MSP chce wypowiedzieć umowy o wzajemnej ochronie i popieraniu inwestycji

Na podstawie umów o wzajemnym popieraniu inwestycji, zagraniczne firmy w sporach toczonych przed międzynarodowym arbitrażem chcą od Polski ponad 4,1 mld zł - poinformował w Sejmie wiceszef MSP Mikołaj Wild. Dodał, że resort chce wypowiedzieć takie umowy.

25.02.2016 12:15

Wiceminister skarbu odpowiadał w czwartek na pytania posłów PiS nt. postępowań toczących się przed międzynarodowymi arbitrażami inwestycyjnymi czy wielkości kwot dochodzonych w tych postępowaniach przez zagranicznych inwestorów od Polski.

"Sprawa arbitraży inwestycyjnych jest jedną z ważniejszych spraw jeśli chodzi o ochronę interesów Skarbu Państwa. Obecnie toczy się 11 postępowań tego rodzaju, wartość przedmiotu sporu to jest ponad 4,1 mld zł" - poinformował Wild.

Ocenił, że postępowania prowadzone przed międzynarodowym arbitrażem inwestycyjnym stanowią "dość istotne zagrożenie", choć do tej pory państwo Polskie wygrywa takie sprawy. Podkreślił, że każde z tych postępowań, nawet wygranych, to koszty rzędu 3-4 mln zł dla Skarbu Państwa. Nie zawsze też udaje się odzyskać te pieniądze od inwestorów zagranicznych, którzy pozywają nasz kraj.

"Z tego względu wydaje się, że konieczne jest nie tylko wypowiedzenie tych umów, ale też jak najszybsze doprowadzenie do utraty przez nie mocy prawnej tzn. skrócenie okresu przejściowego w jakim te umowy po wypowiedzeniu będą dalej obowiązywać. Dlatego też w kierownictwie MSP zapadła decyzja, żeby po dokonaniu wszelkich analiz zysków i strat, doprowadzić do jak najszybszego wygaszenia tych umów" - powiedział wiceminister.

Wild przypomniał, że takie umowy o wzajemnym popieraniu inwestycji (tzw. BIT, Billateral Investment Treaty) były zawierane głównie w latach 90-tych ubiegłego wieku i miały gwarantować inwestorom, że państwo nie będzie arbitralnie wkraczało w ich uprawnienia. Dzięki takiej umowie, inwestor zagraniczny może w każdej sytuacji w której uzna, iż doznał szkód, pozwać kraj przed międzynarodowy arbitraż.

"Kluczowym elementem jest taka instytucjonalna nieufność inwestorów do wymiaru sprawiedliwości i z tego powodu te umowy były zawierane, by zachęcić (inwestorów) w latach 90-tych. Była to pewna gwarancja, że inwestorzy nie będą zależni od pewnych politycznych uwarunkowań. W naszej ocenie osiągnęliśmy już ten stopień rozwoju demokracji, że sądy gwarantują rozpoznanie sprawy w sposób uniezależniony od wpływów politycznych, a zatem nie ma powodów żeby utrzymywać uprzywilejowanie tych inwestorów" - kontynuował wiceminister.

Jego zdaniem przekazanie takich sporów do osądzenia przed polskie sądy nie wpłynie negatywnie na uprawnienia inwestorów. "Na pewno w większym stopniu zachowana będzie pewność prawa dlatego, że inwestorzy tak jak wszyscy inni przedsiębiorcy działający w Polsce, ich roszczenia będą osądzane według określonych norm prawnych, a nie zawsze tak jest w przypadku arbitraży inwestycyjnych" - dodał.

Polska ma podpisanych 60 umów o wzajemnej ochronie i popieraniu inwestycji.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)