Lenie w Sejmie, niektórzy przez 4 lata zabrali głos... tylko raz
Co najmniej 8 tys. zł inkasują co miesiąc wszyscy posłowie, niektórzy jednak to prawdziwe lenie. Mistrzowie nieróbstwa w ciągu 4 lat zdołali na wszystkich posiedzeniach Sejmu zabrać głos tylko jeden raz.
26.09.2019 07:44
Lenistwo niektórych posłów nie zna granic. Dobiega końca VIII kadencja Sejmu, już 13 października wybory parlamentarne, a to oznacza koniec 4-letniej służby posłów i senatorów. Z tej okazji "Fakt" przyjrzał się aktywności parlamentarzystów i porównał Sejm do wioski smerfów.
Największym "milczkiem" okazała się Teresa Piotrowska z PO, to ona zabrała głos na posiedzeniu Sejmu. - Moja aktywność była większa w poprzednich kadencjach. To, co teraz wyprawiało się na sali plenarnej, odstraszało mnie od publicznych wystąpień - przyznaje "Faktowi" posłanka. Drugie miejsce w tym zestawieniu zajmuje Kazimierz Matuszny z PiS - zabrał głos dwa razy, tyle samo Bożena Bukiewicz z PO, a poseł PiS Sławomir Zawiślak - trzy razy.
Są też "śpiochy", czyli posłowie, którzy często opuszczają głosowania. Tu prym wiedzie Jacek Wilk z Konfederacji, który nie wziął udziału aż w co trzecim głosowaniu (opuścił 33,5 proc. wszystkich głosowań). Drugi w niechlubnym zestawieniu jest Leszek Korzeniowski z PO - opuścił 27,4 proc. głosowań.
Ostatnią grupę najmniej aktywnych posłów nazwano "gapciami", ponieważ złożyli najmniej interpelacji. Tu liderami są: Andrzej Sośnierz oraz Anna Paluch, oboje z PiS i oboje złożyli tylko jedną interpelację. Kolejne trzy miejsca w zestawieniu zajmują... również posłowie PiS. To Robert Telus, Lech Sprawka oraz Grzegorz Matusiak - z dwiema interpelacjami poselskimi na koncie każdego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl