Kto chce pracować za 800 zł "na rękę"?
Jeden krótki spacer po ulicy Piotrkowskiej w Łodzi i można znaleźć pracę w 25 różnych miejscach. Ale mało kto chce siedzieć w kuchni lub stać za ladą za kilkaset złotych na rękę miesięcznie, więc ogłoszenia "zatrudnię" wiszą bez przerwy.
Pod numerem 196 pizzeria Papa Lolo od miesiąca szuka pomocnika do kuchni i kelnerek. Bezskutecznie. Odchodząca wkrótce z lokalu Lidia Cybulska wcale się temu nie dziwi. Nowy w pizzerii nie dostanie na rękę więcej niż 700 zł. Ale przynajmniej nie będzie pracował na czarno, jak w niektórych barach z sajgonkami, gdzie stawka - 4 zł też nie zwala z nóg. Nic dziwnego, że wiszące od 3 miesięcy ogłoszenia nikogo nie przyciągają.
Szefowie punktów oferujących chińszczynę w pasażu przy Piotrkowskiej 138 zapewniają, że swoich kucharzy oraz kasjerów zatrudniają legalnie. Za godzinę płacą od 3 do 4 zł, w zależności od stażu i umiejętności. Ale więcej nie zarobi się też w sieci drogerii "Natura", która chce zatrudnić nowe kasjerki.
Miła aparycja wskazana jest przy podawaniu potraw w Roosterze. Kelnerki chodzą tu w obcisłych, krótkich spodenkach. Pensja - 800 złotych netto, ale podobno na napiwkach można zarobić dwa razy tyle. Kierownik lokalu przyznaje, że wywieszona w witrynie kartka nie budzi zainteresowania. Nowe dziewczyny zgłaszają się tylko po ogłoszeniach w prasie.
O swoich zarobkach nie mówią otwarcie pracownicy salonu sprzedaży komórek przy ul. Piotrkowskiej 183/187, który szuka nowego sprzedawcy telefonów. Ich przełożona Marzena Ransz przyznaje tylko, że zarobki ostatnio nie wzrosły, za co wini przede wszystkim łapczywość fiskusa.
Milena Kubik zdecydowała się złożyć CV w butiku z modą młodzieżową. Jego kierowniczka, Katarzyna Brzezicka, zaproponowała ok. 800 zł miesięcznie, a do tego procent z przychodów sklepu. Milena będzie zawodowo spełniona, jeśli dostanie etat.
Sławomir Sowa, Maciej Kałach
Dziennik Łódzki