My śpimy, a oni odśnieżają
Pługi jeżdżą jak oszalałe, ale firmy twierdzą, że nadgodziny są sporadyczne. Zdarza się tylko praca w porze nocnej, za którą przysługuje dodatkowe wynagrodzenie.
01.02.2010 06:48
Pługi, spychacze i koparki - cały ciężki sprzęt czeka, by wyjechać na ulicę miast. Obowiązków jest dużo, ale rozłożone są zazwyczaj tak, by nie naruszać ustawowych norm czasu pracy, w tym czasu prowadzenia.
Okazuje się, że większość kierowców pracuje osiem lub 12 godzin dziennie. Ten ostatni sposób organizacji pracy to system równoważny, który pozwala na 12-godzinną pracę w ciągu doby, ale tylko w niektóre dni tygodnia i pod warunkiem, że wydłużona praca zostanie zrekompensowana dniem lub czasem wolnym w innych dniach tygodnia. Może być zatem tak, że trzy dni w tygodniu pracują po 12 godzin, jeden dzień przez cztery godziny, a jeden dzień mają wolny. W trakcie dniówki szoferzy nie czekają bezczynnie na sygnał do odśnieżania. Wykonują szereg innych zadań zaliczanych do czasu pracy, ale niezwiązanych z prowadzeniem. Chodzi np. o naprawianie i czyszczenie pojazdu, asystę przy rozładowywaniu transportu czy formalności administracyjne. Niektórzy, gdy nie ma odśnieżania, wykonują też codzienny transport drogowy niezwiązany z oczyszczaniem miasta.
Na etat i zlecenie
Firmy zastrzegają, że choć zima nie odpuszcza, to poszczególni kierowcy nadmiaru obowiązków nie odczuwają. Wszystko za sprawą odpowiedniej organizacji pracy. Jest ona różna, ale najczęściej zależy od ilości zleceń.
- Godziny pracy poświęcone na odśnieżanie zależą od treści umów, które podpisujemy z miastem lub gminami na odśnieżanie ulic. Postanowienia tych kontraktów są różne, ale ich stosowanie sprowadza się najczęściej do tego, że jednostka odśnieżeniowa prowadzi pług od dwóch do czterech godzin. Zdarza się, że kierowca rozpoczyna pracę o piątej bądź szóstej rano. Nie jest jednak tak, że z powodu śnieżycy w nadgodzinach bądź w porze nocnej pracuje cały czas - tłumaczy Dariusz Żukowski, wiceprezes firmy AGComplex.
W warszawskim MPO jest podobnie. Kierowcy pługosolarek pracują w systemie 12 na 24 godziny, ale pojazdy prowadzą nie dłużej niż osiem godzin.
Joanna Mroczek, rzecznik prasowy tej firmy, zastrzega jednak, że przestrzeganie limitów wymusza angażowanie dodatkowych osób na umowy cywilnoprawne. Firma zatrudnia na zlecenia, bo jest w pełnej gotowości przez całą dobę.
Bez tarczek i z zaświadczeniem
O dziwo, w niektórych firmach czas prowadzenia kontrolują tarczki tachografu, a kierowcy pilnują, by prowadzić pojazd w ramach ośmiu lub dziewięciu godzin na dobę. Zupełnie niepotrzebnie, bo jak zaznaczają eksperci - utrzymanie dróg w czystości rządzi się swoimi prawami: nie trzeba stosować rygorystycznych regulacji dotyczących czasu prowadzenia obowiązkowych przerw i odpoczynków.
Kierowcy, którzy się tym parają, mogą jeździć dłużej, nie zważając na przerwę po czterech i pół godziny jazdy, minimum dziewięciogodzinny odpoczynek dobowy i co najmniej 24-godzinną przerwę tygodniową. Ci, którzy na co dzień zajmują się transportem drogowym, nie mogą jednak zapomnieć o uzyskaniu odpowiedniego zaświadczenia, które potwierdzi, że przez wskazany czas wykonywali czynności nieobjęte unijnym rozporządzeniem 561/2006/WE.
Marta Gadomska
Zofia Jóźwiak
Rzeczpospolita