Kupił pompę ciepła, jest przerażony rachunkami. "Oszukali mnie"
Oszukali mnie - pisze na forum internetowym pan Mirosław, który zainstalował sobie pompę ciepła przed bieżącym sezonem grzewczym. Mężczyzna tylko za pierwsze dwa miesiące grzania zapłacił 2,5 tys. zł. Winy szuka w chińskim producenci urządzenia.
02.03.2024 | aktual.: 02.03.2024 16:00
Historię nabywcy chińskiej pompy ciepła przytacza Gazeta Wyborcza. Pan Mirosław swój problem opisał na jednym z forum internetowych.
- Cześć! Zużycie powietrznej pompy ciepła, samo ogrzewanie za dwa miesiące listopad-grudzień wyniosło 3000 kW/2,5 tys. zł. Pompa 9 kW (tu pada nazwa - red.), dom 150 metrów kwadratowych, nowy bardzo dobrze ocieplony, na dole podłogowe, na górze kaloryfery. Pytanie skąd takie zużycie? Jak sądzicie? - pytał.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Miliarder zdradza "wielką ściemę" w handlu częściami samochodowymi Maciej Oleksowicz Inter Cars #19
Mężczyzna założył, że skoro sprężarka pochodzi od japońskiego dostawcy, to całe urządzenie powinno działać bez zarzutu. Użytkownicy forum zasugerowali mu zresztą, że wina może nie leżeć w samym produkcie, co jego rozmiarach. Inwestycja miałaby być po prostu "przeskalowana".
Fałszowane pompy z Chin
Inny trop prowadzi do braku certyfikatów. Gazeta Wyborcza pisze, że wielu konsumentów w trakcie boomu na zakupy pomp ciepła zdecydowało się na import tanich urządzeń z Chin. Producenci z Państwa Środka mieli tymczasem tendencje do zawyżania wydajności swoich produktów.
Konsultant Izby Gospodarczej Urządzeń OZE Paweł Matusiak powiedział dziennikowi, że w Polsce przyłapano na takim procederze 26 importerów z 66 modelami pomp w portfolio. Zawiadomienie w tej sprawie zostało wysłane do UOKiK-u.
Reakcja pojawiła się jednak już teraz. Rząd zapowiedział zmiany w programie Czyste Powietrze. By uzyskać dotację na pompę ciepła, urządzenie będzie musiało posiadać certyfikat z akredytowanego laboratorium.
Lista ZUM (lista zielonych urządzeń i materiałów) prowadzona jest przez Instytut Ochrony Środowiska – Państwowy Instytut Badawczy (IOŚ-PIB). Znajdują się na niej urządzenia oferowane przez producentów, na które można uzyskać dotację.
Polacy żałują inwestycji w pompy
Pan Mirosław nie jest jedynym użytkownikiem, który ma wątpliwości, czy słusznie postąpił instalując w domu pompę ciepła. Na początku roku do redakcji money.pl pisali załamani czytelnicy, którzy zdecydowali się na zamontowanie pomp.
Powód? Rząd uchwalił, że gospodarstwa domowe zużywające do 1500 kWh będą płacić niższe stawki za prąd. Pompy ciepła są jednak bardzo "prądożerne" i sprawiają, że ich użytkownicy nie mają szans, by zmieścić się w limicie.
Ustawa zakłada przedłużenie do 30 czerwca 2024 r. maksymalnych cen energii elektrycznej dla gospodarstw domowych na poziomie 412 zł netto za MWh netto do obecnego poziomu limitu zużycia, pomniejszonego o 50 proc., ponieważ przepisy mają obowiązywać przez pół roku. Powyżej limitu zachowana została stawka 693 zł za MWh.
- Moje roczne zużycie prądu wynosi 9000 kWh, a będę chroniony taryfą tylko do 1500 kWh. W 2023 r. zużylem 9000 i byłem chroniony do 3000 kwh. Dostałem dofinansowanie w wysokości 1,5 tys. zł w związku z posiadaniem pompy ciepła. W tym roku nie ma informacji o tym wsparciu. Uważam, że osoby, które wybrały pompy, powinny mieć inne taryfy na prąd - napisał pan Aleksander, który ma dom o powierzchni 130 m kw.
Podobny problem występuje także w innych krajach Europy. Europejskie Stowarzyszenie Pomp Ciepła (EHPA) sugeruje, by rządy zmniejszyły podatki, będące składową ceny energii elektrycznej. Sprawiłoby to, że cena prądu dla posiadaczy pomp ciepła spadnie, a ogrzewanie domów za pomocą tych urządzeń stanie się konkurencyjne np. w stosunku do ogrzewania gazem.