Make love, make work
Nie uciekajmy przed uczuciem, które nas zmienia, nobilituje, uskrzydla
19.11.2012 | aktual.: 19.11.2012 16:43
Nie uciekajmy przed uczuciem, które nas zmienia, nobilituje, uskrzydla. Oto 5 pożytków z miłości w pracy.
Nie warto mieszać pracy z miłością – taki wniosek płynie m.in. z dziwacznych perypetii znawcy historii sztuki Anthony’go Whitelandsa, bohatera znakomitej powieści „Walka kotów” Eduardo Mendozy (wydawnictwo Znak). W historii tego cokolwiek gapowatego Anglika wątki osobiste splatają się z zawodowymi i politycznymi, ale chyba to głównie jego skłonność do romansów i seksu sprawiały, że w wielu momentach bliski był utraty reputacji i honoru, a nawet ocierał się o śmierć.
Whitelands był zewnętrznym konsultantem, działał na własny rachunek. Więc sprawy damsko-męskie mogły zaszkodzić głównie jemu samemu. Tymczasem w przypadku pracownika firmy każda taka relacja może uderzyć w renomę firmę. Bo oskarżenia o nepotyzm, bo nieuzasadnione awanse, napięta atmosfera, ale również mobbing i molestowanie, za które odpowiedzialność, chcąc nie chcąc, ponosi przedsiębiorstwo. Nic dziwnego, że pracodawcy starają się dusić miłostki w zarodku. Za flirt grożą nawet zwolnieniem z pracy.
Dla odmiany poznajcie Monikę i Roberta. Doświadczenia tej pary wskazują na to, że niektórzy łączą karierę z miłością – i nie tylko im wychodzi to na dobre, ale też wszystkim wokół.
1. Promieniująca na otoczenie życzliwość
Zygmunt Freud, zapytany, co jest istotą zdrowia psychicznego, odpowiedział: umieć kochać i pracować. Dopóki Monika i Robert nie zakochali się w sobie, ich życie miało jeden wymiar – zawodowy. Awans, sukces, kariera – tylko to chodziło im po głowach. Ale jaki pożytek z największych nawet osiągnięć, skoro ludzie nie mogą się z kimś nimi podzielić? Człowiek nie jest takim indywidualistą i egoistą, jak mu się czasem wydaje.
*Polecamy: *Erotyczne doradzanie: powstaje "kobieca" branża?
Społecznych i emocjonalnych potrzeb Moniki i Roberta nie był w stanie zabić nawet wyścig szczurów, w którym od lat uczestniczyli bezrefleksyjnie. A otwierając się na siebie, otworzyli się też na innych ludzi. Stali się milsi, życzliwsi dla otoczenia. Nareszcie rywalizację umieją łączyć ze współpracą. A współpracownicy naprawdę zaczęli ich lubić.
2. Od rekreacji do kreacji
Zmiana priorytetów dotyczyła nie tylko spraw zawodowych. Monika już zapomniała o takich drobnych przyjemnościach, jak spacer, kino, kolacja przy świecach. Gdy znajomi próbowali wyciągnąć ją na imprezkę, mówiła, że nie ma czasu. Nie kłamała. Faktycznie, szkoda było jej zarwać wieczór czy nockę. Bo jutro prezentacja, bo klient w potrzebie, bo raport, kongres, ocena 360 stopni. Zapomniała o tym, że człowiek wypoczęty, rozluźniony jest bardziej kreatywny.
Gdy Robert po raz pierwszy zaprosił ją na wypad rowerowy za miasto, też miała opory. Przełamała się jednak. Teraz w każdy weekend zwiedzają razem jakieś europejskie miasto. A potem – jak można było się spodziewać – pracuje jeszcze efektywniej, ma lepsze pomysły i swoim entuzjazmem zaraża cały zespół.
3. Eros nie jedno ma imię
Kiedy słyszymy słowo „eros”, myślimy o seksie. Jakbyśmy byli napalonymi siedemnastolatkami z męskiego internatu, którym wszystko kojarzy się z jednym. Tymczasem w greckim rozumieniu eros nie jest wyłącznie pragnieniem pójścia z dziewczyną (czy chłopakiem) do łóżka, przeżycia orgazmu, a nawet przekazania genów. W ojczyźnie Platona i Sokratesa pod tym pojęciem kryła się miłość do wszystkiego, co doskonałe i piękne.
*Polecamy: *Erotyczne doradzanie: powstaje "kobieca" branża?
W przypadku Moniki i Roberta eros przejawia się zarówno poprzez seks, jak i dzielenie tych samych emocji – chodzą wspólnie do filharmonii, teatru, galerii sztuki, podziwiają zachód słońca, i ogarnia ich uczucie spokoju, jedności. Najfajniejsze zaś jest to, że równie intensywnie i mocno fascynują ich – i zbliżają do siebie – wszelkie nowe projekty, które realizują w swym dziale.
4. Stymulacja
Wcześniej Robert był wycofany, powolny i oklapły, ale gdy poznał energiczną Monikę, postanowił, że zrobi wszystko, by nie odstawać od niej za bardzo. Z introwertyka nie stał się wszakże ekstrawertykiem, tym niemniej gorące uczucie podziałało na niego stymulująco. Zaczął się wreszcie porządnie ubierać, chodzić regularnie do fryzjera, używać dobrej wody kolońskiej.
Romans biurkowy, czyli 99 dni z życia korporacji
Za zmianami wizerunkowymi poszły zmiany stosunku do obowiązków. Teraz Robert odbiera wszystkie telefony od klientów, odpisuje na ich e-maile, razem z wygadaną Moniką solidnie przygotowuje się do każdej prezentacji. Nazywają go już nawet firmowym krasomówcą, choć jeszcze kilka miesięcy temu czerwienił się i jąkał na byle zebraniu.
5. Bezpieczna przystań
Znany jest przypadek, gdy dyrektor departamentu została zwolniona w dzień po podpisaniu kontraktu swojego życia – na ogromne pieniądze. Usłyszała, że po takim wyczynie już nic lepszego nie osiągnie, choć dopiero miała 45 lat. Monika i Robert doskonale zdają sobie sprawę, że mimo sukcesów, jakie teraz odnoszą, firma może im kiedyś podziękować. Wcześniej umierali ze strachu, gdy zarząd ogłaszał redukcje zatrudnienia, dziś nawet najczarniejszy scenariusz ich nie przeraża.
Monika i Robert wspierają się na duchu, gdy klient się wścieka, a szef staje po jego stronie. Ich związek to także rodzaj asekuracji, zabezpieczenia. Cokolwiek przytrafi się im dziś czy w bliższej lub dalszej przyszłości, są spokojni. Dopóki mają siebie, swoją miłość.
mk/MA