Miesiąc pod znakiem zmiennych nastrojów

Początek marca dla światowych rynków był dość trudny – indeksy największych giełd pogłębiły spadki i zeszły do swych kilkuletnich bądź nawet kilkunastoletnich minimów. W dół pociągnęły je obawy inwestorów o kondycję wielkich amerykańskich spółek – AIG oraz General Motors.

03.04.2009 17:19

Rynek międzynarodowy

Początek marca dla światowych rynków był dość trudny – indeksy największych giełd pogłębiły spadki i zeszły do swych kilkuletnich bądź nawet kilkunastoletnich minimów. W dół pociągnęły je obawy inwestorów o kondycję wielkich amerykańskich spółek – AIG oraz General Motors. Pierwsza z nich ogłosiła największą w historii sektora korporacyjnego USA stratę za IV kw., druga przeżywała poważne trudności z powodu dalszego spadku sprzedaży samochodów. Bankructwo tych podmiotów z pewnością wstrząsnęłoby rynkami i całą gospodarką amerykańską. Rząd USA jednak traktuje je jako „zbyt duże, by upaść” i prawdopodobnie nie dopuści do zrealizowania się takiego scenariusza. Na początku minionego miesiąca po raz kolejny zdecydował się wesprzeć pierwszą z wymienionych spółek, tym razem kwotą 30 mld USD.

Warto zauważyć, że na początku minionego miesiąca za indeksami giełdowymi silnie w dół nie podążył kurs EUR/USD, który dotychczas był z nimi dodatnio skorelowany. Choć na początku marca odnotował on zniżkę, to jednak nie zdołał zejść poniżej swych zeszłorocznych minimów (jak uczyniły to światowe giełdy). Takie zachowanie notowań EUR/USD wynikało prawdopodobnie z faktu, że inwestorzy zaczęli dostrzegać negatywne skutki jakie mogą przynieść w przyszłości działania amerykańskiego rządu polegające na wpompowywaniu w gospodarkę olbrzymich ilości gotówki. Oprócz wspomnianego wsparcia dla AIG władze USA zapowiedziały na początku marca rozszerzenie działań pomocowych dla całego sektora finansowego w tym kraju. Uczestnicy rynku ze względu na obawy, że dostarczanie tak dużych kwot na rynek przez rząd Stanów Zjednoczonych, doprowadzi w przyszłości do nadmiernej podaży dolara i silnego wzrostu inflacji, coraz rzadziej sięgali po amerykańską walutę. Po ogłoszenie przez Fed w połowie marca wykupu długoterminowych o

bligacji za 300 mld USD oraz aktywów powiązanych z rynkiem hipotecznym za 750 mld USD, uczestnicy rynku wręcz przystąpili do masowej wyprzedaży dolara. W rezultacie tego, kurs EUR/USD poszybował aż do poziomu 1,3740. Jednak wartości tej, mimo kilku prób, nie zdołał przebić. Jej sforsowanie wydaje się jednak tylko kwestią czasu.

Przed wspomnianym ruchem w notowaniach EUR/USD, w drugim tygodniu marca zmianie uległa sytuacja na światowych giełdach. Wtedy to przestały one spadać i rozpoczęła się dynamiczna korekta wzrostowa. Na przestrzeni kilkunastu dni indeksy wielu największych parkietów zyskały ponad 20%. Trudno wskazać czynnik, który dał impuls do rozpoczęcia się tej korekty. Prawdopodobnie w momencie, gdy niektóre indeksy doszły do swych kilkunastoletnich minimów (tak było m.in. w przypadku Dow Jonesa), uczestnicy rynku uznali, że w wycenę akcji, zostały wliczone już poważne problemy światowej gospodarki i zaczęli szukać okazji inwestycyjnych. O te nie było trudno, biorąc pod uwagę ogromną skalę wcześniejszego spadku cen udziałów niektórych spółek (np. z sektora finansowego). Tak jak zwykle w okresach poprawy sentymentu na rynkach, inwestorzy przestali reagować na kiepskie dane ze światowej gospodarki, natomiast z entuzjazmem przyjmowali informacje, które okazywały się lepsze od oczekiwań. Do tej drugiej grupy można zaliczyć
ostatnie doniesienia z amerykańskiego sektora nieruchomości. Dane takie jak liczba rozpoczętych budów, sprzedaż domów na rynku pierwotnym i wtórnym osiągnęły wyższe poziomy od prognoz i dały nadzieję na poprawę sytuacji w sektorze, którego problemy zapoczątkowały zawirowania w amerykańskiej gospodarce. Wiele wskaźników wciąż pozostaje jednak na niskich poziomach, tak jak np. indeks Ifo mierzący klimat w niemieckim biznesie. W marcu odnotował on spadek z poziomu 82,6 pkt na 82,1 pkt.

Stopniowy spadek awersji do ryzyka, jaki obserwowaliśmy od drugiego tygodnia marca przyczynił się do wzrostu popularności transakcji opartych o carry trade, co z kolei przełożyło się na osłabienie jena względem większości walut. Wartość jena względem euro, funta, czy też dolara australijskiego spadła do najniższego poziomu od kilku miesięcy. Ruch ten może okazać się zbawienny dla japońskiej gospodarki, która bazuje na eksporcie. Waluta tego kraju uważana jest za stosunkowo bezpieczną w związku z czym, w czasie rynkowych zawirowań, popyt na nią i jej wartość rosną. Powoduje to zmniejszenie atrakcyjności cenowej japońskich towarów eksportowych na arenie międzynarodowej. W ostatnich miesiącach zjawisku temu towarzyszyło znacznego pogorszenie kondycji głównych partnerów handlowych Japonii, przede wszystkim USA, co stawiało gospodarkę Kraju Kwitnącej Wiśni w wyjątkowej trudnej sytuacji. Eksport tego kraju w lutym spadł z tego powodu o blisko 50% w ujęciu rocznym. Ostatnie osłabienie jena daje jednak nadzieję, że
w kolejnych miesiącach jego spadek nie będzie już tak silny. Pomóc japońskiej gospodarce mogą również działania, jakie podjęły władze tego kraju, w celu zwiększenia płynności na rynku finansowym. W ramach tych działań, Bank Japonii będzie skupował obligacje rządowe za kwotę 18,3 mld USD miesięcznie. Po wcześniejszym obniżeniu stóp procentowych niemal do zera, BoJ musi szukać alternatywnych form wspierania rynku, takich właśnie jak te wskazane wyżej. Podobnie z resztą musi czynić amerykański Fed, który obciął stopę funduszy federalnych do przedziału 0,00-0,25%. Nieco przestrzeni do obniżek stóp procentowych posiada jeszcze natomiast Europejski Bank Centralny. Skorzystał on z tego w marcu, obniżając koszt pieniądza o 50 pb, w tym główną stopę do 1,5%. Przedstawiciele ECB nie wykluczają następnych tego typu działań w kolejnych miesiącach. Jeśli jednak na rynku utrzyma się negatywny sentyment do dolara, kolejne cięcia stóp w strefie euro nie powinny przeszkodzić w dalszych wzrostach kursu EUR/USD. Rynek
krajowy

Miniony miesiąc na rynku złotego upłynął pod znakiem dość wysokiej zmienności. Jego początek przyniósł bowiem osłabienie polskiej waluty i wzrost notowań EUR/PLN oraz USD/PLN. Kursy euro oraz dolara wyrażone w złotym zwyżkowały w okolice odpowiednio: 4,8000 oraz 3,8300. Po krótkiej konsolidacji wokół tych poziomów nastąpiło jednak silne odreagowanie, w efekcie którego EUR/PLN zniżkował w pobliże lutowych minimów, czyli w okolice 4,1000, USD/PLN natomiast przebił swoje najniższe poziomy z lutego, zatrzymując się na wsparciu 3,3000. Zniżka ta była na tyle dynamiczna, że pociągnęła za sobą kolejne odreagowanie, tym razem jednak w górę. Początkowo na rynku pojawiły się obawy, że może doprowadzić ono do pokonania kilkuletnich maksimów w notowaniach euro oraz dolara – w lutym bowiem po silnych spadkach EUR/PLN oraz USD/PLN, na fali odreagowania kursy biły rekordy wysokości. Tym razem jednak do ostatnich dni marca scenariusz ten nie zrealizował się – pod koniec miesiąca za euro płacono 4,6800 zł, a za dolara 3,00
zł.

Jedną z przyczyn pogorszenia się sentymentu względem złotego na początku miesiąca było rozczarowanie inwestorów szczytem przywódców państw członkowskich Unii Europejskiej. Oczekiwano, że efektem spotkania będzie propozycja planu pomocy dla europejskich gospodarek wschodzących, które szczególnie silnie ucierpiały na skutek kryzysu. Nic podobnego jednak nie miało miejsca, co więcej odrzucono nawet propozycję Węgier, dotyczącą udzielenia wsparcia o wartości 180 mld euro dla krajów Europy Środkowo – Wschodniej. Zaskakujące, że planu tego nie poparła część krajów z tego regionu, w tym Polska. Premier Donald Tusk podał w uzasadnieniu, że plan taki ujednoliciłby problemy całego regionu, który jest jednak bardzo zróżnicowany pod względem gospodarczym. Byłoby to również szkodliwe dla samej Polski, która pomimo relatywnie silnych fundamentów, w dużym stopniu ucierpiała na skutek traktowania naszego kraju jako części regionu, borykającego się z poważnymi problemami gospodarczymi.

Wśród inwestorów zagranicznych zaszła jednak zmiana jeśli chodzi o sposób patrzenia na region europejskich rynków wschodzących. Po kilku miesiącach ucieczki z rynków Europy Środkowo – Wschodniej, zaczynają oni bardziej selektywnie analizować poszczególne kraje. Okres, jaki upłynął od apogeum kryzysu, które nastąpiło w momencie upadku Lehman Brothers, pokazał bowiem, że część regionu pozostaje odporna na zawirowania na międzynarodowym rynku finansowym i w globalnej gospodarce. Potwierdzają to słowa wielu ekonomistów oraz oceny międzynarodowych instytucji finansowych. Na początku miesiąca jeden z przedstawicieli Banku Światowego T. Laursen wypowiedział się pozytywnie odnośnie kondycji Polski na tle pozostałych krajów Europy Środkowo – Wschodniej. Zauważył on bowiem, iż „Podczas gdy część wschodnioeuropejskich członków Unii popadła w recesję, polska gospodarka prawdopodobnie wzrośnie w tym roku 1-2%. Jej fundamenty są bardzo zdrowe, a rząd działa zgodnie z podręcznikowymi zasadami.” Laursen podkreślił również,
że dotychczasowe osłabienie złotego jest efektem rozprzestrzeniania się awersji do ryzyka i nieufności inwestorów do regionu rynków wschodzących, a w średnim terminie polska waluta powinna zacząć się umacniać. Pozytywną opinię o naszej gospodarce wydała również jedna z Agencji ratingowych – Moody’s Investors Service. Według niej ratingi krajów takich jak Polska, Czechy czy Słowacja mają silne oparcie w fundamentach, a gospodarki te są bardziej odporne na negatywne skutki kryzysu niż pozostała część regionu. Moody’s podtrzymał również ocenę polskiego długu na wysokim poziomie A2.

Jeszcze w pierwszej połowie miesiąca na giełdach nastąpiła nagła poprawa nastrojów, na fali której indeksy w USA, Europie oraz Azji odbiły się od swoich wieloletnich minimów. Optymizm powrócił po zapowiedziach kolejnych planów pomocy amerykańskiemu sektorowi finansowemu przez Fed oraz Ministerstwo Skarbu. Lepsze nastroje na parkietach pociągnęły za sobą wzrost apetytu inwestycyjnego oraz większy popyt na bardziej ryzykowne aktywa, czyli między innymi waluty europejskich rynków wschodzących, co z kolei doprowadziło do silnego ich umocnienia.

Aprecjacja złotego wyhamowała pod koniec miesiąca. Z jednej strony, po silnej zniżce kursów EUR/PLN oraz USD/PLN nastąpiła realizacja zysków i zamykanie krótkich pozycji, z drugiej – jak zwykle pod koniec miesiąca odżyły spekulacje wokół decyzji RPP w sprawie stóp procentowych. Inwestorzy oczekiwali dalszego cięcia kosztów pieniądza przez banki centralne w regionie. Bank Czech oraz Bank Węgier pozostawiły stopy na niezmienionych poziomach, wynoszących odpowiednio: 1,75% oraz 9,5%. W Polsce koszt pieniądza został obniżony o 25 pb do wartości 3,75%, co okazało się być zgodne z oczekiwaniami rynkowymi. Władze monetarne w regionie Europy Środkowo – Wschodniej znajdują się obecnie w niezwykle trudnej sytuacji. Z jednej strony ,stoją one przed potrzebą dalszego wspierania krajowych gospodarek za pośrednictwem bardziej ekspansywnej polityki pieniężnej. Z drugiej jednak, oczekiwania na kolejne obniżki stóp procentowych wzmagają presję deprecjacyjną na i tak słabe waluty regionu. Zaostrzanie polityki pieniężnej w
celu

wspierania waluty krajowej ma jednak stosunkowo krótkotrwały efekt, w długim terminie zaś stanowi zagrożenie dla wzrostu gospodarczego, który jest jednym z decydujących czynników dla wartości waluty danego kraju. Najbliższe miesiące powinny zatem przynieść dalsze obniżki stóp procentowych w regionie, w tym również w Polsce.

Ostatnie dane makroekonomiczne, jakie napłynęły z krajowej gospodarki, wciąż wskazują na spowolnienie, będące skutkiem obecnego kryzysu. Produkcja przemysłowa w lutym spadała czwarty miesiąc z rzędu – o 14,3% rok do roku. W lutym również po raz pierwszy od prawie pięciu lat (od kwietnia 2004) zmniejszyła się sprzedaż detaliczna – jej dynamika wyniosła –1,3% w stosunku rocznym. Do spadku przyczyniła się głównie silnie zniżkująca sprzedaż aut i części samochodowych oraz paliw. Nieciekawie wygląda też sytuacja na krajowym rynku pracy – ostatni odczyt bezrobocia wykazał wzrost liczby osób pozostających bez pracy względem aktywnych zawodowo do poziomu 10,9%.

W obliczu tych danych nie można wykluczyć kolejnej obniżki stóp procentowych na kwietniowym posiedzeniu Rady Polityki Pieniężnej. Raport z ostatniego spotkania sugeruje, iż droga do dalszego cięcia kosztu pieniądza wciąż pozostaje otwarta. Potwierdza to wypowiedź prezesa NBP S. Skrzypka, który stwierdził, iż RPP znajduję się obecnie w trakcie cyklu obniżek stóp. By jednak nie wywierać zbyt dużego wpływu na rynek, można oczekiwać, że skala ewentualnych kolejnych obniżek nie przekroczy 25 pb.

Joanna Pluta
Tomasz Regulski
Departament Doradztwa i Analiz
DM TMS Brokers S.A.

Źródło artykułu:TMS Brokers
złotykursdolar
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)