Ludzie prezydenta i ich zarobki

Pensja prezydenta pozwala na naprawdę spokojne życie. Zgodnie z ustawą, zarabia on miesięcznie ponad 20 tys. zł brutto. Na tę kwotę składają się: wynagrodzenie podstawowe w wysokości 12 365 zł, dodatek funkcyjny wynoszący 5 299 zł oraz dodatek za wysługę lat. Ma on na utrzymaniu swoją małżonkę, która nie pobiera żadnej pensji. Po zakończeniu kadencji, były prezydent może liczyć na uposażenie w wysokości 6 183 zł brutto miesięcznie.

*Polecamy: * Prezydenci chcą więcej

Na pierwszy plan spośród prezydenckich pracowników wysuwają się ministrowie i doradcy. Tych pierwszych zatrudnionych jest w kancelarii dziewięciu, łącznie z jej szefem Jackiem Michałowskim. Pozostali pełnią funkcję sekretarzy albo podsekretarzy stanu w KPRP, a generał Stanisław Koziej jest szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. O szczegółowych obowiązkach każdego z ministrów decyduje prezydent w specjalnym zarządzeniu. Na przykład Sławomir Rybicki jest odpowiedzialny za kontakty z parlamentem i rządem, a Krzysztof Łaszkiewicz zajmuje się sprawami prawno-ustrojowymi.

Osoby na tych stanowiskach posiadają różne wykształcenie. Chociażby Jacek Michałowski jest absolwentem psychologii, a odpowiedzialny za logistykę, finanse i administrację Dariusz Młotkiewicz to z wykształcenia prawnik. Wśród sekretarzy i podsekretarzy stanu można znaleźć także ekonomistkę, pedagoga czy filologa germańskiego.

Bronisław Komorowski zatrudnia aktualnie sześciu doradców etatowych zajmujących się różnymi sektorami: Tomasz Nałęcz – historią i dziedzictwem narodowym, Tadeusz Mazowiecki – polityką krajową i międzynarodową, Henryk Wujec – sprawami społecznymi, Roman Kuźniar – sprawami międzynarodowymi, Jerzy Smoliński – kontaktami z mediami, Jan Lityński – kontaktami ze środowiskami politycznymi. Ich zarobki nie są odgórnie ustalone. Z reguły oscylują między kilkoma a kilkunastoma tysiącami złotych. Z prezydentem współpracuje także 14 doradców społecznych, m. in. profesorowie Jerzy Osiatyński i Maciej Żylicz. Oni z kolei nie pobierają wynagrodzenia. Pozostaje im prestiż związany ze służeniem pomocą głowie państwa.

Jak w końcu znaleźć dobrą pracę i zacząć dobrze zarabiać?

W 2011 roku w kancelarii prezydenta pracowało 410 osób. Zgodnie z raportem NIK przeważają wśród nich pracownicy zaliczeni do działu „urzędów naczelnych organów państwowych, kontroli i ochrony prawa”. Jest ich w strukturze kancelarii aż 322. Z Biurem Bezpieczeństwa Narodowego (średnia pensja 9 273 zł.) związane są 82 osoby, a 6 zakwalifikowano do tzw. „pozostałej działalności”.
Na wynagrodzenia wydano kwotę niemal 46,5 mln zł, która stanowiła 99,4 proc. planowanych w tym zakresie wydatków. Jeden zatrudniony zarabiał przeciętnie 9 394 zł. Koszty związane były także ze zwolnieniami: 18 pracownikom wręczono wypowiedzenia i wypłacono odprawy w łącznej wysokości 280 tys. zł, a 10 osób uzyskało odszkodowanie na mocy przepisów Kodeksu pracy – w sumie 162 tys. zł.

Praca w kancelarii gwarantuje pewne i wysokie zarobki. Ustalane są one na podstawie corocznej ustawy budżetowej. Z raportu opublikowanego na portalu wynagrodzenia.pl wynika, że szef tego urzędu inkasuje miesięcznie 12 541 zł. Oczywiście od tej sumy musi jeszcze odprowadzić podatek. Także na ponad 10 tys. zł mogą liczyć sekretarze stanu. Ich pensja to dokładnie 10 775 zł brutto.

*Polecamy: * Prezydenci chcą więcej

W strukturze kancelarii można także wyróżnić biura i gabinety. Jest ich ogółem 18, a każde z nich posiada dyrektora i przynajmniej jednego zastępcę. Zarobki dyrektora to ok. 10 tys. zł brutto. Taką funkcję sprawuje m.in. żona ministra skarbu - Anna Budzanowska, która szefuje w Biurze Współpracy Instytucjonalnej. Powodów do narzekań nie mają też pracownicy zatrudnieni na stanowiskach głównych specjalistów i specjalistów. Ich wynagrodzenie to odpowiednio 6679 i 4730 zł brutto.

Dodatkowo, zatrudnionym w KPRP przysługuje specjalny dodatek stażowy, którego wysokość waha się w granicach 5–20 proc. miesięcznej pensji.

Wniosek jest jeden. Lepiej pracować u prezydenta niż u premiera. Szczególnie dotyczy to osób zatrudnionych na stanowiskach specjalistycznych. Główni specjaliści w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zarabiają bowiem nieco ponad 5 tys., a pensje zwykłych specjalistów kształtowały się na poziomie niecałych 4 tys. zł Na najwyższych, można powiedzieć już „politycznych” posadach, te różnice nie praktycznie odczuwalne.

Oprócz dobrych zarobków pracownicy kancelarii mogą także liczyć na wysokie nagrody, szczególnie dla ministrów i doradców. Jak podało w oficjalnym komunikacie biuro prasowe KPRP, w 2012 roku na ten cel zostało przeznaczonych około 570 tys. zł. Najbardziej mogli się ucieszyć prezydenccy ministrowie, którzy zainkasowali średnio po 39 tys. zł. Powodów do narzekań nie mają jednak także doradcy, których premia za pracę była tylko nieco niższa i wyniosła ok. 36 tys. zł.

Jednym z nagrodzonych był prof. Tomasz Nałęcz, który wcześniej w wypowiedziach dla mediów nazywał premie dla prezydium Sejmu „szokująco wysokimi”. Jak sam potem zaznaczył, nie zamierza jednak oddawać swojej nagrody. Prezydent Komorowski jest bardzo szczodry dla swoich najbliższych współpracowników. W 2011 roku wydatki na premie sięgnęły bowiem jeszcze wyższych kwot. Wyniosły one ponad 700 tys. zł dla ministrów i ponad 270 tys. zł dla doradców. Każdy z nich wzbogacił się więc średnio o 46 tys. zł.

Nagrody nie omijają jednak także innych pracowników kancelarii. Z informacji uzyskanych przez RMF FM wynika, że w 2012 roku każdy z nich otrzymał je w wysokości średnio 9 941,97 zł. Na ten cel poszło więc niemal 3,5 mln zł. Jeszcze lepiej było w 2011 roku, kiedy to urzędnicy otrzymywali ponad 16 tys. zł. W dobie kryzysu, kiedy miliony Polaków muszą zaciskać pasa, tylko nieliczni mogą sobie pozwolić na taką hojność.

Krzysztof Kołaski,JK,WP.PL

Jak w końcu znaleźć dobrą pracę i zacząć dobrze zarabiać?