Łódzki pucybut w Warszawie
Jak podaje "Express Ilustrowany", łódzki
pucybut Tomasz Cieślak porzucił ulicę Piotrkowską dla
warszawskiej Starówki. Teraz, za lepsze pieniądze, czyści buty
turystów z całego świata.
_ Marzy mi się kariera od pucybuta do milionera _ - przyznaje z uśmiechem pan Tomasz. _ A na Piotrkowskiej nie zarabiałem najlepiej, dlatego musiałem się wyprowadzić do stolicy _ - mówi "Expressowi Ilustrowanemu".
Cieślak przez rok pucował buty w Łodzi. Można go było spotkać przed hotelem Grand, od czasu do czasu rozstawiał swój kram przy ławeczce Tuwima albo w jednym z hipermarketów. Był zapraszany na różne imprezy jako atrakcja wieczoru. Ale jak mówi, zarabiał niewiele - pisze dziennik.
_ W Warszawie też jestem zapraszany na różne bankiety, przyjęcia, spotkania partii i dostaję za to więcej pieniędzy _ - przyznaje pucybut. _ Ostatnio wyczyściłem buty Andrzejowi Lepperowi, wcześniej Ryszardowi KaliszowiKaliszowi _ - chwali się gazecie.
Na warszawskiej Starówce Tomasz Cieślak pojawia się wczesnym rankiem. Czasami pracę kończy dopiero po północy. Na brak klientów nie może narzekać. _ Na Piotrkowskiej były dni, że nie zarobiłem ani złotówki, w Warszawie czyszczę kilkadziesiąt par butów dziennie, a zadowolony klient potrafi dać za usługę nawet 50 złotych _ - zdradza "Expressowi Ilustrowanemu" Tomasz Cieślak.
Pucybut ma wiele planów na przyszłość. Wpadł nawet na pomysł, by kandydować na prezydenta kraju. Obok swojego kramu postawił tablicę z napisem "kandydat na prezydenta". Ostatecznie stwierdził, że woli wykonywać swoją dotychczasową pracę. _ Ale osobistym pucybutem prezydenta mógłbym być! _ - śmieje się emigrant i dodaje, że o powrocie do Łodzi na razie nie myśli - czytamy w "Expressie Ilustrowanym". (PAP)