Mięso skażone salmonellą, ale wędliny z niej robią
Pod Tarnowem wybito siedem tysięcy rocznych kurczaków z powodu wykrycia salmonelli. Jednak jak podaje "Gazeta Krakowska" zarażonych zwierząt nie zniszczono, ale przerobiono na wędliny, które można kupić w sklepach.
28.10.2014 | aktual.: 28.10.2014 11:48
Pod Tarnowem wybito siedem tysięcy rocznych kurczaków z powodu wykrycia salmonelli. Jednak, jak podaje "Gazeta Krakowska", zarażonych zwierząt nie zniszczono, ale przerobiono na wędliny, które można kupić w sklepach.
Salmonella została wykryta podczas rutynowej kontroli przeprowadzanej przez Powiatową Inspekcję Weterynaryjną w Tarnowie. - Nic nie wskazywało na to, że kury mogą być zarażone. Nie miały biegunki, w fermie nie odnotowano w ostatnim czasie żadnych masowych padnięć - wyjaśnia dla "GK" Beata Rząsa-Janas z tarnowskiej inspekcji weterynaryjnej.
Jak wyjaśnia Rząsa-Janas, zgodnie z wytycznymi rządowego programu zwalczania chorób, wszystkie kury powinny zostać wybite, a jaja, pasza i ściółka zutylizowane z zachowaniem środków ostrożności i sterylności.
Wszystko po to, by nic z tego, co znajdowało się na zakażonej fermie nie wydostało się poza nią. Po wszystkim cały obiekt musi zostać dokładnie odkażony pod nadzorem inspektora weterynarii. Z powodu włączenia salmonelli do wspomnianego programu, właściciel fermy może liczyć na odszkodowanie od państwa. Będzie to około 200 tys. zł pomniejszone o pieniądze uzyskane ze sprzedaży kur do ubojni.
Czemu kury trafiły do uboju?
Wielu z was pewnie zastanawia się, czemu dopuszczono sprzedaż mięsa kur do ubojni, a nie zniszczono go tak jak jajek, karmy czy wyściółki. Jak tłumaczy "Gazecie Krakowskiej" Beata Rząsa-Janas to dlatego, że pałeczki salmonelli giną w temperaturze 65 stopni Celsjusza i w tym przypadku utylizowanie tak dużych ilości mięsa byłoby marnotrawstwem.
Mięso kur, które trafiły do ubojni, zostało poddane obróbce termicznej spełniającej wymogi zabicia bakterii. Dlatego można je kupić tylko w postaci przetworzonych wędlin, a nie w formie udek, filetów czy nóżek.
Do tej pory nie udało się jeszcze ustalić, w jaki sposób salmonella dostała się na farmę. Przyniesienie choroby przez człowieka jest mało prawdopodobne ponieważ na halę miała dostęp bardzo wąska grupa osób, które obowiązują restrykcyjne przepisy, dotyczące przestrzegania czystości. Bardziej prawdopodobne jest, że zakażone były ściółka albo pasza.