Lepiej zainwestować w pewny i dokładny sprzęt
Alkomat, który wprowadzi kierowcę w błąd co do jego stanu, może być podstawą do żądania odszkodowania.
05.11.2009 | aktual.: 05.11.2009 06:53
Od kilku do kilkuset złotych - tyle trzeba dziś zapłacić za alkomat. Im droższy, tym jego wskazania powinny być dokładniejsze. Jak pokazuje praktyka, nie zawsze tak jest. Brak dokładności urządzenia może zaprowadzić kierowcę na ławę oskarżonych. Nie pozostaje on jednak bezradny. Jeśli zawierzył pewnemu sprzętowi, może dochodzić swoich praw przed sądem i żądać odszkodowania.
Policja musi
Rozdają je księża w trakcie mszy, policjanci podczas kontroli i studenci przed wejściem na uczelnie. Koszt takiego alkomatu gadżetu to kilka złotych. Czy można zawierzyć jego wskazaniom? - Nie radziłbym. Fakt, że urządzenie działa, nie oznacza, iż jego wskazania są wiarygodne - ostrzega Maciej Ślusarek z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. A od wskazań alkomatu zależy przecież rozmiar kary grożącej kierowcy “na podwójnym gazie”.
- Musimy badać alkomaty, którymi posługujemy się w trakcie kontroli - mówi “Rz” Marcin Szyndler, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji. - Bardzo często wydruk z alkomatu jest dowodem w sądzie. Nie możemy pozwolić sobie na jego podważenie. Często powtarzamy takie badanie kilka razy - tłumaczy. W poważniejszych wypadkach dodatkowo kierowcy bada się krew na zawartość alkoholu. - To dużo dokładniejsze - zapewnia Szyndler.
Policja przypomina też, że zanim na własną rękę sprawdzi się stan trzeźwości, należy odczekać co najmniej 20 minut od spożycia ostatniej dawki alkoholu. Potem decyzja należy już do kierowcy.
Co zrobić, kiedy się okaże, że prywatny alkomat oszukał kierowcę i jego wskazania są inne niż policyjnego? - Sprawa jest bardzo skomplikowana - mówi adwokat Kazimierz Pawelec. Dodaje, że nawet jeśli alkomat nie był sprawdzany, ale kierowca przed podróżą skorzystał z urządzenia, a ono wprowadziło go w błąd, to nie popełnił przestępstwa umyślnie.
- Brak świadomości powinien więc wyeliminować odpowiedzialność. Dużo prościej jest, kiedy w grę wchodzi sprzęt sprawdzony. Tu żądanie odszkodowania jest oczywiste - twierdzi mec. Pawelec. Pytanie tylko, od kogo: producenta czy laboratorium, które badało urządzenie.
- Bronić może się każdy, i to w dowolny sposób - ocenia sędzia Rafał Puchalski. To sąd decyduje jednak o tym, czy podsądny popełnił przestępstwo. - Najczęściej wśród dowodów są też inne badania (krwi), przesłuchania świadków, opinie biegłych - mówi sędzia.
Czytajmy instrukcje
Analizatory wydechu, potocznie nazywane alkomatami, nie są objęte prawną kontrolą metrologiczną. Nie znalazły się bowiem na liście urządzeń, dla których minister gospodarki w rozporządzeniu przewidział obowiązek legalizacji. - Jego brak nie zamyka jednak drogi producentowi czy użytkownikowi do potwierdzenia rzetelności wskazań urządzenia - tłumaczy “Rz” Tomasz Kałduś z Głównego Urzędu Miar. I dodaje, że każdy z nich, by uwierzytelnić pomiary, może poddać przyrząd wzorcowaniu. Czynności tej dokonują m.in. akredytowane laboratoria oraz organy administracji miar.
Na czym polega wzorcowanie? - Na wyznaczaniu błędów wskazań w deklarowanych przez producenta punktach pomiarowych. W ten sposób firma dowiaduje się, jaka jest skala błędów wyznaczonych wskazań wytworzonego przez nią urządzenia. Informacja o tym, tak jak zalecane warunki przechowywania czy korzystania z przyrządu pomiarowego, mogą się znaleźć w instrukcji dołączanej przez producenta do alkomatu - mówi Kałduś.
Agata Łukaszewicz
Rzeczpospolita