Lindlab odpiera zarzuty. I zapowiada, że rozważy "alternatywne rozwiązania"

Firma Lindlab, producent dachów i rynien, został oskarżony o dyskryminację pracowników zza wschodniej granicy. Producent odrzuca takie insynuacje i się tłumaczy w długim oświadczeniu.

Obcokrajowcy zatrudnieni w firmie chodzą w różnego koloru uniformach. O to rozpętała się afera
Źródło zdjęć: © Fotolia

Zakład Lindlabu znajduje się pod Warszawą i zatrudnia 200 osób, z tego ok. jedna piąta to te niebędące obywatelami Polski. Przed kilkoma dniami pojawiła się informacja, że ukraińscy pracownicy firmy mają inne uniformy, niż ich polscy współpracownicy. Chodzą oni bowiem w żółtych bądź pomarańczowych koszulkach. Pierwsze zarezerwowane są dla tych, którzy nie znają języka polskiego, a drugie - dla mówiących po polsku bądź angielsku.

"Dyskryminacja niezgodna z kodeksem firmy"

Lindlab postanowił wydać długie oświadczenie. Przedsiębiorstwo stwierdza w nim, że nie toleruje działań, które mogłyby zostać uznane za dyskryminację.

Cytuje przy tym swój wewnętrzny kodeks postępowania, który mówi, że "wszystkich pracowników należy traktować sprawiedliwie, równo i z szacunkiem" a pracownicy "powinni postępować z poszanowaniem pochodzenia i różnych poglądów kolegów, klientów i innych osób". Kodeks zabrania też dyskryminowania i nękania pracowników ze względu na rasę, płeć, wyznanie, narodowość, orientację seksualną czy "inne wyróżniające cechy".

Skandaliczna dyskryminacja w Polskiej fabryce? "Przypomina to oznaczanie Żydów w czasach holokaustu" Zobacz wideo

Lindlab wyjaśnia też sprawę nieszczęsnych uniformów. Stwierdza, że wprowadzono je, aby polepszyć komunikację między pracownikami, a tym samym bezpieczeństwo. Zdaniem spółki zmiany przyczyniły się do spadku stresu wśród załogi, a zmiana spotkała się z "samymi pozytywnymi reakcjami pracowników".

Firma twierdzi też, że działania w tej kwestii firma konsultowała z prawnikami, aby upewnić się, że nie są one sprzeczne z przepisami antydyskryminacyjnymi. Prostuje też, że kwestia kombinezonów dotyczy nie tylko Ukraińców, ale także Białorusinów i Mołdawian, którzy także są zatrudnieni w firmie.

Na koniec jednak Lindlab stwierdza, że ze względu na "toczącą się od kilku dni w mediach dyskusję" przyjrzy się sprawie oraz weźmie pod rozwagę "alternatywne rozwiązania".

Wybrane dla Ciebie
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
216 mln zł na warzywa. Takiego importu nie było od ponad 20 lat
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
Służby przechwyciły 12 ton tuńczyka. Oto co wykryły w transporcie
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
To będzie gigant. L'Oréal przejmuje rywala za miliardy dolarów
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Powiesili w bloku kartkę o bonie ciepłowniczym. Mieszkańcy krytykują
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana
Zakaz niektórych kotłów na Podkarpaciu. Mieszkańców czeka wymiana
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Mogą upaść po ponad 140 latach. Boją się losu firmy Kulczyka
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie
Sądny dzień dla cen słodyczy. Brak odpowiedzi na najważniejsze pytanie
Nadchodzą trzy niedziele handlowe. W życie wchodzą nowe przepisy
Nadchodzą trzy niedziele handlowe. W życie wchodzą nowe przepisy
Na promocjach bankowych zarobił 61 tys. zł. Oto jego sekret
Na promocjach bankowych zarobił 61 tys. zł. Oto jego sekret
Problemy giganta w Polsce. UOKiK wlepił milionową karę
Problemy giganta w Polsce. UOKiK wlepił milionową karę
Tak wyglądają klejnoty skradzione z Luwru. Mamy zdjęcia
Tak wyglądają klejnoty skradzione z Luwru. Mamy zdjęcia
IKEA tnie zatrudnienie. Redukcja kilkuset etatów
IKEA tnie zatrudnienie. Redukcja kilkuset etatów