Trwa ładowanie...

Legalna lichwa

Ustawa o kredycie konsumenckim sprawiła, ze lichwa stała się w Polsce całkowicie legalna. Jeżeli tylko firma się do tego przyzna, państwo pozwoli jej działać

Legalna lichwaŹródło: Thinkstockphotos
dgzdm1n
dgzdm1n

.

Efektem globalnego kryzysu finansowego jest m.in. to, że sektor bankowy objęto w wielu krajach ściślejszą kontrolą. Ale jak widzimy np. po polskim podwórku, nie jest ona do końca skuteczna. Kryzys finansowy oraz tzw. Rekomendacja T wydatnie utrudniły dostęp do bankowej pożyczki. Sprawia to, że wiele osób nie ma większego wyboru i musi korzystać z usług instytucji parabankowych, w których dużo łatwiej o pieniądze. To, że taka usługa jest na ogół droższa niż pożyczka z banku, nie ma w przypadku nagłej potrzeby większego znaczenia. Podobnie jest z depozytami – wciąż wiele osób woli zaryzykować (przykład Amber Gold) niż zarobić mniej na pewniejszej lokacie w banku. Tymczasem tylko w drugim kwartale br. oszczędności Polaków wzrosły o 10 miliardów złotych i przekroczyły barierę 1 biliona złotych. Jeśli odejmiemy od tego środki otwartych funduszy emerytalnych (które trafią do nas dopiero po przejściu na emeryturę)
, odłożone mamy 761 miliardów złotych. Największą pulę stanowią depozyty bankowe (ok. 497 mld zł). Jest
zatem o co kruszyć kopie. Przykładów tego, jak rożni „cudotwórcy” chcą dobrać się nam do portfela, nie brakuje.

Finroyal jak Amber Gold

Po głośnym upadku Amber Gold depozytariusze powinni być dużo ostrożniejsi. I większość zapewne dwa razy się zastanowi, komu powierzy swoje pieniądze. Ale wciąż jeszcze nie wszyscy. Bo na lep ogłoszeń o odsetkach znacznie wyższych niż w banku (czasem nawet wypłacanych z gory) i ucieczce przed podatkiem Belki wciąż łapie się wielu – na przykład klienci firmy Finroyal, ktora (wszystko na to wskazuje) jest kolejną piramidą finansową.

Szef Finroyal i właściciel FRL Capital Limited Andrzej K. oskarżony jest w dwóch procesach: w Poznaniu i Szczecinie – czyli klasyczna powtórka z Marcina P. Andrzej K. miał dopuścić się oszustw w firmach Finance Group Polska (ponad tysiąc poszkodowanych klientów na kwotę ok. 500 tys. złotych) i Karls & Swenson. Z Finroyal jest jeszcze gorzej – klienci zaczynają mieć problemy z wypłaceniem swoich pieniędzy (chodzi o 1,5 miliarda zł od kilkunastu tysięcy osób – stan na początek września br.). I najprawdopodobniej ich już nie zobaczą. Idźmy dalej.

dgzdm1n

Flexworld i afrykańskie złoto

Flexworld pojawił się w Polsce w 2008 roku (niby jako partner potężnej instytucji o kapitale zakładowym 300 milionów dolarów). Firmą od pewnego czasu interesuje się polska i niemiecka policja, bo Flexworld zdążył oszukać kilka tysięcy osób w Polsce i Niemczech na przynajmniej kilkanaście milionów euro. Spółka oferowała pośrednictwo w uzyskaniu atrakcyjnych pożyczek bez żadnych zaświadczeń i nabyciu imiennych akcji Flexworld Inc., inwestującego w bezpieczne fundusze oraz projekty w postaci kopalni złota i diamentów w Afryce czy kurortów turystycznych na Karaibach (na Dominikanie). Dzięki dźwigni finansowej spółka kusiła 60-procentową dywidendą. Dla uwiarygodnienia swoich intencji podawano, że nad wszelkimi transakcjami czuwa kancelaria prawna i notariusz – przypomina skarbiec.pl. Tylko w Polsce w ten sposób oszukano ok. 2 tys. naiwnych, którzy wpłacali od dwóch do kilkuset tysięcy euro. Szefem tego biznesu jest niejaki Gordon Bartosik- -Schmidt (obywatel Niemiec mający polską żonę).

Pożyczkowa lichwa

Powszechnie znany Provident należy do notowanej na londyńskiej giełdzie międzynarodowej grupy finansowej International Personal Finance i działa na pięciu rynkach Europy: w Polsce, Czechach, Słowacji, Rumunii i na Węgrzech. Był pierwszą firmą oferującą pożyczki udzielane w domu klienta w tym rejonie Europy. Na swoich stronach internetowych spółka napisała, że jej celem jest dostarczanie prostych, rzetelnych i dostępnych produktów finansowych. Ale czy rzeczywiście tak było i jest? Niezupełnie. Provident bazuje na braku zdolności kredytowej osób potrzebujących pożyczki i udziela jej na bardzo wysoki procent. Jeśli uznamy za parabanki również firmy pożyczkowe, to Provident byłby największą z nich (działa od 15 lat na polskim rynku, miał ok. 3,5 miliona klientów). Pieniądze pożycza w ponad 80 oddziałach w kraju – bez udokumentowanego dochodu można pożyczyć od 300 do 5 tysięcy zł.

Alicja Kopeć, dyrektor działu prawnego Providenta, uważa, że istotne jest wprowadzenie czytelnego podziału między parabankami a firmami pożyczkowymi, które działają legalnie, nie gromadząc depozytów i zawierając zgodne z prawem umowy ze swoimi klientami. (...) Przedstawicielka Providenta ma rację. Od strony prawnej wszystko jest jak najbardziej legalnie. Niestety wygląda na to, że polskie prawo zalegalizowało lichwę.

Popularna Encyklopedia Powszechna

wydana w Warszawie w 2002 roku podaje: „lichwa – przestępstwo uregulowane według kodeksu karnego, polegające na wyzyskiwaniu przymusowego położenia innej osoby przez zawarcie umowy nakładającej na tę osobę obowiązek świadczenia rażąco niewspółmiernego w porównaniu ze świadczeniem wzajemnym”. O ile w Polsce od momentu wprowadzenia ustawy o kredycie konsumenckim nie jest to przestępstwo, o tyle reszta definicji zgadza się. Provident wyzyskuje to, że wielu Polaków nie może wziąć kredytu w banku, bo nie spłacają już zaciągniętych zobowiązań. Nakłada też na nich świadczenia rażąco odbiegające od standardu rynkowego. Jako przykład niech posłuży pożyczka 5 tys. zł na 19 miesięcy. Osoba decydująca się na kredyt w Providencie zapłaci co tydzień 120 zł, co daje miesięcznie 480 zł. Po 90 tygodniach odda Providentowi 10 tys. 800 zł. Do porównania wybrałem Bank Pocztowy. W porownywarce kredytowej nie miał najkorzystniejszej oferty, ale podobnie jak Provident proponuje klientom bardzo łatwy dostęp do swoich punktów.
Miesięczna rata wynosi 300 zł, więc po 19 miesiącach (90 tygodniach) oddamy bankowi 5 tys. 700 zł. Jak z tego wynika, w banku można wziąć kredyt oprocentowany w skali 19 miesięcy na poziomie 14 proc., podczas gdy Provident pobiera za ten sam okres 116 proc. Jest więc to oferta spełniająca słownikową definicję lichwy – dla osoby w przymusowym położeniu i „nakładająca na tę osobę obowiązek świadczenia rażąco niewspółmiernego w porównaniu ze świadczeniem wzajemnym”. W Polsce obowiązuje wprawdzie ustawa antylichwiarska określająca maksymalną wysokość oprocentowania kredytu, ale tylko oprocentowania, a to nie jedyny koszt, jakim firmy pożyczkowe obciążają pożyczającego. Provident każe sobie płacić dodatkowo za przygotowanie oferty, zabezpieczenie i obsługę domową. Dzięki temu oferta Providenta jest zgodna z prawem. Oprocentowanie jest zgodne z ustawą antylichwiarską, ubezpieczenie i marża są zgodnie z ustawą o kredycie konsumenckim wliczane w RRSO i dodatkowo jest wyszczególniona opłata domowa. Ukazuje się tu
cała istota polskiego prawodawstwa w zakresie kredytów. Brzmi ono mniej więcej tak...

dgzdm1n

Róbcie, co chcecie, byle byście wszystko opisali

Rząd i UOKiK zachowują się jak strażnicy status quo nie wnikający, czy działania lichwiarskie są społecznie dobre czy złe, a jedynie czy są zgodne z prawem. Tak właśnie można odczytać odpowiedź na interpelację posła Dariusza Seligi w sprawie Providenta, którą przygotował Mirosław Sekuła, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. Pisze on po prostu, że wszystko jest zgodne z prawem, chociaż korzystanie z takich ofert powoduje popadanie w spiralę zadłużenia (pełna odpowiedź na stronie http://www.sejm.gov.pl/Sejm7.nsf/InterpelacjaTresc. xsp?key=59DE4E15).

W podobnym duchu odpowiedział na pytania „Gazety Bankowej” UOKiK: „W ciągu ostatnich dwóch lat wpłynęło do nas kilka skarg dot. Provident. Dotyczyły kosztów pożyczki – pisze Agnieszka Majchrzak, starszy specjalista w Biurze Prasowym Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. – Klienci skarżyli się na opłaty około kredytowe - opłatę za pobieranie pożyczki w domu, ubezpieczenie, które zdaniem pożyczkobiorców są za wysokie. Obowiązująca ustawa o kredycie konsumenckim nie określa max kosztu kredytu – jej przepisy pozwalają jedynie określić całkowity koszt kredytu (wzór rrso). Rzeczywista roczna stopa oprocentowania (RRSO) to oficjalne, wymagane przepisami, wyliczenie służące konsumentowi do porównania kosztów kredytów oferowanych przez rożne instytucje finansowe. Do RRSO nie mają zastosowania żadne ograniczenia, dlatego może znacznie przekraczać odsetki nominalne (np. RRSO może wynieść 1000 proc.). Uwzględnia się w nim nie tylko oprocentowanie pożyczanych pieniędzy, lecz także część pozostałych kosztów kredytu (w
tym prowizje). Nierzadko bowiem zdarza się tak, że mimo niższego nominalnego oprocentowania rzeczywiste koszty kredytu są wyższe niż w ofercie konkurencyjnej instytucji finansowej.

Oprocentowanie (4-krotność wysokości stopy kredytu lombardowego NBP) jest więc jedynie elementem RRSO (…). Stara ustawa przewidywała ograniczenie wysokości pobieranych opłat i prowizji. Zgodnie z art. 7a starej ustawy łączna kwota wszystkich opłat, prowizji oraz innych kosztów związanych z zawarciem umowy (np. opłaty przygotowawczej) nie mogła przekraczać 5 proc. kwoty udzielonego kredytu. Górny limit opłat nie odnosił się jednak do niektórych znaczących wydatków związanych z kredytem konsumenckim – chodziło m.in. o koszty ubezpieczenia kredytu oraz koszty stanowienia zabezpieczeń jego spłaty. Kosztów tych nie uwzględniało się przy obliczaniu pięcioprocentowego górnego limitu opłat i prowizji, dlatego w praktyce poziom 5 proc. był omijany – stąd zmiana w nowej ustawie dot. zniesienia tego poziomu i wprowadzenie formularza informacyjnego”. Z tej odpowiedzi wynika, że ponieważ poprzednia ustawa była niedoskonała i firmy pożyczkowe wyłączały część kosztów z oprocentowania, ustawodawca postanowił w ogóle zwolnić
się z obowiązku zapobiegania lichwie. Ogłosił, że koszty można wymyślać dowolnie, byleby informować o nich. W ten sposób mamy w Polsce legalną lichwę.

Leszek Sadkowski, Maciej Goniszewski

dgzdm1n
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dgzdm1n