Ktoś poluje na wrocławskich kontrolerów

"Znam grubasa", "Spisała mnie ostatnio, głupia baba", „Kawał chama ten w czerwonym" – to tylko niektóre komentarze, jakie pojawiają się na facebookowym profilu „Kanary MPK Wrocław”.

Ktoś poluje na wrocławskich kontrolerów
Źródło zdjęć: © screen Facebook

08.01.2013 | aktual.: 08.01.2013 12:04

Fanpage „Kanary MPK Wrocław” działa od miesiąca i polubiło go już ponad tysiąc osób. Jego administrator zachęca użytkowników do wysyłania kolejnych fotografii, informuje jednak że nie bierze odpowiedzialności za wulgarne komentarze. Kontrolerzy twierdzą, że strona utrudnia im pracę. Nie mogą oni bowiem „działać z zaskoczenia”, bo stają się rozpoznawalni. Przede wszystkim jednak fanpage narusza ich dobra osobiste. Nie dość, że zdjęcia są publikowane bez ich zgody, to jeszcze podsycają falę agresji wobec nich. Agnieszka Korzeniowska, rzeczniczka wrocławskiego MPK nie ma wątpliwości, że te działania są nielegalne. Obawia się, iż ktoś z kontrolerów może ucierpieć. Twierdzi, że MPK wystąpi z prośbą do portalu społecznościowego o zablokowanie profilu i sprawę skieruje do prokuratury.

"Kontrolerzy mają prawo do ochrony własnego wizerunku. A opublikowanie go bez zgody jest naruszeniem prawa" – kwituje rzeczniczka.

Kontrolerzy przyznają, że coraz częściej spotykają się z agresywnymi pasażerami. Jeden z nich opowiada, że został ugodzony ostrym narzędziem kilka razy. Ale to nie jest jedyny przypadek.

„Po wypisaniu mandatu, niezbyt trzeźwy pasażer rozbił mi na głowie butelkę. Patrzył na to cały autobus i nikt nie zareagował. Stało się to przy cichym przyzwoleniu pasażerów. Czy my nie jesteśmy ludźmi" – pyta na forum kontroler.

„Wypisałem wezwanie do zapłaty kobiecie, która chwilę później rzuciła się na mnie. Drapała i gryzła, musiałem wezwać policję" – pisze inny pracownik MPK Wrocław.

7 prawdziwych powodów odchodzenia z pracy

Prawnicy przyznają, że strona łamie prawa pracowników wrocławskiego MPK.

- Już sama publikacja zdjęć bez zgody, to łamanie prawa. Kontrolerzy mogą zażądać w sądzie usunięcia zdjęć. Autorom fotografii grozi też kara grzywny. Poza tym komentarze pod zdjęciami są bardzo wulgarne, niektóre wypełniają znamiona nawoływanie do popełnienia przestępstwa. Groźby karalne są zaś ścigane z oskarżenia publicznego – tłumaczy Janusz Gołębiewski, adwokat z Kancelarii Adw. Adam Jasiński i Tomasz Gralak.

Rozmowa z dr Tomaszem Janikowskim, socjologiem, zajmującym się m.in. rynkiem pracy.

- Kontrolerzy biletów to jedna z najbardziej znienawidzonych grup społecznych. Strona w portalu społecznościowym dowodzi, że może dojść do nieszczęścia. Sami kontrolerzy wyliczają przypadki agresji wobec nich. Czy da się to zmienić?

- Są to przede wszystkim skutki poczynań nieuczciwych kontrolerów, szczególnie na początku lat dziewięćdziesiątych. Wówczas firmy zajmujące się kontrolami biletów w miejskich przedsiębiorstwach komunikacyjnych, działały niczym państwa w państwie. Jako kontrolerzy pracowały nieodpowiednie osoby, często wywodzące się z przestępczych, mafijnych kręgów. Łapówki, stosowanie przemocy i nadużywanie uprawnień przez kontrolerów – powiedzmy sobie szczerze – były na porządku dziennym. Dziś kontrolerzy są lepiej dobierani i są kompetentni, przejawy ich nieuczciwości są ścigane, ale wizerunek tej grupy zawodowej się nie polepszył. Być może urzędy miejskie lub przedsiębiorstwa komunikacji miejskiej powinny przeprowadzić kampanie informujące, że dziś kontroler działa dla dobra publicznego i jest godny zaufania. Ale oczywiście to musi się wiązać z eliminowaniem wszystkich patologii wśród tych pracowników.

- Jakiś czas temu również policjanci - delikatnie mówiąc - nie byli lubiani.

- Dziś, obok strażaków, są jedną z grup zawodowych cieszących się dużym zaufaniem społecznych Stało się to właśnie po fali zatrzymań nieuczciwych policjantów i po zastosowaniu konsekwentnych działań antykorupcyjnych.

- Coraz częściej portale społecznościowe stają się miejscem, gdzie pracownicy są wręcz niszczeni.

- Szkalowani są też pracodawcy. Czasem nawet zasłużenie, a strona w sieci jest przejawem bezsilności poniżanych pracowników, którzy nie mają innego pomysłu na obronę. To oczywiście do niczego nie prowadzi. Nie da się zwalczać agresji agresją. Informacje o przestępstwie powinny być kierowane do sądu, nie do sieci.

AK, WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (296)