Mikołaj – ten to zarobi

Koniec roku wyjątkowo sprzyja dorabianiu

Mikołaj – ten to zarobi
Źródło zdjęć: © sxc.hu

11.12.2012 | aktual.: 12.12.2012 10:05

Koniec roku wyjątkowo sprzyja dorabianiu. Jak wskazują analitycy rynku pracy, w okresie świątecznym zajmują się nim przede wszystkim studenci, uczniowie, bezrobotni oraz emeryci. Otwierają się przed nimi możliwości, by w tym czasie zarobić naprawdę dużo, nawet 4 tys. zł. W jaki sposób?

Mikołaj dobrze płatny

Od lat na szczycie listy zarobków przy świątecznych usługach plasuje się święty Mikołaj. Nie inaczej będzie tym razem. Są do tego podstawy – zakres usług pana w czerwonym ubranku znacznie się rozszerzył.

Mikołaj najwięcej może zarobić w Wigilię wieczorem, szczególnie po godzinie 16. W tym roku za rozdanie prezentów w wigilijny wieczór może sobie zażyczyć nawet 300 zł. A jeśli w agencji pracy zadba zawczasu o zatrudnienie na cały miesiąc, może liczyć nawet na 4 tys. zł na rękę za ten okres. Chociaż nie brakuje też Mikołajów, którzy twierdzą, że są w stanie zarobić tyle wyłącznie w świątecznym okresie – czyli przez kilka dni. Natomiast w centrach handlowych jego praca może zostać wyceniona w granicach od kilkunastu do 45-50 zł za godzinę.

Poza Wigilią mikołajowa taksa spada niemal o połowę. W dużych miastach to ok. 160 zł za półgodzinną wizytę w domu. Podobnie kształtuje się cena za wizytę w przedszkolu. Z tym, że tam z reguły Mikołaj poświęca dzieciom więcej czasu. Przeważnie około godziny, choć wiadomo, że zatrzymywany przez maluchy może mieć kłopoty z wyjściem. Za każdą następną rozpoczętą godzinę cena automatycznie rośnie. Agencje organizujące wizyty Mikołajów proponują też np. usługę kilkuminutowej rozmowy telefonicznej z dzieckiem za 50 zł.

Mikołaj firmowy

W firmach Mikołaj nie tylko rozdaje prezenty. Można wynająć świętego, który zorganizuje i poprowadzi całą imprezę, wymyśli podarunki, a nawet udostępni strój komuś, kto zechce go zastąpić. Cena wizyty w firmie jest odpowiednio wyższa. Godzinowa stawka będzie zbliżona raczej do wigilijnej niż do przeciętnej w szkole czy w domu.

Szacuje się, że co roku na „mikołajowaniu” zarabia średnio kilka tysięcy osób. Większość z nich robi to indywidualnie. Niektórzy zakładają czerwony strój od lat i dorobili się już stałych klientów. Chociaż w tym fachu też trzeba liczyć się ze zmianami. Małe dzieci szybko wyrastają z wiary w świętego. Na szczęście pojawiają się nowe, więc operatywnemu Mikołajowi spadek popularności nie grozi. Zdarza się nawet zmiana pokoleń: święty przychodził kiedyś do dzieci, a teraz pojawia się u tej samej rodziny – ale już z wizytą u następnej generacji.

Mikołaj w stresie

Mikołajom zdarzają się też sytuacje nieprzewidziane i stresujące, choć niekiedy zabawne. – Zostałem zatrudniony prywatnie przez naukowca, człowieka trochę może oderwanego od problemów codziennego życia – opowiada anonimowo jeden z Mikołajów, „w cywilu” student. – Przyszedłem w pełnym ekwipunku, z doczepioną brodą i z workiem na plecach. Drzwi otworzyła mi żona, której najwyraźniej profesor nie uprzedził. „Pan do kogo?” – spytała na mój widok zdumiona. W pokoju przy komputerze siedziało jedyne dziecko, na oko 12-letni chłopak. „A niech pan tam położy” – machnął niedbale ręką na widok prezentów. Uciekałem stamtąd jak niepyszny. Pocieszył mnie tylko zarobek – za trzy minuty pracy dostałem od profesora 100 złotych.

Mikołaj na kursie

Zaangażowany przez profesora Mikołaj mógł też pocieszać się, że w tym przypadku ryzyko dekonspiracji nie istniało. Najczęściej zdarza się jednak, że Mikołaje podczas wizyt domowych mają do czynienia z małymi dziećmi. Te zaś muszą do końca pozostać w przekonaniu, że święty, który pofatygował się specjalnie do nich, jest „prawdziwy”. Co zrobić, by nie zdemaskować się przed dzieckiem lub nie popełnić jakiegoś innego błędu? Aby zminimalizować ryzyko wpadki, agencje zatrudniające świętych wysyłają ich na kursy szkoleniowe. W ich trakcie Mikołaj uczy się np. kilku anegdotek, dowiaduje się, jak rozbawić dziecko, jak złożyć mu życzenia, jak zdobyć zaufanie, jeśli maluch przestraszy się wielkiej postaci z workiem. Ważne jest także sprawdzenie, czy Mikołaj spełnia kryteria od strony fizycznej: czy mimo brody mówi wyraźnie, czy zachowuje się z godnością. Szkolenie uczy też radzenia sobie z niespodziankami, na przykład z zamianą prezentów i omyłkowym wręczeniem ich niewłaściwym odbiorcom. Mikołaj nie może sobie pozwolić
na wypadnięcie z roli – musi pozostać dla dziecka autorytetem, przynajmniej jeszcze w tym roku.

Rekrutacyjne zabiegi wśród Mikołajów obejmują zresztą również i tych, którzy udają się z wizytą do firm. Selekcja ma pomóc w znalezieniu osób pogodnych z natury, optymistycznych, z poczuciem humoru i szybkim refleksem. Mikołaj nieruchawy i ponury nie rokuje dobrze. Podczas kursu „święci” poznają podstawy komunikacji i psychologii społecznej. Widać z tego, że również święty Mikołaj musi umieć odnaleźć się w nowoczesnym społeczeństwie i działać według jego reguł.

TK,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (108)