, że niemal 60 proc. badanych było świadomych ryzyka związanego z zaciągnięciem kredytu denominowanego w walucie obcej. Większość ankietowanych, bo 53 proc., stwierdziło też, że nie żałuje zaciągnięcia kredytu walutowego, a tylko 21 proc. wolałoby wziąć kredyt w złotych.
Barbrich podkreślił, że kredyty denominowane w walutach obcych należą do najlepiej spłacanych w naszym kraju. Odsetek zagrożonych kredytów sięga ok. 2 proc. - Oznacza to, że na 100 udzielonych kredytów tylko z dwoma są problemy ze spłatą - wskazał.