Matki masowo nękane przez ZUS? Z danych wynika co innego. "Pokazują to, co im pasuje"
Cztery osoby i jedna kamera. Tak w Warszawie wyglądał protest przedsiębiorczych matek przeciwko kontrolom ZUS-u. Zakład twierdzi, że nikogo nie nęka i jako dowód wyciąga dane. – A decyzje obniżające świadczenia? Tych statystyk ZUS nie podaje – odpowiada adwokat kobiet.
09.01.2020 | aktual.: 10.01.2020 09:22
Miał być niemy protest, wyszło dość niemrawo. W środę w kilkunastu miastach w Polsce przed oddziałami ZUS-u miały pojawić się kobiety, które prowadzą firmy i którym – jak twierdzą – Zakład niesłusznie zabrał zasiłki macierzyńskie.
Przed oddziałem w Rybniku, jak opisał lokalny portal rybnik.com.pl, pojawiła się jedna pani z banerem. W Elblągu (źródło: dziennikelblaski.pl) ok. 6 rano zawieszono kilka transparentów, które kilkadziesiąt minut później ściągnęli pracownicy ZUS-u.
W południe akcja miała rozpocząć się w Warszawie przy ulicy Senatorskiej. 27 osób potwierdziło swój udział w wydarzeniu stworzonym w mediach społecznościowych.
- Już po wszystkim. Prawie nikt nie przyszedł, jakieś 4-5 osób i jedna kamera, już poszli wszyscy – napisała jedna z uczestniczek na stronie wydarzenia, kilkadziesiąt minut po 12:00.
Kolejna akcja ma odbyć się 8 marca. Organizatorki, czyli "Grupa Ruch Społeczny Kobiety na DG kontra ZUS", planują ogólnopolski protest przed Kancelarią Premiera. Wtedy okaże się, czy frekwencja będzie większa.
Przedsiębiorcze kobiety postanowiły połączyć siły, ponieważ czują się nękane przez ZUS. Twierdzą, że ten prowadzi zmasowane kontrole i ciągle podejrzewa je o oszustwa i wyłudzenia zasiłków.
W Wirtualnej Polsce opisywaliśmy m.in. historię pani Karoliny. Kobieta wychowuje dwójkę dzieci i prowadzi własną firmę. Twierdzi, że zatrudnia pracowników, odprowadza składki. Do jej gabinetu fizjoterapeutycznego w Bielsku-Białej mają przychodzić setki pacjentów.
- Działalność gospodarczą rozpoczęłam w 2015 roku. Zaszłam w ciążę kilka miesięcy później. W okienku w ZUS polecono mi, żebym podwyższyła sobie podstawę składek. Urodziłam dziecko, byłam na macierzyńskim, wróciłam do pracy. Później druga ciąża, znowu macierzyński – tłumaczyła.
ZUS miał zarzucić pani Karolinie, że prowadzi fikcyjną firmę i ma oddać zasiłek macierzyński. Dokładnie 200 tys. zł.
- To nie jest odosobniony przypadek, kobiety mają dość – zaznaczyła pani Karolina.
Rzecznik MŚP zadeklarował wsparcie dla protestujących kobiet. Adam Abramowicz twierdzi, że biznesmenki spotkała kara za to, że usiłowały łączyć prowadzenie działalności gospodarczej z macierzyństwem.
- Nie złamały prawa, a mimo to ZUS masowo żąda zwrotu wypłacanych im świadczeń wraz z odsetkami. Nie ma na to innego wytłumaczenia jak urzędnicza nadgorliwość w trosce o stan finansów Funduszu – napisał Abramowicz.
- Jeżeli nawet są w tej grupie kobiety, które zarejestrowały i prowadziły działalność gospodarczą po to, by w przyszłości zapewnić utrzymanie swoim dzieciom, to należy im dać medal za przedsiębiorczość i odpowiedzialne macierzyństwo – dodał.
Ciągle powtarza się zarzut pod adresem ZUS-u o "masowe działanie". Czy faktycznie jest tak, że Zakład uwziął się na przedsiębiorcze panie i szuka sposobu, aby odebrać im zasiłki, na które zapracowały? Cześć statystyk, które pokazał ZUS, przeczą temu.
W pierwszym półroczu 2019 ZUS w 765 przypadkach podjął decyzję o odebraniu zasiłku macierzyńskiego kobietom, które miały firmy. Liczba jest wysoka, jednak stanowi ona tylko 16 proc. wszystkich decyzji dotyczących niepodlegania ubezpieczeniom.
"Nie ma mowy, by Zakład Ubezpieczeń Społecznych ukierunkował swoje działania na konkretną grupę społeczną, czy zawodową, w tym prowadzących działalność gospodarczą. W swoich działaniach kierujemy się obiektywnymi zasadami – podstawą jest analiza ryzyka" – czytamy w oświadczeniu przesłanym do mediów.
- To są decyzje, w których uznano, że działalności były fikcyjne, ale są jeszcze statystyki, w których wydano decyzje obniżające świadczenia. ZUS nie podaje tych statystyk. Zakład pokazuje tylko te statystyki, które mu pasują – komentuje mecenas Katarzyna Nabożna-Motała, która reprezentuje matki kontrolowane przez ZUS.
Adwokat podaje przykład swojej klientki, która jest lekarzem i dobrze zarabia. Kobieta miała opłacić osiem pełnych składek, aby zapewnić sobie środki na czas po urodzeniu dziecka.
- ZUS uznał, że chce wykorzystać system i obniżył jej świadczenie do 1,400 zł. Filozofia Zakładu brzmi tak: składki są ok, byleby były niskie.
Rzecznik MŚP wysłał zapytanie publiczne, ile postępowań administracyjnych i kontrolnych było prowadzonych w ubiegłym roku, z uwzględnieniem podziału na kobiety i mężczyzn. ZUS miał odpowiedzieć, że takich statystyk nie prowadzi.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl