Trwa ładowanie...

Lekarz zmarł na dyżurze. Prawdopodobnie zmarł z przepracowania

Prokuratura Rejonowa w Głubczycach sprawdza, czy w tamtejszym szpitalu
powiatowym mogło dojść do nieumyślnego spowodowania śmierci 52-letni anestezjologa. Lekarz zmarł
podczas dyżuru

Lekarz zmarł na dyżurze. Prawdopodobnie zmarł z przepracowania
d16cnao
d16cnao

Jak powiedział PAP zastępca prokuratora rejonowego w Głubczycach, prokurator Artur Piela, w tej sprawie wszczęto już postępowanie przygotowawcze, na początku tygodnia przeprowadzono sekcję zwłok zmarłego.

"Jak poinformowali nas biegli, na wyniki sekcji - podanie przyczyny śmierci - będziemy musieli poczekać co najmniej półtora miesiąca. Równolegle prowadzone są inne czynności - rozpoczęły się przesłuchania m.in. dyrekcji tego zakładu opieki zdrowotnej, lekarzy, pielęgniarek" - powiedział PAP Piela.

Prokurator dodał, że postępowanie prowadzone jest pod kątem zarzutu dotyczącego nieumyślnego spowodowania śmierci. Nie chciał odnosić się do informacji dotyczących m.in. czasu pracy lekarza i sposobu organizacji dyżurów w szpitalu. Zaznaczył, że postępowanie koncentruje się obecnie na ustaleniu przyczyn śmierci. Od informacji zebranych na tym etapie zależeć będzie decyzja o ewentualnym dalszym kierunku śledztwa.

O śmierci lekarza poinformowały regionalne media, m.in. Radio Opole. Jak podawały, 52-letni anestezjolog pracował w głubczyckim szpitalu od dwóch lat - na podstawie umowy kontraktowej. Nie było zastrzeżeń do jego pracy, przez współpracowników uważany był za miłego człowieka i dobrego fachowca.

d16cnao

Według nieoficjalnych informacji, lekarz zmarł podczas dyżuru pełnionego piątą dobę z rzędu, wcześniej natomiast miał trzydniową przerwę po dyżurze trwającym nieprzerwanie siedem dni.

Rzecznik szpitala dr Tomasz Żorniak wyjaśnił PAP, że anestezjolog pracował na podstawie dwóch umów - jedna dotyczyła pracy na bloku operacyjnym, a druga - pracy w pogotowiu ratunkowym. Lekarz zmarł w dyżurce, w piątek wieczorem, podczas dyżuru na bloku.

Żorniak potwierdził, że wcześniej lekarz przez cztery dni pełnił dyżury w pogotowiu - w ciągu których miał łącznie sześć wyjazdów. "To nie jest jakieś obciążenie - samo przebywanie w pogotowiu jest może nużące, ale tam obciążenia sensu stricto nie ma. Lekarz nie udziela wtedy porad ambulatoryjnych, są tylko wyjazdy" - powiedział.

Media relacjonowały przypuszczenia pracowników szpitala, że powodem śmierci mogło być przemęczenie lekarza, ale też przedawkowanie leków, od których miał być uzależniony. Rzecznik szpitala zaznaczył, że ten wątek bada prokuratura - dodał, że nie było widocznych sygnałów mogących świadczyć o takim uzależnieniu.

d16cnao

TVN24 opublikowała anonimowe wypowiedzi jednego z lekarzy ze szpitala w Głubczycach, według którego wielu pracowników pracuje tam w "nieregulowanym wymiarze godzin" co najmniej od półtora roku, kiedy to ze szpitalem połączono miejscowe pogotowie ratunkowe, a część obsady zwolniono. Dyrekcja - zdaniem anonimowego lekarza - próbuje ukrywać te praktyki.

W rozmowie z PAP Żorniak powiedział, że szpital nie ukrywa liczby dyżurów zmarłego. Rzecznik zaznaczył, że dyżury "nie są układane jakoś arbitralnie przez dyrekcję". "To jest z wniosku lekarzy, oni ustalają sobie dyżury. (...) Dyrektor akceptuje grafik, który ustalają lekarze. Oni - jak wiadomo - nie dyżurują tylko u nas, ale dyżurują w innych szpitalach, więc nie jesteśmy nawet w stanie tych dyżurów sami ustalić" - podkreślił rzecznik.

d16cnao
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d16cnao