Mało ciekawy początek tygodnia
Ubiegły tydzień na GPW kończył się w bardzo dobrych nastrojach (WIG zyskał 3,4% t/t, a WIG20 +4,1% t/t), co dało nadzieję na kontynuację trwającego już prawie dwa miesiące trendu wzrostowego.
28.04.2009 | aktual.: 28.04.2009 09:25
Dodatkowo pozytywne informacje nadchodzą z zagranicy. W piątek sporo zwyżkowały główne indeksy europejskie, oraz amerykańskie, a sezon publikacji raportów kwartalnych największych spółek z USA przebiega lepiej od prognoz analityków. Tak więc poniedziałek na warszawskim mogliśmy rozpoczynać od mocnego akcentu strony popytowej. Rzeczywistość okazała się całkiem inna, głównie z jednego powodu. Podczas weekendu media nagłośniły wiadomość o możliwości nadejścia pandemii „świńskiej grypy”. Pomijając korzyści jednych spółek (farmaceutyczne, ubezpieczeniowe) lub straty innych (linie lotnicze, firmy turystyczne), ewentualna epidemia na światową skalę na pewno pogorszyłaby ogólnie pojętą koniunkturę. W obliczu takich obaw w poniedziałek zniżkowały giełdy azjatyckie. Również inwestorzy europejscy z pewną dozą niepewności podeszli do nietypowej sytuacji i na początku tygodnia niemal na wszystkich parkietach Starego Kontynentu dominowała podaż. Nie widać jednak paniki i poniedziałkowe zniżki (z reguły około
jednoprocentowe straty indeksów) można by nawet traktować jako korektę po piątkowych wzrostach. Podobnie miała się sprawa, jeśli chodzi o GPW. WIG otwierał się ponad 1% na minusie i po mało ciekawej sesji zbliżonym wynikiem (-1,1%) się zamknął.
Tak niskiej aktywności inwestorów nie oglądaliśmy na szerokim rynku już od dawna, w poniedziałek na indeksie WIG obrócono kapitałem rzędu zaledwie 850 mln zł. Wynik ten powoduje, że wczorajsze notowania można zaliczyć do mało istotnych, z technicznego punktu widzenia. Ponad to, na wykresie została wygenerowana świeca o niewielkim korpusie i podobnych cieniach po obu stronach. Wymowa tego rodzaju świec, niesie za sobą informację o niezdecydowaniu graczy i raczej wyczekiwaniu na konkretne sygnały przewagi jednej ze stron, niż przemyślane działania. Analizując kluczowe poziomy dla wahań indeksu, okazuje się, że poniedziałkowe ruchy nie doprowadziły do żadnego konkretnego testu. W trakcie sesji kurs obniżył się w prawdzie do poziomu otwarcia z piątku ubiegłego tygodnia, ale ostatecznie zamknął się w okolicach połowy wspomnianych wcześniej wahań. Opadający kanał bessy nie był zagrożony. Ujemny bilans wczorajszych notowań nie napawa zbytnio optymizmem, ale z drugiej strony może być potraktowany, jako odreagowanie
mocnych wzrostów zeszłego tygodnia, a co za tym idzie nie przekreśla szans na dalsze wzrosty. Żaden ze wskaźników nie zanegował swoich poprzednich wskazań, choć przy tak niskim obrocie byłoby to i tak mało wiarygodne. W trakcie dzisiejszej sesji ponownie szanse do ataku na szczyty z zeszłego wtorku mają byki, brak zdecydowania jednak zachęci podaż do kolejnej fali wyprzedaży.
BM Banku BPH