Ministerialny spór o losy specjalnych stref ekonomicznych
W poniedziałek minister gospodarki Janusz Piechociński będzie przekonywał na specjalnej konferencji do przedłużenia do 2026 r. funkcjonowania w Polsce specjalnych stref ekonomicznych. Zdaniem ministra finansów strefy nie powinny istnieć dłużej niż do 2020 r.
08.03.2013 | aktual.: 08.03.2013 10:30
Poniedziałkową konferencję "Budowa przewag konkurencyjnych Polski. Rola specjalnych stref ekonomicznych" organizuje Ministerstwo Gospodarki we współpracy z Konferencją Specjalnych Stref Ekonomicznych.
Zachętą do inwestowania w SSE są przede wszystkim zwolnienia podatkowe, ale zgodnie z obecną ustawą o specjalnych strefach ekonomicznych nie powinny one istnieć w Polsce dłużej niż do końca 2020 r.
Ministerstwo Gospodarki chce przedłużenia istnienia SSE do 2026 r., czego wyraz dało podczas styczniowej dyskusji na Radzie Ministrów nad rozszerzeniem obecnie istniejących 14 specjalnych stref ekonomicznych. Rząd nie podjął wówczas decyzji, bo spór się zaostrzył.
Minister nadal podtrzymuje swoje stanowisko - poinformował PAP Wydział Prasowy Ministerstwa Finansów.
Zdaniem ministra finansów Jacka Rostowskiego nie można decydować o przedłużeniu istnienia SSE bez oceny, jak zwolnienia podatkowe w strefach wpływają na rozwój regionalny, likwidację bezrobocia i przyciąganie nowych inwestycji. Tymczasem wyników takiej analizy nie podano - zarzucił ministrowi gospodarki minister finansów w stanowisku przygotowanym na posiedzenie rządu.
Minister finansów wytknął też ministrowi gospodarki - powołując się na zastrzeżenia Najwyższej Izby Kontroli - że już teraz nie ma jednolitych zasad i procedur poszerzania istniejących stref o nowe obszary - w efekcie odbywa się to na ogół z inicjatywy samych inwestorów.
Wątpliwości MF budzą decyzje o objęciu pomocą publiczną np. przedsiębiorców działających w tarnobrzeskiej specjalnej strefie ekonomicznej, tj. Magielek Magiel i Pralnia - usługi czyszczenia i prasowania odzieży, albo Tryumf Sp. z o.o. - producent medali, pucharów okolicznościowych. - W słupskiej specjalnej strefie ekonomicznej jednym z działających inwestorów jest Jeronimo Martins Dystrybucja S.A., właściciel marketów sieci Biedronka - wytknął minister finansów w swoim stanowisku.
Minister przypomniał, że główną ideą tworzenia SSE było dążenie do złagodzenia bezrobocia w wybranych regionach kraju, tymczasem specjalne strefy wkroczyły do dużych miast, gdzie poziom bezrobocia jest najniższy i inwestycje lokowane są w regionach z dobrze rozwiniętą infrastrukturą.
Minister gospodarki odpiera wszystkie te zarzuty. Jego zdaniem tacy przedsiębiorcy jak Magielek Magiel i Pralnia oraz Tryumf Sp. z o.o. to najlepszy przykład wspierania małych i średnich przedsiębiorstw. - W sumie zatrudniają 84 pracowników, chociaż zgodnie z warunkami zezwoleń są zobowiązani do zatrudnienia 76 - argumentuje minister.
Odnośnie do Jeronimo Martins Dystrybutor minister podkreślił, że spółka ta zainwestowała na terenie słupskiej strefy 78 mln zł i zatrudnia 324 pracowników w centrum logistycznym w Koszalinie, gdzie stopa bezrobocia wynosi 26,9 proc.
Zdaniem ministra gospodarki brak możliwości zmierzenia w prosty sposób efektów funkcjonowania SSE, wynika m.in. z tego, że nie ma odpowiednich danych w bazach Ministerstwa Finansów. Minister przypomniał, że w lipcu ub.r. Komitet Stały Rady Ministrów zalecił ministrowi finansów opracowanie metodologii szacowania wpływów budżetowych z istnienia SSE, ale MF takiej koncepcji nie przygotowało.
Według ministra gospodarki walka ze strukturalnym bezrobociem to nie jedyny cel tworzenia SSE. Jest jeszcze wiele innych, jak np. rozwój eksportu, czy zwiększanie konkurencyjności - twierdzi minister.
Minister gospodarki odparł też argument MF, że za wcześnie jeszcze na ewentualne wydłużenie funkcjonowania stref o sześć lat. "Mamy sygnały, że obecna perspektywa ośmiu lat nie zachęca inwestorów planujących znaczne inwestycje do wybrania Polski" - napisał w swoim stanowisku.
Z argumentem tym zgadza się Magdalena Szmulewska-Wich z firmy Deloitte. - Uwzględniając okres realizacji inwestycji, jest mało prawdopodobne, aby do końca funkcjonowania SSE przypadającego na 2020 r., inwestorzy mogli zakładać osiągnięcie takich zysków z nowo zakończonej inwestycji, aby możliwość objęcia ich zwolnieniem podatkowym była przez nich postrzegana, jako korzyść realną do zrealizowania - powiedziała PAP Szmulewska-Wich.
Przypomniała, że w jednym z projektów założeń nowelizacji ustawy o SSE minister gospodarki poszedł nawet dalej i proponował bezterminowe funkcjonowanie SSE w zamian za ograniczenie zwolnień podatkowych. Jej zdaniem takie rozwiązanie byłoby szczególnie pożądane dla inwestorów branż o niskiej rentowności, w tym dla różnego rodzaju centrów usług wspólnych.
Obecnie funkcjonuje w Polsce 14 SSE: kamiennogórska, katowicka, kostrzyńsko-słubicka, krakowska, legnicka, łódzka, mielecka, pomorska, słupska, starachowicka, suwalska, tarnobrzeska, wałbrzyska i warmińsko-mazurska. Ich powierzchnia zajmuje łączny obszar 15 tys. 956 ha.
Pod koniec stycznia Centrum Informacyjne Rządu poinformowało, że dzięki SSE powstało dotychczas w Polsce 186 tys. 584 nowych miejsc pracy. Wartość zrealizowanych inwestycji w strefach od początku ich istnienia wyniosła - według danych na koniec trzeciego kwartału 2012 r. - 83,9 mld zł.
Pod względem wartości pochodzenia kapitału w SSE najwięcej inwestują firmy z Polski, Niemiec, USA, Holandii, Japonii i Włoch.
Katarzyna Jędrzejewska