Lekarz, ochroniarz, kontroler – co im wolno i kiedy?

Czy lekarz może odmówić nam leczenia? Kiedy administrator może wejść do mieszkania pod nieobecność właściciela?

Lekarz, ochroniarz, kontroler – co im wolno i kiedy?
Źródło zdjęć: © Thinkstock

05.01.2012 | aktual.: 05.01.2012 09:58

Czy lekarz może odmówić nam leczenia? Kiedy administrator może wejść do mieszkania pod nieobecność właściciela? Czy kontroler biletów ma prawo nas zatrzymać? To pytania, na które warto znać odpowiedź.

Lekarz leczyć musi, ale…

Powszechna jest opinia, że lekarz, bez względu na okoliczności, ma obowiązek leczyć pacjenta. Czy jest tak rzeczywiście? Okazuje się, że nie zawsze. To prawda, że lekarz nie może odmówić leczenia, jeśli istnieje niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, oraz ciężkiego uszkodzenia ciała. A także we wszelkich nagłych przypadkach, gdy interwencja medyczna jest niezbędna.

Istnieją jednak sytuacje, w których lekarz może odmówić podjęcia leczenia, lub też odstąpić od leczenia pacjenta. Mówi o tym ustawa o zawodzie lekarskim i kodeks etyki lekarskiej. Lekarz ma do tego prawo na przykład wtedy, gdy jest przekonany, że nie posiada wystarczającej wiedzy, by podjąć się skomplikowanej operacji. A także wtedy, gdy nie może postawić diagnozy ani podjąć leczenia z powodu braku sprzętu.

Istnieją też przepisy wytyczające dalsze działanie lekarza, który nie podejmuje leczenia. Jest on zobowiązany do wskazania innego specjalisty, zdolnego podjąć leczenie, lub też miejsca, w którym może ono zostać podjęte.

Specjaliści zajmujący się etyką lekarską przypominają też, że na relacje lekarz – pacjent nie powinny mieć wpływu stosunki osobiste. Lekarzowi nie daje np. prawa ani do odmowy, ani do zaprzestania leczenia, konflikt z pacjentem albo z którymś z członków jego rodziny.

Ujmowanie pasażera dozwolone

Czy kontroler może nas wylegitymować? Czy może nas zatrzymać do przyjazdu policji? Od marca 2011 – tak. Jego uprawnienia poszerzyły zmiany w ustawie o publicznym transporcie zbiorowym. Zgodnie z nią, kontrolerzy biletów mogą żądać okazania dokumentów. Mają do tego prawo, gdy pasażer jedzie na gapę i odmawia kupienia biletu.

Jeśli pasażer nie chce ani uregulować należności, ani okazać dowodu tożsamości, kontroler ma prawo ująć go i natychmiast wezwać policję albo inne organy porządkowe. Pasażerowi opór się nie opłaca – poza biletem z doliczoną karą, będzie musiał się liczyć z mandatem. Można też zadać pytanie, jak właściwie należy rozumieć słowo „ująć”. Czy to znaczy, że kontrolerowi wolno złapać pasażera za rękę, unieruchomić go, przytrzymać? Z jednoznaczną definicją tego słowa są kłopoty.

W podobnych sytuacjach prawnicy wskazują na adekwatność zastosowanych środków. Jeśli pasażer zachowuje się spokojnie, nie jest agresywny, to kontrolerzy nie mają podstaw do stosowania siły.

Pamiętajmy jednak: jeśli jedziemy „na gapę”, bądźmy przygotowani na fakt, że kontrolerom od jakiegoś czasu wolno więcej. *Kogo wpuścić, kogo nie? *

Inny przykład bezpośredniego kontaktu z przedstawicielem firmy, to relacja lokator – inkasent. Co zrobić, jeśli taki pracownik składa nam nagłą wizytę? Każdy z nas, szczególnie osoby starsze czy niepełnoletnie, powinien pamiętać, że nie ma obowiązku wpuszczania do domu osób obcych. Nawet jeśli podają się za przedstawicieli takiej firmy jak gazownia, elektrownia czy poczta.

Co jednak, jeśli chcemy wykazać się dobrą wolą i wpuścić kogoś, kto podaje się za inkasenta? Nie zaszkodzi najpierw zadzwonić do jego firmy i sprawdzić, czy rzeczywiście go do nas wysłała. Gdy już wejdzie, nie należy zostawiać go samego, ani też podpisywać „od ręki” żadnych dokumentów. Nie należy przekazywać mu pieniędzy. Zasada ograniczonego zaufania wszędzie obowiązuje!

Inkasent nie może traktować takiego zachowania jako utrudniania mu życia czy przejawu niegrzeczności. Powinien zrozumieć, że powoduje nami ostrożność, której nigdy za wiele.

Dylematy ochroniarzy

Wraz z powiększaniem się ilości domów objętych monitoringiem, coraz częściej pojawiają się też pytania o zachowanie pracowników biur ochrony. Mogą wchodzić do mieszkań, czy nie mogą?

W tym przypadku wszystko zależy od okoliczności. Jeśli ochroniarze przyjadą wskutek alarmu, muszą z zewnątrz ocenić, czy istnieje zagrożenie życia lub zdrowia mieszkańców, np. wskutek napadu. Jeśli tak, to naturalnie mają prawo wejść do mieszkania. Natomiast w przypadku, gdy doszło do włamania, lokal stoi pusty, a właściciela nie ma w pobliżu, ochroniarze powinni zabezpieczyć mieszkanie. Jeśli jest to możliwe bez konieczności wchodzenia do środka, to tak właśnie powinni zrobić.

W razie pożaru czy awarii – wchodzą

Sprawa wchodzenia do prywatnych mieszkań to w ogóle złożony problem. Na ogół, aby wejść do czyjegoś mieszkania, potrzebne jest specjalne zezwolenie. Muszą je mieć policjanci, a także np. komornicy.

W określonych przypadkach prawo do wejścia do mieszkania mają też inspektorzy skarbowi. Także funkcjonariusze działający z upoważnienia sądów rodzinnych. Administrator budynku może nas odwiedzić, tylko powiadamiając uprzednio, kiedy i po co chce to zrobić. Ale sytuacja zmienia się diametralnie, gdy dochodzi np. do awarii czy pożaru. Jeśli pęknie rura, administrator ma prawo wejść do mieszkania nawet pod nieobecność właściciela. Podobnie straż pożarna – nie będzie przecież czekać do powrotu lokatora w sytuacji zagrożenia czyjegoś życia lub zdrowia.

Tomasz Kowalczyk/MA

administracjaprawalekarz
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (7)