Trwa ładowanie...

Kursy językowe. Wystrzegaj się tego w umowach ze szkołami

Przeniesienie zajęć językowych do nowej lokalizacji? Zmiana ceny kursu w trakcie jego trwania, bo "wzrosły koszty prowadzenia lekcji"? Zastrzeżenie, że rezygnacja z kontynuacji kursu oznacza stratę wpłaconych z góry pieniędzy? W umowach pisanych przez szkoły językowe zdarzają się niedozwolone postanowienia. Na co należy zwracać szczególną uwagę, by uniknąć rozczarowania w przyszłości?

Kursy językowe. Wystrzegaj się tego w umowach ze szkołamiŹródło: Shutterstock.com
d91f0t8
d91f0t8

Przed rokiem Anna zapisała się na kurs mało popularnego języka obcego. - Trudno było skompletować grupę, tak naprawdę została utworzona dopiero dwa tygodnie po planowanym rozpoczęciu kursu. Niestety, po dwóch miesiącach jedna osoba zrezygnowała i zostało nas zaledwie pięcioro. Szkoła nie poinformowała, że to jakiś problem - o tym, że coś jest nie tak, zorientowałam się, dopiero kiedy kolejne zajęcia trwały 70 minut zamiast ustalonych 90 - opowiada WP Finanse zawiedziona studentka. Lektorka powiedziała, że decyzją szkoły zajęcia w okrojonym składzie mają być krótsze, by choć częściowo zrekompensować niższe wpływy z tytułu czesnego. Kursanci sprzeciwili się takiemu rozwiązaniu, wobec czego dyrekcja zaproponowała inną możliwość: podwyższenie ceny kursu.

Takie rozwiązanie nie jest zgodne z prawem. Kursanci zobowiązali się do zapłaty czesnego w określonej wysokości i szkoła musi dostarczyć im usługę niezależnie od liczby osób w grupie. Wydając przed kilkoma laty decyzję w sprawie szkoły, która zastrzegła, że jeśli liczebność grupy spadnie poniżej 15 osób, to ma prawo do rozwiązania grupy i zaproponowania kursantom uczestnictwa w innych zajęciach, prezes UOKiK wyjaśnił, że "zawierając umowę z uczelnią, konsumenci mają zaufanie, że uczestniczyć będą w ściśle określonym rodzaju szkolenia. Stosowane przez uczelnię zapisy przewidują natomiast jednostronne uprawnienie do zmiany istotnych cech świadczenia".

Szkoła nie może zatrzymywać czesnego

Zapisując się na zajęcia dodatkowe, zazwyczaj zakładamy, że będziemy w nich uczestniczyć do końca ich trwania. Tymczasem z różnych powodów (natłok innych zajęć, przeprowadzka, zmiana pracy) może to nie być możliwe. Warto sprawdzić, jak umowa reguluje zwrot niewykorzystanej części opłaty w przypadku wypowiedzenia umowy.

Inna kursantka opłaciła z góry semestr nauki języka niemieckiego. Joanna po trzech miesiącach uznała, że nie ma czasu na kontynuowanie zajęć i złożyła wypowiedzenie. Poprosiła o zwrot niewykorzystanej części czesnego. Szkoła przyjęła wypowiedzenie, ale zastrzegła, że zwrot nie jest możliwy, bo skoro wina nie leży po stronie placówki, to nie można od niej wymagać oddania pieniędzy.

d91f0t8

Szkoła nie ma w tej sytuacji racji: niezależnie od przyczyny wypowiedzenia umowy, kursantowi należy się zwrot niewykorzystanej części czesnego.

We własnym interesie szkoła powinna zastrzec, że kurs może zostać wypowiedziany z zachowaniem określonego terminu wypowiedzenia (np. miesięcznego), za który należy się pełne wynagrodzenie. W tym czasie kursant może kontynuować zajęcia, a szkoła nie zostanie postawiona w sytuacji, w której z dnia na dzień traci klienta.
Ten okres wypowiedzenia nie powinien być nadmiernie długi, tak by nie tworzyć wrażenia, że nie pozwala zakończyć umowy.

Widzisz podobne postanowienie w umowie? W głowie powinna zapalić ci się lampka ostrzegawcza

Aby was wyczulić, podajemy przykłady zapisów w umowie:

"Po pierwszym tygodniu trwania kursu opłata za kurs nie podlega zwrotowi".

d91f0t8

"Po tym terminie, w przypadku rezygnacji z kursu, będą potrącane następujące opłaty - w pierwszym tygodniu trwania kursu 40 proc. całości opłaty za kurs".

“Osoby, zapisujące się do szkoły, deklarują pozostanie w szkole do końca kursu objętego umową i zobowiązują się do wniesienia pełnej opłaty za kurs w ustalonej przy wpisie wysokości, nawet jeśli podejmą decyzję o rezygnacji z uczestnictwa w zajęciach. W wyjątkowych sytuacjach i na pisemną uzasadnioną prośbę słuchacza, Dyrektor szkoły może wyrazić zgodę na zwolnienie go z obowiązku uregulowania wpłat pozostałych przy rezygnacji z zajęć”.

Wszystkie wyżej wymienione przykłady pochodzą z rejestru klauzul niedozwolonych i nie powinny być stosowane w umowach z konsumentami. Wątpliwych sytuacji jest więcej i nie dotyczą jedynie zajęć językowych.

d91f0t8

Np. szkoła rysunku zastrzegła w umowie, że ostateczne ustalenie miejsca prowadzenia zajęć dla dzieci zostanie ustalone po tym, jak wszyscy kursanci zadeklarują, w której dzielnicy chcą w nich uczestniczyć. Oznacza to, że w chwili zawierania umowy rodzice nie wiedzą, gdzie kurs będzie się odbywał, więc podejmują decyzję, nie znając ostatecznych warunków. To niedopuszczalne zastrzeżenie.

Zobacz także: Jak zmotywować dziecko do nauki języków obcych?

UOKiK piętnuje

W 2009 r. UOKiK nałożył na jedną z działających na terenie całego kraju szkołę karę w wysokości 34 tysięcy złotych. Urząd zarzucił placówce, że odmawiała zwrotu wpłaconego z góry czesnego, a klientów, którzy zdecydowali się płacić za kurs w ratach, zobowiązywała do dalszego płacenia nawet po złożeniu rezygnacji. Ponadto szkoła zastrzegła odsetki za nieterminowe wpłaty, które były wyższe niż przewidziane prawem odsetki maksymalnej.

d91f0t8

Szkole nie pomogło tłumaczenie, że zastrzeżenia miały tylko dyscyplinować kursantów i wysokie odsetki za zwłokę nigdy nie były naliczane. Urząd uznał, że postanowienia umowy nie mogą naruszać praw konsumentów i bez znaczenia jest, czy firma naprawdę chce zrobić z nich użytek.

Trzeba szukać rozwiązań

Wprowadzanie do umowy klauzul niedozwolonych nie musi wynikać ze złej woli firm. Często jest wynikiem niewiedzy. Z tego powodu klient, który uważa, że przedłożona mu umowa może naruszać jego prawa, powinien zwrócić na to uwagę pracownika, z którym rozmawia. Jeśli jego argumentacja nie przekona właściciela szkoły językowej do zmiany zapisów w umowie, chyba warto poszukać innej placówki - takiej, która od samego początku działa uczciwie. W najgorszym wariancie pozostanie dochodzenie swoich praw przed sądem, a to zawsze zajmuje dużo czasu.

Czym są niedozwolone klauzule umowne?

Konsumenci rzadko mają możliwość negocjowania warunków umów, które zawierają z przedsiębiorcami, np. z operatorami telefonicznymi czy właśnie szkołami językowymi. Otrzymują do podpisania umowę, w której nie mogą dokonywać żadnych zmian. Jeśli nie zgadzają się z określonymi postanowieniami, mogą jedynie zrezygnować z zawarcia umowy.

d91f0t8

Aby zapobiec sytuacjom, kiedy konsumenci są zmuszeni do zawierania umów naruszających ich interesy i są niezgodne z prawem, kodeks cywilny zawiera regulację. Zgodnie z nią, postanowienia, które nie zostały uzgodnione indywidualnie, nie wiążą konsumenta, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami i rażąco naruszający jego interesy. Jeśli konsument uważa, że podpisana przez niego umowa zawiera takie postanowienia, powinien powiadomić o tym przedsiębiorcę i poprosić o zmianę postanowienia. Jeśli umowa zostanie jednak podpisana, niedozwolone postanowienia nie wiąże konsumenta z mocy prawa.

Jeśli przedsiębiorca nie zgodzi się z argumentacji konsumenta, powinien on zwrócić się do sądu powszechnego o uznanie postanowienia za niewiążące. Jest to kontrola incydentalna. Może także powiadomić Prezesa UOKiK o podejrzeniu stosowania przez przedsiębiorcę niedozwolonego postanowienia. Ma on uprawnienie do wystąpienia z powództwem do Sądu Ochrony Konkurencji i Konsumentów o uznanie tychże klauzul za niedozwolone. Postanowienia umowne, uznane prawomocnym wyrokiem SOKiK za niedozwolone, wpisywane są do rejestru klauzul niedozwolonych. Rejestr jest jawny. Można się z nim zapoznać na stronie UOKiK

Macie problem z umową przedstawioną przez szkołę językową, klub sportowy, dom kultury? A może inny problem "konsumencki"? W razie pytań i wątpliwości piszcie na martyna.koska@grupawp.pl. Pomożemy!

d91f0t8
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d91f0t8