Morawiecki: rząd od czasu Brexitu przyciągnął 35‑40 tys. miejsc pracy (opis)
Od czasu referendum ws. opuszczenia UE przez Wielką Brytanię rząd przyciągnął do Polski 35-40 tys. miejsc pracy, a chęć do emigracji jest najniższa w historii - mówił we wtorek wicepremier Mateusz Morawiecki. Podkreślił, że firmy z Londynu coraz liczniej pojawiają się w Polsce.
14.03.2017 17:15
"W czerwcu zeszłego roku był Brexit i też było wiele powątpiewań, czy my będziemy w stanie skłonić pewnych inwestorów do zainwestowania. Dzisiaj mogę powiedzieć, że po moich sześciu czy siedmiu wyjazdach do Londynu i kilku moich kolegów z rządu, że osiągnęliśmy ogromny sukces. Przyciągnęliśmy 35-40 tys. miejsc pracy do wielu miast" - powiedział wicepremier, minister rozwoju i finansów.
Dodał, że są to zaawansowane miejsca pracy, to nie są już proste funkcje do wykonywania przez polskich pracowników. Powiedział, że obecnie są to takie zadania jak: zarządzanie projektami, zarządzanie danymi, zarządzanie ryzykiem czy zarządzanie globalnym łańcuchem dostaw.
"W czasach naszych poprzedników symbolicznie ludzie się niestety pakowali w walizki i 2-3 mln ludzi wyjechało do Londynu. My pracę z Londynu przyciągamy nad Wisłę, tak żeby ludzie mogli tutaj zostać i nasze programy przyczyniają się do tego, że skłonność do emigracji jest najniższa w historii" - powiedział wicepremier.
Odpowiadając, na pytanie o sposób przyciągania do Polski Polaków żyjących w Wielkiej Brytanii, Morawiecki wskazał, że prowadzi rozmowy o nowych inwestycjach, także w mniejszych miastach, które pozwolą m.in. znalezienie pracy blisko miejsca zamieszkania.
Podkreślił, że rządowi zależy, by rozwój był równomierny i nie koncentrował się tylko na dużych ośrodkach miejskich. "Dlatego Rolls-Royce przychodzi do Ropczyc, a Mercedes przychodzi do Jawora. To są wyraźne dowody na to też, że staramy się robić wszystko, żeby te ulgi, żeby zachęty, wykwalifikowani pracownicy byli dostępni w tych miejscach Polski, czasami powiatowej, tej Polski trochę zaniedbanej" - zaznaczył.
"Po stronie rządu mamy wiele wysiłków o charakterze tworzenia miejsc pracy tutaj w Polsce. I za dwa tygodnie będę w Krakowie, gdzie firma ABB, jedna z najwyżej zaawansowanych firm, będzie tworzyć 2 tys. nowych miejsc pracy. Bardzo wysoko wykwalifikowani ludzie będą tam zatrudniani" - mówił.
"Takich przykładów mamy już kilkadziesiąt: z Londynu HSBC, Credit Suisse, UBS, Citi, wiele banków, które przenoszą tutaj kolejne funkcje. Część z nich już tutaj była, niektóre z tych, które wymieniłem były tylko w niewielkim stopniu i to nasze działania powodują, że te instytucje zwiększają swoją obecność lub w ogóle się pojawiają" - podkreślił.
Według niego kolejnym przykładem firm inwestujących w Polskę jest drugi na świecie producent silników samolotowych Rolls-Royce. Poinformował też, że w poniedziałek spotka się z inwestorami z sektora finansowego, niefinansowego, będzie też rozmawiał z przedstawicielami Rolls-Royce'a.
Do sytuacji po Brexicie odniosła się również premier Beata Szydło. Jak podkreśliła, jednym z warunków negocjacyjnych Polski jest ochrona praw nabytych przez obywateli państw Unii Europejskiej, którzy w tej chwili mieszkają i pracują w Wielkiej Brytanii. Wskazała, że taki postulat wysuwa nie tylko Warszawa.
Szefowa rządu przekazała, że najbliższy szczyt UE będzie poświęcony przygotowaniom do negocjacji ws. Brexitu, a jednym z najpoważniejszych jego tematów będzie kwestia praw nabytych.
Na pytanie, jak zabezpieczyć interesy Polaków na Wyspach po Brexicie, premier odpowiedziała, że o konkretach "będziemy rozmawiać na szczycie". Polska przedstawi tam swoje propozycje.
"To praca zespołowa. Rzecz polega na tym, żeby 27 premierów potrafiło w tej chwili przygotować się do tych negocjacji w taki sposób, abyśmy praw obywateli UE bronili. I postawili Wielkiej Brytanii te warunki, które z punktu widzenia obywateli UE są jak najkorzystniejsze. W tym również prawa nabyte obywateli mieszkających i pracujących w Wielkiej Brytanii" - podkreśliła Szydło.
Dodała, że brytyjska premier Theresa May też ma wielkie zmartwienie, bo "przecież jej również zależy na tym, by obywatele brytyjscy, którzy pracują w państwach UE i tutaj mieszkają, mieli również zachowane przywileje i prawa, które nabyli".
"Jeżeli nie ma współpracy i nie ma zasady wzajemności, to te negocjacje będą bardzo trudne" - oceniła premier Szydło. I dodała: "Zaczekajmy, bo to jest dopiero pierwszy, wstępny etap negocjacji. Bardzo ważne jest to, (...) żebyśmy tutaj stanowili jedność".
Zaznaczyła, że ktoś kieruje pracami Rady Europejskiej, ktoś układa agendę i myśli, nad tym, jak to skutecznie przeprowadzić. "Myślę, że to jest też dobry moment i sprawdzian do tego, czy przewodniczący Rady Europejskiej jest w stanie skutecznie takie negocjacje prowadzić" - zakończyła.
Brexit zapoczątkowało referendum w Wielkiej Brytanii z czerwca 2016 roku o jej wystąpieniu z Unii Europejskiej. 51,89 proc. Brytyjczyków opowiedziało się za opuszczeniem UE.
We wtorek szefowa rządu w Londynie Theresa May zapowiedziała, że pod koniec marca powiadomi brytyjski parlament o tym, kiedy uruchomiła art. 50 Traktatu Lizbońskiego w sprawie formalnego rozpoczęcia procesu wychodzenia jej kraju z Unii Europejskiej.