Kto chce pracować, musi dmuchać

Coraz częściej rozpoczęcie pracy poprzedza obowiązkowe badanie trzeźwości lub wykonanie narkotestu

Kto chce pracować, musi dmuchać

15.10.2009 | aktual.: 15.10.2009 09:06

Coraz częściej rozpoczęcie pracy poprzedza obowiązkowe badanie trzeźwości lub wykonanie narkotestu.

Trzynastego października w nocy pod Wrocławiem pijany maszynista wykoleił 12 wagonów. - Po tym incydencie zdecydowaliśmy, że każdy maszynista będzie przed rozpoczęciem służby miał sprawdzany stan trzeźwości. Kupimy dodatkowo 30 alkomatów. Już teraz prowadziliśmy wyrywkowe kontrole, przeciętnie każdy maszynista był sprawdzany raz w miesiącu - mówi Paweł Ney, rzecznik PKP InterCity.

Pijany pracownik to dla firmy poważne zagrożenie. Nie dość że może narazić ją na straty materialne i utratę dobrego wizerunku, to jeszcze może spowodować zagrożenie dla życia wielu osób. Prawo pozwala na sprawdzanie trzeźwości.

- W większości regulaminów pracy są zapisy dotyczące trybu stosowania alkomatów i narkotestów oraz konsekwencji, jakie poniesie pracownik, u którego wynik badania będzie pozytywny - mówi Marcin Wojewódka, radca prawny. Jego zdaniem każdy pracodawca podejrzewający, że podwładny jest pod wpływem alkoholu czy innych substancji odurzających, powinien odsunąć go od pracy. Nie jest do tego potrzebny specjalny akapit w regulaminie pracy. Wystarczy uzasadnione podejrzenie.

Nie tylko transport

Nie tylko firmy transportowe próbują wyłapywać nietrzeźwych pracowników. Także na budowach pracodawcy starają się wyeliminować pijanych robotników.

- Na naszych placach budowy co dziesiąty wchodzący pracownik jest kontrolowany przy wejściu. Równocześnie monitorujemy pomieszczenia socjalne, kosze na śmieci itp. Gdy znajdziemy puszki czy butelki, to kontrole stanu trzeźwości stają się bardziej intensywne - mówi Włodzimierz Sobczak, koordynator Hydrobudowy SA, budującej stadiony na Euro 2012 w Poznaniu i Gdańsku.

W Hydrobudowie badania trzeźwości przeprowadza pilnująca placów budowy firma ochroniarska, używając sprzętu dostarczonego przez pracodawcę.

Nie ma jednak przeszkód, by zajmował się tym pracownik kadr. Ważne jest, by osoba obsługująca alkomat czy analizująca narkotest miała odpowiednie przeszkolenie.

- Ze względu na specyfikę branży i wiek pracowników nie prowadzimy specjalnych działań profilaktycznych dotyczących narkotyków. Pracownicy są szkoleni, mamy regulaminy, więc nikogo nie zaskakuje badanie i konsekwencje pracy pod ich wpływem - mówi Włodzimierz Sobczak.

Alkomat na bramie

Firmy powoli przestają traktować alkomaty jako odstraszacze. Coraz więcej pracodawców wprowadza kontrolowanie stanu trzeźwości przed wejściem na teren zakładu. Co więcej, pracownicy są zachęcani do dobrowolnego anonimowego badania.

- Prawo pracy wprowadziło instytucję tzw. urlopu na żądanie. Niedyspozycja po spożyciu alkoholu jak najbardziej upoważnia do skorzystania z tego urlopu.

W takiej sytuacji zyskują obie strony stosunku pracy - mówi Janusz Peryt z firmy sprzedającej alkomaty.

Jego zdaniem koszt zakupu wiarygodnego sprzętu posiadającego tzw. urzędowe świadectwo wzorowania, dzięki któremu jego wynik może być dowodem w sądzie, w skali dużej firmy nie jest poważnym wydatkiem. Profesjonalny alkomat kosztuje ok. 2,3 tys. zł.

Tomasz Zalewski
Rzeczpospolita

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)