Mandat za sześć minut spóźnienia przy parkometrze
Absurd? A może twarde, ale potrzebne prawo? Mieszkaniec Radomia otrzymał mandat za to, ze spóźnił się 6 minut z opłaceniem miejsca parkingowego. Sęk w tym, że dostałby taki sam mandat, gdyby opłaty nie uiścił w ogóle.
05.05.2018 19:42
Sprawę nieco absurdalnego mandatu otrzymanego za parkowanie przy ulicy Kilińskiego w Radomiu ukarany opisał krótko. - Spóźniłem się sześć minut z wniesieniem kolejnej opłaty, a już dostałem mandat. I to wystawiony za brak biletu, jakbym w ogóle nie zapłacił - relacjonował mężczyznami w rozmowie z dziennikiem "Polska. The Times".
Jak się okazuje, kierowca zapłacił za niemal godzinę, ale sprawa, którą załatwiał przeciągnęła się. Gdy kilka minut po terminie zjawił się przy parkometrze, by "dokupić" minut, za wycieraczką zastał mandat na 25 złotych. Tyle samo, ile zapłaciłby gdyby nie zapłacił nic. Co więcej, jeśli nie zostanie opłacony w ciągu jednego dnia, wzrośnie do 50 złotych.
Rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji Dawid Puton przyznał w rozmowie z "Polską. The Times" , że opłata została naliczona poprawnie, choć spóźnienie o "dwie czy trzy minuty nie robią różnicy". Sześć już zrobiło.