Monopol na zapałki, trzy systemy podatkowe i gospodarka rosnąca jak na drożdżach. Polska w 10‑lecie niepodległości
Jak wyglądała polska gospodarka na 10-lecie niepodległości? Dotarliśmy do książki powstałej na pierwszą, okrągłą rocznicę. Co ciekawe, problemy tamtych lat wciąż są aktualne. Na szczęście jednak nie musimy się martwić ani o trzy systemy podatkowe, ani o zapałkowy monopol.
11.11.2018 17:11
Gdynia, szybki rozwój gospodarczy i spory dystans do innych krajów europejskich - tak dziś wyobrażamy sobie gospodarkę II RP. A jak ją widzieli ówcześni Polacy? 10-lecie Polska obchodziła równie uroczyście, co my dzisiaj setną rocznicę odzyskania niepodległości. Na tę okazję "Ilustrowany Kuryer Codzinenny" wydał nawet w 1928 r. "Księgę pamiątkową dziesięciolecia 1918-28". Wirtualna Polska jest w posiadaniu publikacji. Jaki obraz kraju wyłania się z tej pamiątkowej ksiązki?
Publikacja na 10-lecie wolnej Polski
Gospodarka na 10-lecie. Trzy systemy podatkowe to tylko początek problemów
Zintegrowanie kraju, który funkcjonował do niedawna w ramach różnych zaborów, było oczywiście potężnym wyzwaniem. - Odziedziczone przez państwo polskie po zaborcach trzy systemy podatkowe o różnej konstrukcji, wartości i wydajności nie odpowiadały potrzebom kraju, który odbudowywał się na obszarach zniszczonych wojną - czytamy w księdze. Co ciekawe, przez pierwsze lata II RP, fiskus specjalnie zachłanny nie był. - Państwo polskie żyło z emisji banknotów pieniądza papierowego. Dopiero w drugiej połowie dziesięciolecia następują zmiany radykalne - czytamy. Podatek dochodowy minister Grabski wprowadził w 1920 r., ale, jak czytamy, prawidłowe ściąganie uniemożliwiała wojna polsko-rosyjka oraz szybki spadek wartości marki.
Stały system podatkowy pojawił się dopiero wraz z wprowadzeniem złotówki w 1924 r. Od tego momentu wpływy podatkowe rosły niezwykle szybko. W latach 1924-1925 fiskus zebrał łącznie 332 mln zł w podatkach pośrednich i 102,7 mln w bezpośrednich. Na dziesięciolecie niepodległości było to już odpowiednio 615,1 mln i 166,5 mln.
Wśród podatków pośrednich, najważniejszy był ten od cukru. W pierwszych latach po wprowadzeniu złotówki, wpływy z niego wynosiły około 60 mln zł. W 1928 r. wpływy z cukrowego podatku przekroczyły z już 105 mln zł. Były też specjalne podatku od piwa, wina, drożdży oraz od olejów mineralnych. Wpływy z opłat od złocistego trunku w 1928 r. przekroczyły 10 mln, ale te od wina przez całe dziesięciolecie wynosiły poniżej 5 mln zł.
Istotne były też monopole skarbowe - zwykle pokrywały 30 proc. budżetowych potrzeb. Najbardziej dochodowy był monopol tytoniowy. - Stanowi on jedno z największych źródeł dochodu państwa polskiego i należy do najlepiej zorganizowanych i prowadzonych przedsiębiorstw państwowych - czytamy w księdze na 10-lecie niepodległości. W 1924 r. miesięczne wpływy do państwowej kasy z tego monopolu wynosiły ok. 10 mln zł. Jednak już w 1928 przekroczyły 30 mln zł miesięcznie. Państwo też miało wyłączność na produkcję spirytusu. Zdarzały się lata, gdy ten monopol był nawet bardziej opłacalny dla państwa niż tytoniowy. Pod koniec 1918 r. miesięczne wpływy z niego przekraczały 40 mln zł.
Co ciekawe, państwo miało również monopol na loterie, sól, a nawet na zapałki. - Bez zezwolenia Ministra Skarbu nie wolno wyrabiać w kraju zapałek, ani przywozić ich z zagranicy, z wyjątkiem 2 pudełek po 60 zapałek, jakie można mieć na własny użytek - czytamy w księdze na 10-lecie.
Emigracja z II RP. Francja popularniejsza niż USA
Istotną kwestią na 10-lecie była emigracja. - Napływ mas ludzkich wskutek repatriacji, zniszczenie przemysłu przez okupantów, wykończenie kraju i brak kapitału, doprowadziły do przesycenia rynku pracy i wzrostu bezrobocia, zmuszając do szukania nowych dróg na emigracji - czytamy w księdze na 10-lecie.
- Rozwijająca się początkowo emigracja do USA została zahamowana wskutek ograniczeń prawnych - czytamy dalej. Również za nielegalną uznano emigrację do Niemiec, choć przed I wojną światową, do tego kraju sezonowo jeździło nawet "500 tys. głów".
Te problemy wykorzystała Francja, która cierpiała na brak rąk do pracy. - Stała się ona krajem o wybitnej sile atrakcyjnej dla emigracji polskiej - czytamy. Już w 1919 r. podpisano konwencję, przez którą Polak we Francji był traktowany w tym kraju na równi z Francuzem. Emigrację do Niemiec zalegalizowano konwencją z 1927 r. Polacy emigrowali też co dość egzotycznych krajów, na przykład Argentyny, Palestyny, Brazylii, a nawet Peru.
Mimo poprawy sytuacji gospodarczej, z kraju wyjeżdżało coraz więcej osób. W 1924 r. było to 74 tys. osób, ale w 1927 - już prawie 150 tys., a w 1928 - ok. 180 tys. osób.
Port w Gdyni. Wielki sukces II RP
Budowa gdyńskiego portu jest uznawana za jeden z największych sukcesów dwudziestolecia międzywojennego. W księdze na 10-lecie czytamy, że konsorcjum, budujące port mogło liczyć na wysokie premie za szybkie tempo pracy. - Port gdyński począł więc rosnąć z błyskawiczną szybkością - czytamy. W rozbudowę portu inwestowano coraz większe pieniądze W 1924 wartość robót w Gdyni szacowano na 200 tys. franków, a w 1928 - niemal 20 mln franków.
W 1928 prace co prawda wciąż trwały, ale port był w pełni czynny. - Obecnie Gdynia jest portem urządzony w całem tego słowa znaczeniu. Posiada tzw. avant-port, czyli 103 hektary powierzchni wodnej, odsłonięty od pełnego morza potężnym falichronem - czytamy.
W 1925 r. do Gdyni wpłynęło 85 statków, w 1928 roku - już 1108. Najczęściej wpływały statki pod banderami: szwedzką, niemiecką, francuską, łotewską i duńską.
10-lecie niepodlegości. Polska coraz bardziej zmotoryzowana
Pod odzyskaniu niepodległości, Polska nie należała do specjalnie zmotoryzowanych krajów. W 1924 roku na jeden pojazd mechaniczny przypadało 3168 mieszkańców. Jednak popularność aut i ciężarówek szybko rosła i w 1928 na jeden pojazd przypadało "tylko" 1174 osób.
Najwięcej pojazdów było w stolicy. W 1928 w Warszawie było zarejestrowanych 2188 aut osobowych, 15 autobusów oraz 862 ciężarówki. Ciągle jednak wtedy bardzo duże znaczenie miały dorożki. W tym samym roku w Warszawie było ich niemal 2 tys. Łącznie w całym kraju było wtedy niemal 4 tysiące dorożek.
Ruch samochodowy państwo jednak zaczęło organizować dopiero pod koniec pierwszej dekady wolności. - W 1927 r. utworzony został specjalny oddział policji ruchu, a równocześnie władze drogowe i samorządy przystąpiły do ustawiania znaków, sygnałów drogowych i napisów ostrzegawczych. Policję natomiast wyszkolono w umiejętnościach regulowania ruchu, opierając się na wypróbowanych wzorach zagranicznych.
Zachowaliśmy oryginalne cytaty z książki "Dziesięciolecie Polski odrodzonej 1918-1928. Księga pamiątkowa".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl