Mikołaj ma wchodzić przez komin lub balkon
Okazuje się, że na chleb dla reniferów nie zarabia się już tak szybko i łatwo jak kilka lat temu
07.12.2011 | aktual.: 07.12.2011 13:21
Dla wielu branż, a zwłaszcza branży handlowej, sezon mikołajkowo-świąteczny to jeden z kluczowych okresów w roku. Szał zakupów zaczyna się już pod koniec listopada i trwa aż do sylwestrowej nocy. W samym grudniu sprzedaż detaliczna jest średnio o 20% wyższa niż w miesiącu poprzednim. Przykładowo w grudniu 2010 roku odnotowaliśmy wzrost rzędu 25%. Polacy częściej niż w innych miesiącach kupowali książki, ubrania, sprzęty RTV czy AGD. Co ciekawe, gorsza sytuacja gospodarcza praktycznie nie wpłynęła na świąteczne plany zakupowe. W ten wyjątkowy czas stół musi być obficie zastawiony, a prezenty kupione - niezależnie od grubości portfela i liczby zaciągniętych kredytów.
Wpływ przybysza z Koła Podbiegunowego odczuwają jednak nie tylko handlowcy. W żargonie inwestorów giełdowych mówi się o wręcz o rajdzie Świętego Mikołaja. To przypadająca na grudzień zdecydowana poprawa nastrojów inwestycyjnych, której towarzyszą wyraźne wzrosty cen akcji i giełdowych indeksów. Eksperci przewidują, że również w tym roku rajdu nie powinno zabraknąć. Mikołaj napędza zatem biznes wielu osobom. Ale czy sam radzi sobie równie nieźle?
Konkurencja nie śpi
Jak podkreśla jeden z pracowników z agencji mikolaj.info.pl, jeszcze kilkanaście lat temu, aby zadowolić klientów wystarczyły szczere chęci i mikołajowe przebranie. Obecnie wymagania są znacznie większe i nie każdy może je spełnić. Minimum 50 lat na karku, długa, zapuszczana co najmniej rok broda oraz 150 kg żywej wagi to tylko niektóre z nich. – Szczególnie problematyczna jest kwestia postury. Mikołaj z bajki to w rzeczywistości schorowany, starszy mężczyzna. Proszę sobie wyobrazić tak otyłego człowieka bez cukrzycy i innych dolegliwości – komentuje Mikołaj z mikołaj.info.pl.
Duża konkurencja wymusza również nowe i często niebezpieczne pomysły. Mikołaj Paweł z firmy mikołajowie.pl twierdzi, że obecnie żądania klientów są śmielsze niż kiedyś: – Coraz częściej zdarzają się prośby o wchodzenie przez komin lub balkon. Mikołaje muszą zatem zakasać rękawy i parać się nawet wspinaczką – wszystko po to, aby ucieszyć dzieci, a przy okazji coś na tym zarobić.
Biznes na sezon czy na cały rok?
Działalność Świętego staje się bowiem profesjonalnym biznesem, a to wymaga już właściwej strategii: odpowiedniego marketingu, ciekawej oferty i dobrej znajomości rynku. Bolączką polskich Mikołajów jest zwłaszcza ostatni z czynników. W porównaniu z kolegami z innych krajów świata rodzimi Święci mają jeszcze wiele do nadrobienia. Po pierwsze, w naszym kraju mikołajowy biznes trwa od listopada do stycznia. Jest zatem typową pracą sezonową, a większość osób zatrudnienie w tej roli traktuje jako sposób na świetną zabawę i dodatkowy zarobek. W pozostałe miesiące pracują w zupełnie innych, „normalnych” branżach. Mikołaj Paweł z mikołajowie.pl, na pytanie o zawody wykonywane przez swoich współpracowników wymienia gwiazdę muzyki, informatyka, wydawcę oraz urzędnika państwowego.
Dla porównania: w USA mikołajkowy biznes kwitnie nie tylko pod koniec roku. O zarabianiu w czerwonym stroju pamięta się tam przez wszystkie 12 miesięcy. Już w lutym, kiedy większość sklepów przybiera walentynkowe dekoracje, w Atlancie odbywają się targi, na których można zapoznać się m.in. z trendami w zdobnictwie na kolejne Święta. Przez cały rok trwa również rekrutacja do profesjonalnych szkół dla Świętych Mikołajów, które podczas czterech do siedmiu dni kursów zapoznają z abecadłem tego zawodu. Absolwenci takich szkoleń wiedzą nie tylko co zrobić, aby wyglądać jak najprawdziwszy Mikołaj. Poznają również tajniki kontaktu z publicznością, podstawy psychologii i pedagogiki, a zwłaszcza elementy ekonomii. Dzięki temu wiedzą, jak zmaksymalizować zysk w sezonie i przetrwać poza nim.
W przypadku zagranicznych Mikołajów ważny jest fakt, że poza świątecznym sezonem z entuzjazmem wcielają się w inne role. Zmiana aktorskiej kreacji nie stanowi dla nich problemu – najważniejsza jest chęć niesienia radości najmłodszym. Stąd często zrzucają mikołajowy strój i w zależności od potrzeb stają się klownem, Batmanem czy Potworem z Ulicy Sezamkowej. Mikołajowe doświadczenie okazuje się w tej dziedzinie niezwykle przydatne, a ciągłość zarobku nie jest przerwana.
Coraz szersza oferta
Sukces zagranicznych Mikołajów tkwi również w dużym zróżnicowaniu oferty. Święty Mikołaj znad Wisły zajmuje się głównie rozdawaniem prezentów. Za odpowiednią i najczęściej słoną dopłatą można liczyć na usługi specjalne typu renifer (ok. 1 000 PLN), sanie z klimatyzacją i abs (ok. 600 PLN), wjazd do domu przez komin (ok. 1 000 PLN). Nieliczne agencje proponują organizację całych eventów. Przykładem może być chociażby agencja mikolaje24.pl, w której klient może zamówić nie tylko Mikołaja, ale także oprawę muzyczną czy stół zastawiony świątecznymi pysznościami.
W USA czy Niemczech tego typu aktywności są na porządku dziennym. W zależności od potrzeb Mikołaj staje się konferansjerem imprez, uczestnikiem programów telewizyjnych i radiowych, rozdawaczem ulotek czy modelem w sesjach reklamowych. Biuro profesjonalnego Mikołaja jest punktem obsługi dla osób stawiających w tej profesji pierwsze kroki. Służy więc przede wszystkim jako wypożyczalnia wszelkiego rodzaju dekoracji i rekwizytów (nie tylko stroje, peruki czy sztuczna broda, ale też drewniane szopki, mikołajowe sanie, a nawet żywe renifery) oraz nagłośnienia, ale też agencja pośrednicząca w zdobywaniu pierwszych zleceń. Amerykański Mikołaj często para się także hurtową sprzedażą świątecznych ozdób i kartek, opakowań do prezentów, choinek itd. Święci i ich pomocnicy oferują również możliwość wysłania na wskazany adres mikołajowego pozdrowienia lub odpowiedzi na list do Świętego. Cena takiej usługi zależy od tego, co znajdzie się w kopercie. Najmniej zapłacimy za zdjęcie wesołego dziadka, stawkę zwiększa dołączenie
do fotografii kilku słów.
Biznes na poważnie
Czy kryzys szkodzi branży mikołajowej? Niektórzy twierdzą, że w 2011 roku zainteresowanie tego typu usługami jest niższe niż rok temu. Inni wręcz przeciwnie – chwalą rentowność biznesu, a niebezpieczeństwa upatrują raczej w zwiększającej się konkurencji. Pracownik z portalu mikolaje24.pl przyznaje, że na brak klientów nie narzeka: - Działamy w tym biznesie od 6 lat. Na początku nie było kolorowo. Od 3 lat odnotowujemy jednak stały, 100% wzrost sprzedaży. Rozwój branży jest zatem widoczny – oferowane produkty czy usługi są coraz bardziej oryginalne. Jeszcze kilkanaście lat temu na dorabianie w zawodzie Mikołaja decydowali się nieliczni, uboższy był również zakres proponowanych usług. Obecnie widać już wpływ zachodnich trendów na działalność rodzimych Mikołajów. Polski staruszek z brodą coraz rzadziej jest altruistą, częściej zaś świadomym, nastawionym na sukces przedsiębiorcą.
Redakcja rynekpracy.pl