Myślisz, że wolno zachować dla siebie znaleziony w autobusie portfel? To przestępstwo zagrożone nawet karą więzienia

Bezrefleksyjne wcielenie w życie starego przysłowia "znalezione - nie kradzione" może spowodować, że znalazca krótko będzie cieszył się nową rzeczą. Zachowanie dla siebie znalezionego w autobusie portfela może spowodować, że - choć nie miał złych intencji, zostanie oskarżony o przywłaszczenie. To przestępstwo zagrożone jest nawet karą więzienia.

Jeśli znalazca nie zgłosi chęci otrzymania znaleźnego w chwili oddania rzeczy właścicielowi, traci do niego prawo.
Źródło zdjęć: © Shutterstock.com
Martyna Kośka

Taka sytuacja dotknęła ostatnio mieszkankę Lublina, która przywłaszczyła znaleziony w autobusie portfel. Grożą jej teraz trzy lata pozbawinia wolności.

Lubliniankę coś podkusiło, by znalezionej rzeczy nie zostawić u kierowcy. Gdy myślała, że nikt nie widzi, zakryła portfel butem, a następnie schowała do torebki. Nie wzięła jednak pod uwagę jednej rzeczy: ze względów bezpieczeństwa praktycznie w każdym pojeździe montowane są kamery i jedna z nich nie tylko wychwyciła tę sekwencję wydarzeń, ale także bardzo wyraźnie nagrała twarz kobiety.

Po tym, jak nagranie trafiło do sieci i stało się szeroko komentowane, kobieta sama zgłosiła się na policję.

Przed kilkoma miesiącami podobna sytuacja miała miejsce we Wrocławiu, gdzie robiąca zakupy kobieta zauważyła pozostawiony przez innego klienta portfel i jak gdyby nigdy nic, schowała go do kieszeni. Także ona błędnie założyła, że skoro nikogo nie ma w pobliżu, pozostanie bezkarna.

Oba opisane powyżej zachowania wypełniają znamiona przywłaszczenia. Od kradzieży różni się ono sposobem wejścia w posiadanie rzeczy. Kradzież zakłada nielegalne zabrania cudzego przedmiotu, czyli na przykład wyciągnięcie telefonu komórkowego z kieszeni spodni. W przypadku przywłaszczenia sprawca przestępstwa jest w legalnym posiadaniu mienia, jednak decyduje się bezprawnie je zatrzymać. Przykładowo, ktoś pożycza od kolegi tablet albo książkę (na marginesie: o ile ukraść można tylko ruchomości, to przywłaszczenie dotyczyć może również praw), a później, bez zgody właściciela, zaczyna traktować tę rzecz jak swoją własność. Odmawia oddania, dysponuje wedle własnej woli.

Zobacz też:

Biuro rzeczy znalezionych nie przyjmie zguby wartej mniej niż 100 zł

Dość regularnie media informują o przywłaszczeniach dokonywanych przez pracowników banków czy agencji, w których dokonuje się płatności za rachunki. Pracownicy tych instytucji przyjmują pieniądze od klientów, a więc wchodzą w ich posiadanie legalnie, ale zamiast wpłacić je na określony w dyspozycji rachunek, zachowują dla siebie. Ostatnia taka duża sprawa miała miejsce we wrześniu ubiegłego roku, gdy wrocławscy policjanci zatrzymali kobietę, która przez kilka lat okradała swojego pracodawcę. Przywłaszczała pieniądze pochodzące z wpłat gotówkowych za sprzedany towar, a powstające zaległości spłacała natomiast pieniędzmi innych klientów tak, aby ukryć brakujące przelewy. Proceder trwał w latach 2012-2017, a straty oszacowano na pół miliona złotych.

Jeżeli wartość skradzionej lub przywłaszczonej rzeczy nie przekracza 250 zł, stanowi wykroczenie i zagrożone jest karą aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny. Zupełnie inaczej wygląda odpowiedzialność w przypadku przekroczenia tej wartości. Sprawcy kradzieży grozi wtedy kara pozbawienia wolności od 3 miesięcy do 5 lat, natomiast sprawcy przywłaszczenia - kara pozbawienia wolności do 3 lat.

Znalezione – nie kradzione?

W 2015 r. znacząco zmieniły się przepisy dotyczące postępowania z rzeczami znalezionymi. Znalazca powinien niezwłocznie zawiadomić o odnalezieniu rzeczy starostę, ale jeśli wartość zguby nie przekracza 100 zł, starosta może odmówić przyjęcia. Gdy rzecz jest znaleziona w budynku publicznym lub w autobusie czy pociągu, znalazca powinien oddać zgubę zarządcy budynku lub przewoźnikowi.

Zarządca budynku, pomieszczenia otwartego dla publiczności albo środka transportu publicznego przekazuje rzeczy znalezione na jego terenie do Biura Rzeczy Znalezionych po upływie 3 dni od dnia otrzymania.

Co innego, gdy znaleziona zostanie broń, amunicja lub materiały wybuchowe, gdyż w takiej sytuacji trzeba niezwłocznie zawiadomić policję.

Koszty związane z przechowywaniem rzeczy i poszukiwaniem jej właściciela obciążają osobę uprawnioną do jej odbioru. Zgłaszający się po odbiór powinien w jakiś sposób udowodnić, że jest właścicielem, najlepiej przedstawić dowód zakupu lub inny dokument poświadczający własność. W przypadku rzeczy, co do których niemożliwe jest jednoznaczne potwierdzenie posiadacza, np. kolczyków, które zostały podarowane w prezencie, których dowodu zakupu właściciel nie ma, konieczne jest dokładne opisanie zguby, wskazanie miejsca zagubienia przedmiotu i jego cech szczególnych.

Jeśli zguba nie zostanie w przewidzianych terminach odebrana przez osobę uprawnioną, która wcześniej została zidentyfikowana i poinformowana o miejscu przechowywania rzeczy, a jednocześnie nie jest zabytkiem, po roku stanie się własnością znalazcy. Jeśli natomiast nie udało się ustalić, kto jest właścicielem, to własnością znalazcy stanie się po dwóch latach.

Po nagrodę za uczciwość trzeba się zgłosić

Nie zmieniły się regulacje dotyczące znaleźnego. Uczciwemu znalazcy należy się 10 proc. wartości rzeczy lub pieniędzy, ale tylko pod warunkiem, że wyraźnie zaznaczy, że chce otrzymać taką gratyfikację – i to od razu, już w chwili zwrotu rzeczy prawowitemu właścicielowi. W przeciwnym razie traci do niej prawo.

Identycznie wygląda sprawa, gdy rzecz przekazywana jest nie w ręce właściciela (bo jest nieustalony), lecz do starosty. Jeśli przynoszący znalezione pieniądze nie zgłosi chęci odebrania znaleźnego, to bezpowrotnie utraci prawo do niego. Nawet jeśli refleksja przyjdzie następnego dnia, będzie za późno, by domagać się pieniędzy.

Znaleźne nie przysługuje, jeśli rzecz została znaleziona w budynku publicznym albo w innym budynku lub pomieszczeniu otwartym dla publiczności, w wagonie kolejowym, na statku czy w innym środku transportu publicznego.

Wybrane dla Ciebie

Zamienią ulicę w deptak? Mieszkańcy mają dość nocnych rajdów
Zamienią ulicę w deptak? Mieszkańcy mają dość nocnych rajdów
Gminy zmieniają zasady segregacji odpadów. Koniec z "za darmo"
Gminy zmieniają zasady segregacji odpadów. Koniec z "za darmo"
Lotnisko w Radomiu pustoszeje. W zimę tylko jeden kierunek
Lotnisko w Radomiu pustoszeje. W zimę tylko jeden kierunek
Zamykają sklep za sklepem. Słynna szwedzka sieć znika w oczach
Zamykają sklep za sklepem. Słynna szwedzka sieć znika w oczach
Jazda autobusami za darmo. Chcą, by mieszkańcy porzucili samochody
Jazda autobusami za darmo. Chcą, by mieszkańcy porzucili samochody
Ile sklepów może jeszcze otworzyć Żabka? Padła liczba
Ile sklepów może jeszcze otworzyć Żabka? Padła liczba
Legalizacji nie będzie. Pismo z rządu nie pozostawia wątpliwości
Legalizacji nie będzie. Pismo z rządu nie pozostawia wątpliwości
Tony jagód z Ukrainy jechały do Polski. Oto co wykryły służby
Tony jagód z Ukrainy jechały do Polski. Oto co wykryły służby
Polak wygrał w Eurojackpot. Oto gdzie kupił szczęśliwy kupon
Polak wygrał w Eurojackpot. Oto gdzie kupił szczęśliwy kupon
Ciąg dalszy afery z Allegro. Wpis krąży po internecie. Firma komentuje
Ciąg dalszy afery z Allegro. Wpis krąży po internecie. Firma komentuje
Rząd bierze się za kolejny alkohol. Producenci krytykują wzrost akcyzy
Rząd bierze się za kolejny alkohol. Producenci krytykują wzrost akcyzy
Masz stare dokumenty z czasów PRL? Mogą być warte 20 tys. zł
Masz stare dokumenty z czasów PRL? Mogą być warte 20 tys. zł