Mam inne poglądy polityczne niż szef. Teraz za to płacę

Szef dowiedział się, że mam inne poglądy polityczne niż on. Teraz traktuje mnie jakbym nie istniał, nie przydziela mi interesujących zleceń, nie daje premii - mówi grafik z Poznania.

Mam inne poglądy polityczne niż szef. Teraz za to płacę

17.11.2009 | aktual.: 17.11.2009 13:21

Szef dowiedział się, że mam inne poglądy polityczne niż on. Teraz traktuje mnie jakbym nie istniał, nie przydziela mi interesujących zleceń, nie daje premii - mówi grafik z Poznania.

Popieram lewicę i kilka razy wziąłem udział w demonstracjach i marszach. Nie należę do partii, ale jestem dość zaangażowany. Takie mam poglądy. W firmie pracuję jako grafik i szef cenił mnie. Wiele razy dał mi to odczuć - co roku otrzymywałem podwyżki, za dobre projekty dostawałem specjalne premie. Szef często omawiał ze mną szczegóły zlecenia, nawet brałem udział w rozmowach biznesowych z kontrahentami. Wszystko zmieniło się, gdy któregoś dnia szef zobaczył mnie w gazecie na zdjęciu. Brałem udział w dość dużej ekologicznej manifestacji i fotoreporter z lokalnej gazety zrobił zdjęcie mi i moim znajomym.

Byliśmy na czołówce gazety, a nad nami wielki napis „Walczą o zielone płuca Europy”. Materiał w gazecie zupełnie mi nie przeszkadzał, ot notatka ze zdarzenia. Ale przeszkadzał mojemu szefowi, który wezwał mnie do siebie i rzucił na stół gazetę, wykrzykując „Co to jest? Nie wiedziałem, że taki rozsądny pracownik bawi się w zadymiarza!”. Na nic się zdały moje tłumaczenia, że manifestacja była spokojna, a nie „zadymiarska” i że popieram ochronę środowiska, sam staram się ekologicznie żyć, świadomie szedłem w tym marszu.

Szef stwierdził, że zawiódł się na mnie. Dodał, że większość naszych kontrahentów to zatwardziali konserwatyści, dla których każdy kto idzie w takim marszu to zadymiarz. Mówił, że właśnie dlatego wybierali naszą firmę, bo kojarzyła im się jako stabilna i poważna, a nie jak te inne agencje reklamowe, „w których pracują młokosy z dziwnymi ideałami i zainteresowaniami”.

Byłem szczerze zdziwiony reakcją szefa. Nie mogłem uwierzyć, że ten dobry szef mówi takie rzeczy. No ale na słowach się nie skończyło. Szef odsunął mnie od interesujących zleceń, ewidentnie zaczął traktować gorzej, już nie byłem numerem jeden. Już nie omawiałem zleceń z klientami, nie mogłem się wykazać. Nie wykonując kluczowych dla firmy zleceń nie miałem też szans na premie, czy dodatki. Oczywiście poszedłem do niego i powiedziałem co myślę.

Szef jednak odwrócił kota ogonem. Stwierdził, że się opuściłem, że nie jestem taki dobry i zaangażowany jak jeszcze miesiąc temu, dlatego na razie nie mam szans na podwyżki. A ja przecież wiem jaki jest prawdziwy podwód. Chciałbym pracować w tej firmie, ale nie wiem czy znów będzie jak kiedyś. Myślę, że jestem dobrym pracownikiem, chciałbym się rozwijać.
Pedro

- Mógłby pan spróbować dochodzić wypłaty premii w sądzie. Musiałby pan udowodnić, że otrzymywał pan regularnie premie i uczestniczył pan w negocjacjach i to się zmieniło, gdy szef zobaczył pana w gazecie. Trzeba podać, ile pieniędzy pan stracił. Dobrze by było, gdyby inni współpracownicy mogli wystąpić w sądzie w charakterze świadków i przyznać, że szef traktuje pana gorzej. Radzę też skonsultować się z inspekcją pracy, może wystarczą w tej sprawie mediacje, może szef będzie chciał się z panem dogadać, bo nie będzie chciał wchodzić w spory przed sądem, wówczas mógłby pan liczyć na wypłatę należnych premii. Jeśli rzeczywiście nie opuścił się pan w pracy, to ma pan duże szanse na wygranie sprawy. Ale proszę też pomyśleć, może w tym przypadku bardziej odpowiednie będzie znalezienie innej pracy, czy chce pan pracować w firmie, której szef prowadzi dyskryminacyjne praktyki? Czy nie lepiej rozwijać się w porządnej firmie? - mówi Joanna Pogórska, doradca personalny.

W ubiegłym roku na 34 tys. skarg, które wpłynęły do Państwowej Inspekcji Pracy, tylko 328 dotyczyło dyskryminacji, a jedynie w 37 przypadkach udało się ją potwierdzić. W ponad 100 skargach nie można było tego stwierdzić, gdyż podano zbyt mało faktów, a aż 177 skarg okazało się bezzasadnych, chodziło w nich raczej o nieobiektywną ocenę swoich kwalifikacji, a nie o rzeczywistą dyskryminację.
Krzysztof Winnicki

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (56)