Kredytobiorcy przeklinają Grecję. Podobnie jak turyści
Czerwone szlaczki kursów bardzo zdenerwowały w ostatnich dniach kredytobiorców, a także urlopowiczów, którzy w tym roku nieco wcześniej zaplanowali wypoczynek. Na szczęście w piątek złoty w końcu zaczął odrabiać straty do najważniejszych walut.
07.05.2010 | aktual.: 01.11.2010 18:24
Tylko od początku tygodnia raty bardzo popularnych w ostatnim czasie kredytów denominowanych w euro wzrosły o około 7 proc. W tym samym czasie kredyty we frankach zdrożały o około 9 proc., a w najmniej popularnych dolarach aż o 13 proc. (punktem odniesienia są kursy z piątkowego przedpołudnia).
- Mimo tych wzrostów raty kredytów walutowych wciąż są niższe niż w złotych - zaznacza Marcin Krasoń, analityk Open Finance. Jego zdaniem złoty w ciągu kilku miesięcy powinien ustabilizować swój kurs.
Na jakim poziomie? - Trudno w obecnej sytuacji cokolwiek wyrokować - mówi Dorota Strauch, analityk rynków finansowych Raiffeisen Banku. - Liczymy na to, że sytuacja się uspokoi i inwestorzy nie będą tak wrażliwi na nowe impulsy napływające z rynku - dodaje. Jej zdaniem do wakacji kursy walut się ustabilizują. - Ale nie liczyłabym, by euro kosztowało mniej niż 4 zł - podkreśla.
Podobnego zdania jest Marek Rogalski, analityk DM BOŚ. Jednak jak przekonuje, pałeczka jest teraz w rękach rządów krajów zagrożonych rosnącym długiem publicznym. - Jeśli nie zdecydują się na radykalne cięcia, możliwe, że ziści się najczarniejszy ze scenariuszy i euro oraz złoty nadal będą tracić na wartości - mówi.
Jego zdaniem w stosunkowo najgorszej sytuacji są ci, którzy muszą płacić w dolarach. - Moim zdaniem amerykańska waluta utrzyma swą mocną pozycję powyżej 3,10 zł.
To bardzo ważna informacja dla planujących wakacyjne wyjazdy poza Starym Kontynentem. Oznacza bowiem, że ceny biletów na przykład do USA i wycieczek wzrosną i to dość znacznie, biorąc pod uwagę wzrosty kilkunastoprocentowe.
Uspokaja natomiast Marek Zuber, ekonomista z Dexus Partners, który przypomina, iż przez ostatni rok kurs euro znajdował się nawet powyżej wartości notowanych obecnie. Podkreślił, iż do wakacji euro powinno być bliżej 3,50 niż 4,50 zł.
- Jedyne co może zaskakiwać, to gwałtowność zmian kursów, a nie poziomy - powiedział Zuber.
- O godz. 15:38 euro było warte niecałe 4,14 zł (po wcześniejszym teście okolic 4,11 zł), dolar 3,2640 zł (po uprzednim spadku do 3,2260 zł), a frank 2,9280 zł (po teście 2,9080 zł). Na rynku międzynarodowym euro było warte 1,2705 USD. Wydaje się, że są szanse na to, aby początek tygodnia przyniósł dalsze umocnienie złotego (okolice 4,06 zł za euro) i poprawę nastrojów na giełdach. W dłuższym terminie perspektywa wciąż pozostaje jednak negatywna - pisze w swoim popołudniowym komentarzu walutowym Marek Rogalski, analityk z DM BOŚ.
Czy są jakieś dobre strony zamieszania na rynku walutowym? Biorąc pod uwagę, że w dłuższej perspektywie złoty powinien się umacniać, pewne powody do radości mają ci, którzy właśnie biorą kredyty denominowane w walutach. W przyszłości ich raty będą niższe i to sporo (gorzej, jeśli złoty będzie tracił na wartości).
Z kolei urlopowicze lubiący wakacje z dreszczykiem mogą wykorzystać sytuację i pojechać do Grecji. Tam ceny na pewno będą niższe niż w poprzednich latach. Byle tylko strajki nie przeniosły się na plaże.
AB/ WP.pl