Miała być jedna reklama za 300 zł. Przyszła faktura na kilka tysięcy lub "propozycja ugody"
Historie poszkodowanych są podobne. Dzwoni konsultant, który proponuje reklamę w prasie w "atrakcyjniej cenie". W rzeczywistości umowa kosztuje o wiele więcej, a za jej zerwanie grożą kary. Prokuratura bada już kilkaset spraw i postawiła jeden zarzut.
04.12.2019 | aktual.: 04.12.2019 12:19
- Schemat jest zawsze taki sam. Celują w małe firmy, których nie stać na prawnika. Namawiają na reklamę w prasie. Tylko jedną, na próbę. Mówią, że trzeba szybko podjąć decyzję, bo zamykają numer. I zabawa się zaczyna – opowiada pani Julia.
Takich osób, jak pani Julia, jest więcej. Łącznie nawet kilkaset w całej Polsce. Część z nich założyła grupę na Facebooku, na której dzieli się doświadczeniami.
"Miały być 2 emisje, są 24. Reklama miała być w gazecie Słowo Katowic. Okazało się, że taka gazeta nie istnieje" – napisała pani Monika.
"Płacę dalej 360 zł co miesiąc. Żaden prawnik w okolicy nie chce się zająć sprawą, bo nie widzi szans na wygraną. Mówią, że umowa jest prawidłowa, a to, że nie nagrałam rozmowy z konsultantem, to tylko moja wina" – dodała.
Firma, która oferuje przestrzenie reklamowe, to 24 Emisje. Została zarejestrowana w ubiegłym roku we Wrocławiu. Ze strony internetowej przedsiębiorstwa dowiadujemy się, że oferuje publikacje w 35 czasopismach. Ich wydawcą jest firma Magnes Media. Prezesem obu spółek jest jedna osoba.
W prawym górnym rogu witryny firmy znajduje się kategoria "RZETELNOŚĆ". Po kliknięciu wyświetla się opis całego procesu sprzedaży powierzchni reklamowej, a tam taki fragment:
"Dbamy o to, aby osoby te (pracownicy – przyp. red.) rzetelnie informowały o wszystkich istotnych aspektach współpracy przy realizacji kampanii reklamowej, w szczególności, że dotyczy ona 24 emisji. Należy jednak mieć na uwadze, że jest to wyłącznie zaproszenie do zapoznania się z ofertą, a wszelkie warunki znajdują się na umowie".
Z kolei na profilu firmy 24 Emisje w mediach społecznościowych znajdziemy mnóstwo wpisów ze skargami klientów.
Osoby, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że były przekonywane, iż umowa dotyczy tylko jednej reklamy, a z usługi można w dowolnym momencie zrezygnować. Jak dodają, na dokumencie miało być jednak napisane małym druczkiem, że zobowiązanie jest na co najmniej dwa lata. Większość, niestety, zorientowała się po fakcie.
Pani Karolina (imię zmienione) mieszka niedaleko Poznania, prowadzi firmę wnętrzarską. Kobieta żali się, że została wprowadzona w błąd.
- Zadzwoniłam do firmy, jak mogę zrezygnować z emisji. Uświadomiono mnie, że owszem powierzchnia reklamowa jest za darmo, ale za samą zgodę na reklamę muszę zapłacić 4 tys. zł, a umowa nie jest na jedną reklamę, tylko 24. Słysząc to, miałam stan przedzawałowy. Pani zapewniła mnie, że załatwimy to "polubownie". Mam oddać 10 tys. zł – tłumaczy.
- Byłam dumna, że ktoś dostrzegł moją pracę – opowiada z kolei pani Ewelina, która tworzy biżuterię. - Przedstawiono mi warunki współpracy. Miesiąc reklamy w gazecie, na stronie internetowej oraz artykuł promujący moją działalność. Pomyślałam super sprawa.
Pani Ewelina twierdzi, że była zapewniana o jednorazowej reklamie i opłacie. Jej wątpliwości wzbudziło jednak zamieszanie przy podpisaniu umowy.
- Zadzwonił konsultant, że podobno nie wpuściłam kuriera, a sprawa jest pilna, bo numer ma za chwilę wyjść. Pomyślałam, że faktycznie kurier musiał coś namieszać. Wysyłali go ponownie następnego dnia. Zobaczyłam umowę i podpisałam. Przyznaję, że nie przeczytałam jej w całości – dodaje.
Kobieta mówi, że przeżyła zaskoczenie, gdy po miesiącu dostała kolejną fakturę. Za zerwanie umowy groziło jej prawie 8 tys. zł.
- Chciałam to wyjaśnić. Pani, która jeszcze niedawno była bardzo uprzejma, teraz rozmawiała tak, jakby chciała, bym poczuła się winna. Poprosiłam o przesłanie skanów umów. Na umowie długopisem jest napisane, że chodzi o 24, a nie 2 emisje. Jak podpisywałem ten dokument, to tego napisu nie było. Mój podpis też wygląda dziwnie - opowiada.
Skontaktowaliśmy się z przedstawicielami firmy 24 Emisje. Na infolinii wytłumaczono nam, że każdy klient dostaje indywidualną ofertę, z którą może się spokojnie zapoznać, zanim zdecyduje się na współpracę.
Wysłaliśmy też pytania pod adres wskazany jako kontakt do rzecznika prasowego firmy. Poprosiliśmy o komentarz do historii o nieprawidłowościach, jakie do nas docierają. Odpisano nam zdawkowo, że przeciwko spółce nie jest prowadzone żadne postępowanie w prokuraturze.
Sprawdziliśmy. Okazało się, że nie jest to prawdą. Firmie 24 Emisje przygląda się Prokuratura Okręgowa we Wrocławiu. Sprawa ma swoją sygnaturę.
– W tej chwili mamy kilkaset zawiadomień. Prezes firmy był wielokrotnie przesłuchiwany w charakterze świadka. Teraz gromadzimy materiał dowodowy, aby ocenić, czy doszło do przestępstwa. Na jego podstawie postawiliśmy zarzut jednej osobie - powiedział nam prokurator Daniel Drapała.
Jak dodał: - Każdą umowę trzeba rozpatrywać osobno. Może być tak, że pracownik firmy wprowadzał klientów w błąd, a może być też tak, że klient nie doczytał umowy i teraz jest z niej niezadowolony.
Codziennie do prokuratury we Wrocławiu wpływają 1-2 nowe zawiadomienia. Część poszkodowanych podjęła dodatkowe działania na drodze cywilnej i złożyła pozew zbiorowy. Czekają na początek sprawy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl