Kryzys na Bliskim Wschodzie. Uderzy w polskie firmy? Dla części z nich to koniec interesów z Persami

W 2015 roku administracja amerykańskiego prezydenta Baracka Obamy zniosła sankcje nałożone na Iran za prowadzenie militarnego programu nuklearnego. W ślad za USA poszła Unia Europejska. A świat biznesu wyczuł niezłą okazję i zabrał się ochoczo za ożywioną wymianę gospodarczą z Iranem. W tym gronie znalazły się i polskie firmy. Czy udał im się podbój irańskiego rynku?

Kryzys na Bliskim Wschodzie. Uderzy w polskie firmy? Dla części z nich to koniec interesów z Persami
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | PAP/EPA/STRNGER
Konrad Bagiński

Na delikatny plus

Wśród firm, które skorzystały z rządowych zachęt i ruszyły z ofertą do Iranu była spółka Horus Energia. To producent instalacji energetycznych dla przemysłowych odbiorców energii elektrycznej i firm produkcyjnych.

- W Iranie podstawy do rozwijania rozproszonej energetyki opartej na gazie ziemnym są bardzo dobre. Iran ma własne złoża, nieźle rozwinięta jest sieć gazowa. W porównaniu z innymi krajami regionu gaz jest łatwo dostępny, jest go dużo i przede wszystkim jest tani – opowiada money.pl Grzegorz Sękal, szef sprzedaży Horus Energia.

Dodaje, że rozproszona energetyka, nie scentralizowana, nie oparta na militarnie niebezpiecznych źródłach, jak choćby elektrownie wodne, jest w Iranie wskazana i perspektywiczna.

- Było mnóstwo rządowych programów, które dopingowały inwestorów, by taka energetyka tam się rozwijała. Był potencjał, by Iran stał się jednym z największych rynków dla instalacji gazowych budowanych dla potrzeb cywilnych na świecie. Skończyło się na tym, że na przełomie 2017 i 2018 sprzedaliśmy tam kilka maszyn. Ale nie było to łatwe, ze względu na silną konkurencję z Niemiec i innych krajów zachodniej Europy, które udzielały Irańczykom tanich kredytów i były tam aktywne przed Horus Energia – mówi nam Grzegorz Sękal.

Przypomina, że nawet wtedy mocno utrudniony był choćby transfer pieniędzy z Iranu. Dziś – po nałożeniu sankcji – jest to prawie niemożliwe. Chodzi o to, że Iran jest odcięty od systemu SWIFT – czyli operatora przelewów międzynarodowych.

Da się to oczywiście obejść, ale wymaga sporo zachodu i zlecania przelewów przez Turcję czy Chiny. Irańskie firmy zakładają w tym celu spółki w obcych krajach i przez nie transferują pieniądze.

Sankcje odcinają kraj od cywilizacji

Teraz interesy Horusa z irańskimi kontrahentami się skończyły.

- Oprócz obostrzeń, które dotykają wszystkich, tych odgórnych regulacji, są też inne, o których mniej się mówi. Są one wprowadzane przez poszczególne firmy, globalnych dostawców technologii, w tym m.in. producentów sprzętu elektrotechnicznego. Te firmy, które prowadzą szeroko zakrojoną sprzedaż do USA, wprowadzają własne ograniczenia względem klientów. Są one o wiele bardziej rygorystyczne niż te ogólne, międzynarodowe. Dla nas oznaczało to konieczność zakończenia interesów w Iranie – mówi nam Sękal.

Dotyczy to mnóstwa mniejszych i większych firm. Wystarczy na przykład, by jakaś polska spółka była kooperantem większej, która dostarcza jakieś produkty dla amerykańskiej armii. W takim przypadku cała sieć tych powiązanych spółek nie może pod żadnym pozorem robić nawet najbardziej niewinnych na świecie interesów z irańskimi firmami.

Wśród polskich firm sprzedających produkty w Iranie są jednak i takie, którym sankcje nie popsuły biznesu. Należy do nich np. Wawel, producent słodyczy. Czekolady i inne słodkości made in Poland są w Iranie ciągle dostępne.

Koniec biznesu w Iranie

Jeszcze przez zaostrzeniem sankcji spółka złożyła ofertę w jednym z publicznych przetargów.

- W tej sytuacji nie sądzę, byśmy go wygrali. A nawet jeśli nasz lokalny partner jednak zwycięży, to i tak nie kupi od nas sprzętu – uśmiecha się kwaśno Grzegorz Sękal.

- Nie zarabialiśmy na irańskim rynku na tyle dużo, by ryzykować dla tego naruszeniem sankcji – choćby tych wewnętrznych, czysto biznesowych. Stracilibyśmy przecież dostęp do innych rynków, to byłoby bez sensu. Żeby sprzedać dwie maszyny i trafić przez to na czarną listę dostawców? Wykluczone, to się nijak nie kalkuluje – konkluduje przedstawiciel Horus Energia.

Postrzega całą sytuację jako olbrzymią, ale niewykorzystaną szansę dla mnóstwa firm, a przede wszystkim samych dumnych Persów.

- Kilka razy odwiedzałem Iran i widziałem kraj o wielkich potrzebach, tam można byłoby robić świetne interesy – z korzyścią dla wszystkich. To duży kraj, dużo ludzi, mnóstwo potrzeb. Infrastruktura techniczna, zapewnienie ciepła chłodu energii, budownictwo - to wszystko wymaga renowacji, odświeżenia, inwestycji. Iran ma surowce i byłby w stanie za wszystko zapłacić i stać się nowoczesnym państwem. Przecież przez lata są od tego odcięci. Szkoda, że z powodów ideologicznych czy politycznych ciągle zostają w takiej sytuacji – mówi Grzegorz Sękal.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Finanse
iranwojna z iranemgospodarka
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (2)