Lubelszczyzna przoduje w wykorzystywaniu unijnych środków
Województwo lubelskie jest najlepsze w
wykorzystywaniu środków unijnych - cieszy się jego marszałek
Krzysztof Grabczuk, podsumowując pięć lat członkostwa Polski w
Unii Europejskiej. Zarówno on, jak i wojewoda lubelska Genowefa
Tokarska zaznaczają jednak, że są ważniejsze korzyści płynące z
bycia we Wspólnocie, m.in. swoboda podróży, możliwość pracy w
państwach UE i w miarę ujednolicone przepisy prawne.
28.04.2009 | aktual.: 28.04.2009 09:52
- Te wszystkie elementy dotyczą w takim samym stopniu Lubelszczyzny jak i całego kraju. Dopiero po tym idą środki europejskie, które ja nazywam opóźnionym planem Marshalla - mówi Grabczuk.
Zdaniem marszałka, europejski system prawny, którym została objęta Polska sprawia, że bez względu na to jak się zmieniają polskie władze, muszą one działać w ramach ogólnych przepisów UE. - To jest bardzo korzystne, bo jesteśmy państwem o krótkim okresie demokracji - uważa.
Grabczuk z dumą prezentuje też jeden ze styczniowych numerów "Pulsu Biznesu", który na pierwszej stronie wielkimi literami apelował: "Bierzcie przykład z Lubelszczyzny". Województwo lubelskie okazało się najlepsze w rankingu wykorzystywania regionalnych programów operacyjnych. Zawarło wtedy już ponad dwieście umów, podczas gdy w kraju były regiony, gdzie takich umów zawarto ledwie kilka.
- Postawiliśmy na wykorzystanie środków unijnych. Wykorzystujemy je w przeszło 100 procentach. Ma to dla nas ogromne znaczenie, to są kwoty kilkakrotnie przekraczające budżet województwa - podkreśla marszałek.
Największym beneficjentem unijnej pomocy są samorządy lokalne. - Mieszkańcy naciskają na swoje władze gminne i rozliczają ich z tego, ile unijnych pieniędzy zdołali pozyskać - mówi Grabczuk.
Najważniejsze inwestycje finansowane przy udziale środków unijnych nie są jeszcze zakończone. To budowa pierwszego w regionie lotniska w Świdniku - wylicza marszałek - dokończenie ciągnącej się od ponad 30 lat budowy wielkiego gmachu teatru w centrum Lublina, położenie szerokopasmowej sieci informatycznej, która zapewni dostęp do internetu 90% gospodarstw domowych na Lubelszczyźnie oraz założenie internetowego systemu informacji przestrzennej ułatwiającego inwestycje.
Dotychczas unijne pieniądze inwestowano głównie w infrastrukturę, tak by nadrobić zapóźnienia. Jak podliczyły służby wojewody lubelskiego, dzięki pieniądzom z programów ZPORR i Interreg, na Lubelszczyźnie wybudowano bądź zmodernizowano m.in. blisko 370 km dróg, powstało prawie 550 km sieci wodociągowych i kanalizacyjnych, prawie 30 kilometrów ścieżek rowerowych. Zbudowano 30 oczyszczalni ścieków i stacji uzdatniania wody, zakupiono ponad 330 jednostek sprzętu medycznego, wzniesiono lub zmodernizowano budynki oświatowe o ogólnej powierzchni niemal 20 tys. metrów kwadratowych.
Podobnie jak marszałek Grabczuk, także wojewoda Tokarska uważa, że nie pieniądze są najważniejsze. Większe znaczenie ma - jej zdaniem - otwarcie Polski na świat, możliwość podróżowania i pracy w innych krajach UE. - Tam jesteśmy traktowani na serio, praca jest legalna, zarejestrowana. To jest największy plus członkostwa w Unii - ocenia.
Ale docenia też pieniądze, które zmieniają region należący do najbiedniejszych w Unii. - Pięknieją miasta, małe miasteczka i wsie. Postęp jest szybki. To widać, zwłaszcza w porównaniu z tym, co można zobaczyć jak się pojedzie za wschodnią granicę - zauważa.
Jeszcze półtora roku temu wojewoda Tokarska była wójtem wiejskiej gminy Biszcza na Roztoczu. - Zrealizowałam tam swoje marzenia - kanalizacja, oczyszczalnia ścieków, telefonizacja, przepiękny zbiornik wodny na 44 hektary, półtora kilometra plażowania - wylicza podkreślając, że nie byłoby to możliwe bez wsparcia Unii. - Większość samorządów na Lubelszczyźnie może powiedzieć to samo - podkreśla wojewoda lubelska.