Leming, zwierzątko korporacyjne

Coraz więcej pracujemy, a symbolem współczesnej pogoni za pieniądzem stał się leming. Rzecz jasna nie chodzi o małe, wędrowne zwierzątko, choć współczesne określenie klasy średniej ma odnosić się do trybu życia gryzoni. Kim więc jest leming? Polityczny rodowód tego określenia wciąż budzi wiele kontrowersji i sprzeczności.

Leming, zwierzątko korporacyjne
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

20.02.2013 | aktual.: 16.06.2014 14:18

Leming jest bezrefleksyjny i pracuje w korporacji

- Określenie „leming”, spopularyzowane w prawicowym dyskursie publicystycznym pozostaje niedookreślone. Przyjęło się, że kontekst tego pojęcia jest negatywny. Za lemingów najczęściej uważa się bezrefleksyjnych nuworyszy, zainteresowanych przede wszystkim konsumpcyjnym trybem życia. Do tej grupy zalicza się potencjalnie wielu młodych ludzi, aspirujących do miana przedstawicieli klasy średniej, którzy kupują mieszkanie na kredyt na obrzeżach aglomeracji, spłacając je przez następne kilkadziesiąt lat ciężko pracując w korporacji. To oczywiście stereotyp – komentuje Krzysztof Stachura, socjolog z Uniwersytetu Gdańskiego.

Adam Perłowski, menedżer w jednym ze znanych domów mediowych w Warszawie oburza się. Twierdzi, że określenie jest niesprawiedliwe i krzywdzące. Przyznaje, że pracuje w systemie zadaniowym – zdarza się, że zajmuje się projektem kilka dni i nocy z rzędu, prawie bez odpoczynku. Mówi też, że w życiu interesuje go „konkret, a nie ideały”.

Leming kocha jogging i zakupy w Londynie

- Zdarza mi się nie spać 3-4 noce pod rząd, gdy przygotowujemy kampanię reklamową. Funkcjonuję wówczas na kawach i napojach energetyzujących, prawie nie jem, bo adrenalina zaburza poczucie głodu. Ale nie narzekam na wynagrodzenie. Mam dobre auto, dwa raz w roku wyjeżdżam na egzotyczne wakacje, o których inni mogą tylko pomarzyć. Na zakupy wylatuję do Londynu i Berlina. Stać mnie na to, by bywać w najlepszych warszawskich klubach. Tak naprawdę prowadzę zdrowy tryb życia, jem w dobrych knajpach, uprawiam jogging, mam jacht. Częściowo mam to wszystko na kredyt. Ale przecież dzięki własnej pracy. Dlaczego nagle piętnuje się takich ludzi jak ja, przedsiębiorczych, pracowitych, ambitnych? Może to zabrzmi mocno, ale chyba z zazdrości i życiowej nieporadności. Ci, którzy krytykują takich jak ja, powinni być nam wdzięczni. Bo to my rozwijamy ten kraj – denerwuje się Adam Perłowski.

Leming preferuje wolne związki i galerie handlowe

Piotr Otręba ma sklep internetowy. Żeby utrzymać firmę, również pracuje więcej niż 8 godzin dziennie. Jak dodaje, jest zwolennikiem wprowadzenia jeszcze większego liberalizmu rynkowego, unormowania wolnych związków i in vitro.

- Nie przeszkadzają mi bzdurne określenia. Może i mam kredyty, może i lubię spędzać weekendy w galeriach handlowych. Może i jestem lemingiem, ale wiem jedno: moja emerytura będzie dużo wyższa niż tych, którzy teraz patrzą na mnie krzywo – śmieje się Otręba.

Leming pod ochronę?

Leming stał się symbolem bezmyślnej pogoni za pieniądzem i dobrobytem. Ale kojarzy się przede wszystkim z pracoholizmem. Dlatego lekarze powtarzają, że aspekt zdrowotny związany z lemingami jest dużo ważniejszy od społecznego. Bo lemingi to gatunek zagrożony.

– Problem jest w systemie, gonitwa za groszem to efekt nie zawsze własnego wyboru, ale trudnej sytuacji w kraju. Często stoimy przed wyborem: zdrowie czy dobrobyt. Sytuacja gospodarcza w Polsce nie wszystkim zapewnia komfort możliwości współistnienia tych dwóch czynników. Dlatego w naszym kraju cieszenie się dobrym zdrowiem często leży w sprzeczności z zarabianiem pieniędzy – mówi lekarz dr Jarosław Gruszko.

Leming ma duszności i szumy w uszach

Przeciętny pracownik polskiej firmy miał w 2010 r. czterdzieści nadgodzin, niemal trzy razy więcej niż w 2009 r., podaje firma doradcza Hay Group. Tymczasem - jak donoszą badania przeprowadzone przez fiński Instytut Medycyny Pracy - u osób, które systematycznie biorą nadgodziny, ryzyko zawału serca wzrasta aż o 80 proc.

- Przewlekła praca ponadwymiarowa to obciążenie fizyczne i psychiczne, z czasem zmniejsza się nasza wydolność i koncentracja, pojawiają się pierwsze niepokojące symptomy. Jednym z nich jest subiektywne poczucie słabości. Za tym idzie eskalacja paliatywnych schorzeń, które często lekceważymy. Należą do nich: duszność, nadciśnienie, zawroty i bóle głowy oraz szumy w uszach – wymienia lekarz.

- Osoby, które nadmiernie pracują, niejednokrotnie stymulują się używkami, takimi jak: mocna kawa, herbata czy papierosy. Skutek jest odwrotny, bo są to analeptyki, które dodatkowo obciążają organizm – dodaje dr Gruszko.

Specjaliści alarmują: w ciągu ostatnich kilku lat wzrosła liczba zaburzeń psychicznych i emocjonalnych. Uczucie zmęczenia to dezorganizacja dla całego organizmu. Powoduje problemy natury psychicznej. To mózg w pierwszym rzędzie ulega osłabieniu.

Leming już się nie rusza

- Jeśli na dodatek pracujemy tylko po to, żeby zarabiać pieniądze, a praca nie zapewnia nam poczucia sukcesu, łatwo o depresję i wypalenie – kwituje dr Gruszko.

Jaki jest optymalny wymiar pracy? Według lekarza, człowiek powinien sześć godzin pracować, sześć godzin odpoczywać i osiem godzin spać. Ośmiogodzinny dzień pracy to maksymalny wymiar, w jakim nasz organizm może bezpiecznie funkcjonować. Każda kolejna godzina sprawia, że jakość pracy znacząco spada, a my ulegamy przemęczeniu.W Japonii mówi się nawet o śmierci z przepracowania.

- Zgon na skutek dysfunkcji krążenia czy układu oddechowego, spowodowanej przemęczeniem i przewlekłym napięciem, to sprawa niezwykle częsta. Również w Polsce. Niejednokrotnie jedzie się karetką do miejsca pracy, gdzie nieruchomo leży człowiek, który po prostu nie dał rady – komentuje dr Jarosław Gruszko.

MD /AK/WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (28)