Gdyby prąd był kawą. Tak mogłyby wyglądać dotkliwe podwyżki

Jednostkowy, dla polskiej rodziny, wzrost ceny prądu szacowany jest na około 30-40 zł miesięcznie. Analitycy mBanku policzyli, o ile musiałyby zdrożeć normalne produkty, aby podwyżki ich cen były równie dotkliwe, co cen prądu.

Analitycy wyliczyli potencjalne podwyżki
Analitycy wyliczyli potencjalne podwyżki
Źródło zdjęć: © Getty Images | © 2024 Bloomberg Finance LP
oprac. KRWL

01.05.2024 | aktual.: 02.05.2024 11:42

Według szacunków analityków mBanku koszt energii elektrycznej dla przeciętnego gospodarstwa domowego w Polsce wzrośnie o 30-40 zł miesięcznie. Taka kwota może nie robić wrażenia, ale dla wielu Polaków będzie problematyczna. "Popatrzmy więc co musiałoby się stać z cenami wybranych artykułów, aby efekt był identyczny dla przeciętnego koszyka konsumenckiego jak zmiana rachunku za energię elektryczną o 30 proc. (30-40zł miesięcznie)" - napisali analitycy mBanku.

Kilogram kawy za 100 zł

Gdyby więc popularne produkty podrożały podobnie, co ceny prądu, to kwoty wyglądałyby następująco: cena paliwa musiałaby wzrosnąć z 6 zł do 7,30 zł. Tabletki na ból głowy, które obecnie kosztują 9,99 zł, musiałyby zdrożeć do 13,95 zł. Rachunek za telefon, który obecnie wynosi 40 zł, z kolei musiałby wzrosnąć do 68 zł. Wędlina, której cena wynosi obecnie 25 zł, musiałaby zdrożeć do 37 zł.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Ile można zarobić w Polsce na restauracji? Karol Okrasa w Biznes Klasie

Bułka, która obecnie kosztuje 40 gr, musiałaby zdrożeć do 72 gr. Piwo, które obecnie kosztuje 4 zł, musiałoby zdrożeć do 7,30 zł. Fast food, który obecnie kosztuje 15 zł, zakładając szacunkowe ceny energii w lipcu, kosztowałby ok. 26 zł. 

Natomiast kawa, której cena za kilogram wynosi obecnie 30 zł, musiałaby zdrożeć do 90 zł. Czekolada, która obecnie kosztuje 5 zł, musiałaby zdrożeć do 16,52 zł.

Ceny wyjściowe podane przez analityków są szacunkowe, jak wyjaśniają, "to zawsze kwestia gustu, marki, punktu poboru cen".

Ważą się losy cen prądu

Ministra klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska poinformowała, że po uzgodnieniach międzyresortowych podpisała ustawę o cenach energii na drugie półrocze tego roku.

"Zapewnia stabilność gospodarstwom domowym, mikro przedsiębiorcom i mśp. Wszystko zgodne z prawem unijnym, skonsultowane tez z UOKiK który wnosił uwagi" - czytamy we wpisie na platformie X.

Projekt resortu klimatu dot. mrożenia cen energii w drugiej połowie roku trafił do konsultacji. 

Rządowe Centrum Legislacji wskazało na nieścisłości w projekcie. Chodzi przede wszystkim o niedoszacowanie kosztów dalszego mrożenia cen energii. Ministerstwo Klimatu i Środowiska mówi o kwocie ponad 6,3 mld zł, z kolei Ministerstwo Finansów szacuje wydatki na poziomie 8,1 mld zł.

Natomiast wiceszefowa resortu Urszula Zielińska w rozmowie z Business Insider Polska powiedziała, że rząd PiS "nie przygotował absolutnie niczego" na ten rok, dlatego obecne władze pracują w "trybie pilnym", aby znaleźć pieniądze na osłonę.

Artykuł został zaktualizowany, ponieważ błędnie podawał, że wyliczenia dotyczą szacowanych realnych podwyżek. Obecnie, prawidłowo, dotyczy tego, o ile musiałyby podrożeć zwyczajne produkty, aby podwyżki ich cen były równie dotkliwe, co cen prądu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (74)