Miesiąc umocnienia złotego
Kluczowym wydarzeniem lipca na światowych rynkach, było ustanowienie przez główne indeksy giełdowe nowych tegorocznych maksimów. Impuls do wzrostów na parkietach dały w większości lepsze od prognoz wyniki za II kw. największych spółek.
04.08.2009 | aktual.: 04.08.2009 13:27
Kluczowym wydarzeniem lipca na światowych rynkach, było ustanowienie przez główne indeksy giełdowe nowych tegorocznych maksimów. Impuls do wzrostów na parkietach dały w większości lepsze od prognoz wyniki za II kw. największych spółek.
Doniesienia te oddaliły w czasie nadejście większej korekty spadkowej, która jeszcze na początku minionego miesiąca „wisiała nad rynkiem”. Lipiec nie zmienił zasadniczo sytuacji w notowaniach EUR/USD. Kurs euro względem dolara na przestrzeni minionego miesiąca pozostawał w zakresie wahań wyznaczonym przez minima i maksima z czerwca (1,3740-1,4340). Choć przez większość czasu przebywał w górnej części tego przedziału, to jednak nie powiodły się próby wybicia górą (mimo że istniały ku temu podstawy w postaci wzrostów na giełdach)
. Maksimów z czerwca nie zdołały pokonać również inne pary walutowe dodatnio skorelowane ze światowymi indeksami giełdowymi, takie jak GBP/USD, czy też AUD/JPY. Jak jednak pokazały wydarzenia z początku sierpnia, kursy te w końcu podążyły w ślad za parkietami, ustanawiając nowe tegoroczne szczyty. Pokonanie maksimów z czerwca, daje wspomnianym kursom walutowym potencjał do dalszych silnych wzrostów.
Początek minionego miesiąca nie zapowiadał, że na rynkach w dalszej jego części będzie miał miejsce znaczący spadek awersji inwestorów do ryzyka. Kiepskie dane z amerykańskiego rynku pracy, jakie wtedy poznaliśmy, sugerowały raczej nadejście korekty spadkowej na światowych giełdach. Niewykluczone, że scenariusz taki zrealizowałby się, gdyby nie dobre wyniki za II kw. największych spółek. Kondycja przedsiębiorstw jest jednym z najlepszych mierników aktualnego stanu gospodarki, wobec czego jej ocena w postaci raportów kwartalnych, jest często ważniejsza dla inwestorów niż wskaźniki makroekonomiczne napływające z gospodarek. Tradycyjnie już sezon publikacji raportów kwartalnych rozpoczęły podmioty amerykańskie. Pozytywnie zaskoczyły m.in. tamtejsze banki. W pewnym stopniu ich wysokie zyski mogły wynikać jednak z korzystnych dla nich zmian zasad rachunkowości. Bardziej wiarygodne były wyniki spółek z realnych sektorów gospodarki, które również pozytywnie zaskoczyły uczestników rynku. Nie zawiodły także
publikowane w lipcu raporty kwartalne większości największych podmiotów z Europy. Dzięki tym danym główne światowe indeksy giełdowe ustanowiły nowe tegoroczne maksima i znalazły się na najwyższym poziomach od jesieni ubiegłego roku. Warto zauważyć, że ich dynamiczny wzrost (od połowy lipca np. amerykański indeks Dow Jones Industrial odnotował zwyżkę o ok. 15%, natomiast niemiecki DAX zyskał niemal 20%), dokonał się bez większych korekt. Fakt ten sprawia, że światowe parkiety są już dość silnie „wykupione”. Zwiększa to ryzyko nadejścia przynajmniej chwilowego odreagowania.
Po słabych danych z rynku pracy, kolejne publikacje makroekonomiczne ze Stanów Zjednoczonych w większości przynosiły już pozytywne zaskoczenie. Nieco lepsze od prognoz okazały się odczyty m.in.: sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej. Zwieńczeniem serii publikacji danych makroekonomicznych z USA były wstępne szacunki PKB tego kraju za II kwartał. Sama dynamika wskaźnika wypadła lepiej od prognoz. PKB spadł o 1%, podczas gdy prognozy zakładały zniżkę o 1,5%.
Stosunkowo optymistyczny wydźwięk tych danych burzy jednak ich struktura oraz znaczna negatywna rewizja dynamiki PKB za I kwartał. Pozytywny wpływ na PKB USA w II kw. miały w głównej mierze wydatki rządowe natomiast negatywny – wydatki konsumentów. Zdecydowanie ważniejszy przy ocenie stanu gospodarki USA jest drugi z wymienionych czynników.
Doniesienia makroekonomiczne ze strefy euro w minionym miesiącu rzadziej przynosiły pozytywne zaskoczenie niż dane z USA. Być może fakt ten zadecydował o tym, iż kurs EUR/USD nie zdołał podążyć do góry w ślad za giełdami. Gorsze od prognoz okazały się m.in. odczyty sprzedaży detalicznej oraz produkcji przemysłowej za maj. Wyższy od oczekiwań poziom osiągnął natomiast indeks Ifo z Niemiec. Indeks ten mierzy nastroje wśród niemieckich inwestorów. W lipcu wyniósł on 87,3 pkt, wobec prognozy 86,6 pkt oraz odczytu z czerwca 85,9 pkt.
Wskaźnik ten składa się z dwóch głównych komponentów – oceny sytuacji bieżącej oraz oceny oczekiwanej sytuacji w przyszłości. W ostatnich miesiącach wzrastał przede wszystkim drugi z nich. W lipcu zwyżkę odnotował pierwszy, co oznacza, że uczestnicy rynku zaczynają dostrzegać poprawę także bieżącej sytuacji w gospodarce. Najbliższe perspektywy dla europejskiej gospodarki pozostają jednak dość pesymistyczne. W opinii prezesa Europejskiego Banku Centralnego, strefa euro może powrócić na ścieżkę wzrostu dopiero w drugiej połowie 2010 r. Dla porównania w przypadku amerykańskiej gospodarki pojawiają się opinie, że zdoła ona odnotować kwartalną zwyżkę jeszcze w tym roku. Zdaniem byłego szefa Fed, A. Greenspana PKB Stanów Zjednoczonych już w bieżącym kwartale może wzrosnąć o 2,5%. Nieco gorsze perspektywy dla strefy euro w późniejszym terminie mogą ograniczać skalę ewentualnej dalszej aprecjacji wspólnej waluty względem dolara, którą z kolei sugeruje analiza techniczna. Na rynku surowców w minionym miesiącu
obserwowaliśmy dość wysoką zmienność. Cena ropy po ponad 10-dolarowej zniżce w I poł. lipca odnotowała taki sam wzrost w jego drugiej połowie. Dzięki wydarzeniom z drugiej części miesiąca zwiększyła się dodatnia korelacja notowań „czarnego złota” i światowych indeksów giełdowych. Na wysokim będzie się ona prawdopodobnie utrzymywać również w sierpniu. Notowania ropy powinny podążać w ślad za globalnymi parkietami.
Rynek krajowy
Lipiec na rynku złotego upłynął pod znakiem zdecydowanego umocnienia polskiej waluty, które było kontynuacją aprecjacji zapoczątkowanej jeszcze pod koniec czerwca. Kurs EUR/PLN zniżkował w ciągu miesiąca o ponad 8%, a USD/PLN o prawie 11%. Umocnienie złotego było najsilniejsze spośród wszystkich walut regionu, ponadto względem dolara PLN był najmocniej zyskującą walutą na świecie po dolarze kanadyjskim. Wartość euro na przestrzeni miesiąca spadła z 4,4600 do 4,1000 zł, a kurs USD/PLN zniżkował z 3,2050 do 2,8600.
Koniec czerwca przyniósł wybicie dołem z miesięcznej konsolidacji kursów głównych walut względem złotego, w lipcu natomiast w notowaniach polskiej waluty mogliśmy obserwować ruch aprecjacyjny, będący kontynuacją tego wybicia. Głównym czynnikiem hamującym wcześniej umocnienie złotego były obawy o kondycję krajowego sektora finansów publicznych. Inwestorzy z niepokojem oczekiwali na lipcową nowelizację budżetu, która miała pokazać, o ile w tym roku zwiększy się deficyt fiskalny i czy spełnią się pesymistyczne prognozy Komisji Europejskiej o wzroście rozmiarów dziury budżetowej do 6,6% PKB. W ostatnich dniach czerwca jednak na rynek napłynęła nieoczekiwana informacja ze strony Ministerstwa Finansów, o tym, iż deficyt wzrośnie do 27 mld zł. Wiadomość ta zażegnała niepewność, a nawet poprawiła nastroje, gdyż oczekiwano, iż deficyt zostanie zwiększony do co najmniej 30 mld zł. Złoty, po eliminacji wpływu negatywnych czynników lokalnych, w końcu mógł zacząć korzystać z poprawy nastrojów na światowym rynku
finansowym i ocieplenia sentymentu względem regionu, jakie nastąpiło jeszcze w czerwcu w wyniku poprawy sytuacji płynnościowej Litwy.
Największy wpływ na notowania polskiej waluty miały w minionym miesiącu nastroje inwestycyjne, panujące na głównych giełdach, a te z kolei znajdowały się pod wpływem czynników globalnych. To właśnie one odpowiadały za trend aprecjacyjny w na rynku złotego, który z kolei był wzmacniany przez czynniki lokalne w postaci dobrych danych makroekonomicznych z kraju. Za poprawą sentymentu na światowych parkietach stały przede wszystkim lepsze od oczekiwań wyniki kwartalne największych amerykańskich banków oraz spółek z branży detalicznej. Apetyt inwestycyjny poprawiały również dane, jakie napływały z USA, Eurolandu czy Chin, wskazujące na systematyczną poprawę kondycji największych światowych gospodarek, zarówno tych wysokorozwiniętych, jak i wschodzących. Złoty korzystał z optymizmu wśród inwestorów giełdowych – waluty tzw. emerging markets (w tym złoty) jako aktywa inwestycyjne mają bowiem podobny profil ryzyka do akcji, toteż lepsze nastroje na parkietach wspierają popyt na te waluty.
Dobre dane makroekonomiczne z kraju, jak już wspomniano, miały większy wpływ na siłę trendu w notowaniach złotego niż na jego kierunek. Dzięki lepszym od oczekiwań publikacjom makro polska waluta zdołała umocnić się silniej niż pozostałe waluty naszego regionu, m.in.: korona czeska i forint. Dane obudziły bowiem nadzieje wśród inwestorów na dodatnią dynamikę krajowego PKB w drugim kwartale bieżącego roku. Polska miałaby wtedy szansę być jednym z niewielu krajów na świecie, któremu udało się uniknąć recesji. Według publikacji GUS sprzedaż detaliczna wzrosła w czerwcu o 0,9% r/r, wobec oczekiwań wzrostu o 0,4% r/r. Świadczy to o wciąż relatywnie silnym popycie wewnętrznym w Polsce, który jest głównym czynnikiem wpływającym na wielkość PKB w naszym kraju. W Czechach i na Węgrzech natomiast sprzedaż odnotowała ostatnio kilkuprocentowe spadki rok do roku. Dzięki dodatniej dynamice sprzedaży w Polsce, dużo lepiej na tle regionu prezentują się krajowe dane o produkcji przemysłowej – w czerwcu spadła ona o 4,3% r/r,
podczas gdy u naszych sąsiadów jej dynamika kształtuje się na poziomie -20% r/r. Czechy i Węgry bowiem są w dużym stopniu uzależnione od eksportu i popytu zagranicznego, który od początku kryzysu uległ znaczącemu obniżeniu – Polska natomiast ma przewagę w postaci wspomnianego już silnego (na miarę kryzysu) popytu wewnętrznego. Lepiej od oczekiwań wypadły również dane, dotyczące stopy bezrobocia w naszym kraju – wyniosło ono w czerwcu 10,7%, co oznacza spadek w porównaniu z 10,8% miesiąc wcześniej.
W obliczu oznak poprawy sytuacji gospodarczej w naszym kraju, Rada Polityki Pieniężnej zdecydowała się pozostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Głowna stopa referencyjna wynosi obecnie 3,5%. Naszym zdaniem może ona pozostać na tym poziomie do końca bieżącego roku. Na fakt, że obecnie nie należy obniżać stóp wskazuje coraz większa liczba członków Rady Polityki Pieniężnej. W ostatnim czasie pogląd taki wyraził m.in. prof. M. Noga, według którego za zakończeniem fazy łagodzenia polityki pieniężnej przemawia fakt, że realna stopa procentowa (po uwzględnieniu inflacji) kształtuje się obecnie w pobliżu 0%. Pod koniec miesiąca umocnienie złotego nieco wyhamowało – kurs EUR/PLN zatrzymał się na wsparciu 4,1500 i konsolidował się w okolicach tego poziomu. W notowaniach polskiej waluty mogliśmy obserwować rozluźnienie się wysokiej zazwyczaj dodatniej korelacji pomiędzy kursem eurodolara a wartością złotego. Notowania EUR/USD bowiem podlegały pod koniec miesiąca silnym wahaniom, podczas gdy kurs złotego
pozostawał bez zmian (wyjątkiem jest tu jedynie USD/PLN, który prawie zawsze podąża za eurodolarem). Działo się tak ponieważ złoty znajdował się pod wpływem nastrojów na światowych giełdach, na których po wcześniejszej silnej zwyżce, miała miejsce konsolidacja (w efekcie czego również na rynku akcyjnym powiązanie pomiędzy notowaniami indeksów a kursem eurodolara osłabiło się).
W nadchodzącym miesiącu kluczowe dla złotego wciąż będą nastroje na parkietach, które prawdopodobnie pozostaną optymistyczne. Pozytywnie na przyszłość nastraja fakt, iż po przebiciu przez główne indeksy swoich tegorocznych maksimów, rynek nie wykazywał większej ochoty na odreagowanie, a inwestorzy nie przystąpili do realizacji zysków. Takie zachowanie zapowiada zazwyczaj kontynuację wcześniejszego trendu. Jeśli reguła ta znalazłaby potwierdzenie również i tym razem, złoty powinien kontynuować w sierpniu umocnienie. Istotnym wydarzeniem na polskim rynku walutowym będzie publikacja dynamiki krajowego PKB za drugi kwartał bieżącego roku – będzie miała ona miejsce pod koniec sierpnia.
Joanna Pluta
Tomasz Regulski
Departament Analiz
Dom Maklerski TMS Brokers S.A.