Marzenie pracownika: żeby szef zarabiał 10 tys. złotych

Chociaż zazdrościmy przełożonym ich zarobków, wielu z nas chciałoby, żeby szef dobrze zarabiał. Przeprowadziliśmy na ten temat ankietę. Okazało się, że 37% internautów chciałoby, żeby ich przełożony zarabiał 10 tys. zł. Dlaczego? Być może ci pracownicy liczą na to, że ich sytuacja materialna również się polepszy? A może uważają, że przy dobrze wynagradzanym szefie po prostu lepiej się pracuje?

Marzenie pracownika: żeby szef zarabiał 10 tys. złotych
Źródło zdjęć: © Thinkstock

08.02.2011 | aktual.: 08.02.2011 14:06

Po drugiej stronie medalu (12% głosujących) są ci, którzy płaciliby przełożonym nie więcej niż 2 tys. zł. Na tyle wyceniają ich pracę. Ciekawe jakie wówczas byłoby ich wynagrodzenie?

Dyrektor zarabia ok. 4 razy więcej niż podwładny

A jak jest w rzeczywistości z kierowniczymi wynagrodzeniami? Kierownik zarabia średnio ok. 2,3 razy więcej niż jego podwładny – informuje „Dziennik Gazeta Prawna”, który powołuje się na raport firmy Sedlak & Sedlak. Okazuje się, że statystyczny dyrektor zarabia średnio 4,38 razy więcej niż jego podwładny, ale kierownik już tylko nieco ponad dwukrotnie więcej niż pracownik. Specjaliści twierdzą, że w naszym kraju, podobnie jak na Zachodzie, zmniejszają się różnice między zarobkami szefów i ich podwładnych.

Najczęściej jednak tego nie widzimy. Bulwersujemy się, gdy widzimy, że szef kupił nowe auto lub właśnie wrócił z zagranicznej wycieczki. Nam jednak wmawia, że nie stać go na etaty, podwyżki lub premie. Apeluje, że musimy jeszcze więcej i lepiej pracować. Zdarza się, że zwyczajnie nas wykorzystuje.

Szef nie ma na podwyżki. Ale sobie kupił auto

- U nas nikogo nie stać na własne auto, wszyscy jeżdżą do pracy autobusami lub rowerami, średnia pensja to tysiąc złotych z groszami. Pracujemy 8 godzin przy taśmie, montujemy komputery i inne urządzenia biurowe. Jeśli ktoś się nie wyrobi, to musi zostać po godzinach. Są też dzwonki na przerwę i dzwonki sygnalizujące, że musimy wrócić do pracy. Podczas półgodzinnej przerwy musimy zdążyć zjeść i iść do toalety. Pracujemy jak w transie, jak jakieś roboty. A szef co najmniej zarabia 10 tys. zł, jeździ dobrym wozem. Planujemy strajk, ale obawiamy się że nie znajdziemy innej pracy. Czy tu wszystko gra – pisze na naszym forum internautka.

- Zdenerwowałam się, gdy okazało się, że mój szef zarabia kila razy więcej niż ja. Pracuję w małym wydawnictwie w Trójmieście. Zarabiam na rękę tysiąc złotych. Prosiłam o podwyżkę, ale szef stwierdził, że nie ma pieniędzy. Zdenerwowałam się, gdy się okazało, że zaciskanie pasa nie dotyczy szefa. Nasz pracodawca nie miał pieniędzy, żeby dać nam pensję wyższą o 100 zł, ale miał pieniądze na huczne otwarcie restauracji w centrum Gdańska i zakup nowego auta – mówi Ewa ( nie podajemy nazwiska na jej prośbę).

Dobry szef nie obnosi się z drogim zegarkiem

Specjaliści od rekrutacji twierdzą, że spłaszczanie się i zmniejszanie różnic między zarobkami szefów i podwładnych to dobry kierunek. Bo nic nie działa tak bardzo demotywująco na pracowników jak to, że zarobki szefa i podwładnych dzieli przepaść.

- Lepiej, żeby szefowie nie mówili o swoich wysokich zarobkach i nie obnosili się z drogimi przedmiotami. Pracownicy automatycznie tracą motywację, czują że są oszukiwani, zarabiają niewiele, a szefowie wykorzystują ich, żeby pławić się w luksusie. Dobry szef nie będzie okazywał, że jest zamożny. Zarobki kierowników zależą od doświadczenia, tego, gdzie wcześniej pracowali. W dużych korporacjach w Warszawie sięgają rzeczywiście 10 tys. zł, a w małych firmach na wschodzie Polski wynoszą tylko 2,5 tys. zł - twierdzi Remigiusz Dębicki, doradca personalny, head hunter.

(toy)/JK

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (46)