Makro Cash & Carry nie musi ujawniać cen

Problem z jawnością cen w jednej z hal Makro Cash & Carry pojawił się, gdy klient jednej z nich chciał spisywać ceny różnych produktów, aby je porównać z cenami ze sklepów detalicznych. W Makro Cash & Carry w Toruniu mężczyźnie, który spisywał ceny zablokowano kartę klienta. Klient został wylegitymowany przez ochronę i poinformowany, że wewnętrzny regulamin Makro zabrania spisywania cen. Następnie pracownik hali Makro usuwał z półek z różnymi informacjami karteczki z cenami, które interesowały klienta Makro. Przypadek z Torunia opisała Gazeta Wybocza.

Makro przesłało wyjaśnienie do redakcji Gazety, w którym napisano, że... "spisywanie cen i ich udostępnianie konkurentom może być sprzeczne z ustawami o ochronie konkurencji i konsumentów oraz o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji". Ale klient z Torunia nie był, jak twierdzi, wysłany przez konkurencję na przeszpiegi.

Makro twierdzi, że boi się ankieterów cen wysyłanych przez konkurencję. W hurtowniach tej sieci można tylko robić zakupy, odczytywanie cen jest nielegalne. W wyjaśnieniu przesłanym do Gazety napisano: "Wykorzystywanie karty klienta Makro w celu gromadzenia danych, a nie dokonywania zakupów, jest sprzeczne z postanowieniami regulaminu i upoważnia Makro do wyciągnięcia wszelkich wynikających z tego konsekwencji". Makro nie wyjaśnia, czy zamierza karać klientów, którzy mają dobrą pamięć: wejdą na halę bez karteczki, zapamiętają kilka cen i wyjdą nie robiąc zakupów. Ochrona własnych interesów w Makro przybrała chyba absurdalny kształt.

Według Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów ukrywanie cen przez Makro budzi wątpliwości, nawet jeśli firma ta nie jest detalistą. Podstawowym prawem każdego uczestnika rynku jest możliwość uzyskania niewprowadzającej w błąd informacji o cenie i jakości nabywanych towarów. Ale w przypadku hurtowni obowiązku ujawniania cen nie ma.

(JS)