Na giełdy powraca ostrożny optymizm
Tydzień rozpoczął się pomyślnie dla posiadaczy akcji. Zapoczątkowana w ubiegły wtorek tendencja wzrostowa wciąż jest kontynuowana. Rosną więc szanse byków przynajmniej na poważniejsze odreagowanie trwającej od kilku tygodni spadkowej korekty. Nastroje wyraźnie się poprawiają i nie są w stanie ich popsuć nie najlepsze ostatnio dane makroekonomiczne. To świadczy o sile rynku, ale na samych nastrojach może być trudno „zbudować” solidniejszą zwyżkę.
14.06.2010 17:33
Polska GPW
Indeksy na warszawskiej giełdzie zaczęły tydzień od niewielkiej zwyżki. WIG20 zyskiwał na otwarciu 0,6 proc., a indeks szerokiego rynku rósł o nieco ponad 0,4 proc. Przez prawie dwie godziny zmiany były nieduże, a wielkiej chęci do wzrostu nie było widać. Później jednak popyt bardziej zdecydowanie przystąpił do działania i indeks największych spółek rósł o ponad 1 proc., atakując poziom 2400 punktów.
Tę poprawę nastrojów zawdzięczaliśmy dobrej postawie głównych indeksów europejskich, którym WIG20 po początkowej słabości starał się dorównać. Spośród największych spółek ton nadawały papiery KGHM, zyskujące 2,5 proc., do których z czasem dołączyły papiery BRE i PKN Orlen, rosnące po około 2 proc. W górę ruszyły papiery Pekao, PKO oraz PZU, które w pierwszej fazie handlu nie grzeszyły siłą. Od okolic piątkowego zamknięcia nie mogły oderwać się natomiast oderwać walory Telekomunikacji Polskiej, którymi handlowano bardzo aktywnie. Obroty nimi przekroczyły 600 mln zł. Ostatecznie WIG20 zyskał 1,07 proc., WIG wzrósł o 0,85 proc., a mWIG40 o 0,6 proc. Indeks najmniejszych firm zwiększył swoją wartość jedynie o 0,1 proc. Obroty wyniosły 1,58 mld zł.
Giełdy zagraniczne
Chęć do wzrostów na Wall Street była w piątek tak duża, że inwestorom nie przeszkadzały złe dane dotyczące sprzedaży detalicznej. Dow Jones i S&P500 zyskały po około 0,4 proc., a więc niewiele. Podobnie jak poprzednio, wyszły na plus w ostatnich minutach sesji. Wzrost jednak był i potwierdził, że czwartkowa mini euforia nie była jednorazowym, przypadkowym wyskokiem. Pojawiło się więcej optymistycznych scenariuszy zapowiadających kontynuację zwyżki. Przekonamy się o tym, gdy S&P500 wyrwie się z ruchu bocznego, w którym się znajduje od końca maja i pokona wyraźniej poziom 1100 punktów.
Na parkietach azjatyckich zdecydowanie przeważały dziś wzrosty. Liderem był Nikkei, który zyskał aż 1,8 proc., a pomagały mu dwa czynniki - zgodne z oczekiwaniami dane o wzroście produkcji przemysłowej oraz słabnący jen. Indeks rośnie zdecydowanie już trzecią sesję z rzędu. Wcześniej impulsem były dobre informacje o wzroście gospodarczym. Na razie inwestorów nie zaniepokoiły zapowiedzi ograniczenia ogromnego zadłużenia kraju. Na Tajwanie zwyżka wyniosła 1,2 proc., a w Hong Kongu indeks zwiększył swoją wartość o 0,9 proc.
Główne wskaźniki europejskie zaczęły dzień od sporego optymizmu, zyskując od 0,8 do 1 proc. DAX zdołał pokonać poziom 6100 punktów, zbliżając się do poprzedniego szczytu z początku czerwca. Jego pokonanie otworzyłoby drogę do kolejnego szczytu z połowy maja, a tym samym poprawiło znacznie techniczny obraz rynku. Na parkietach naszego regionu nastroje były jednak znacznie gorsze. Zwyżki nie przekraczały rano 0,5 proc. Jedynie BUX zyskiwał 0,7 proc. Dobre nastroje utrzymywały się przez cały dzień. Wskaźnik w Atenach zyskiwał 4,5 proc., pozytywnie reagując na rozpoczęte przez przedstawicieli Unii Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego badanie mające na celu ocenę stanu realizacji planu greckich oszczędności budżetowych. Z kolei madrycki IBEX tracił 0,3-0,5 proc. po tym, jak niemiecka prasa doniosła o przygotowaniach do wsparcia finansowego Hiszpanii. Zdementowanie tych pogłosek nie przyniosło jednak poprawy. Tuż po godzinie 16.00 paryski CAC40 zyskiwał 1,8 proc., DAX rósł o 1,1 proc., a FTSE o 0,9
proc.
Waluty
Kurs euro kontynuuje marsz w górę bez silniejszej kontry inwestorów „niechętnych” wspólnej walucie. Testowanie pod koniec ubiegłego tygodnia poziomu 1,2 dolara przyniosło sukces. Jedna z nielicznych prób podaży podjęta w piątek sprowokowała jeszcze bardziej dynamiczną zwyżkę i dziś rano kurs euro znalazł się w okolicach 1,22 dolara, czyli na poziomie najwyższym od prawie dwóch tygodni. Utrzymanie się ponad nim potwierdziłoby znaczenie trwającej od 7 czerwca tendencji wzrostowej i uwiarygodniłoby tezę, że wspólna waluta, przynajmniej chwilowo, najgorsze ma za sobą.
Na naszym rynku w piątek po południu dość niespodziewanie doszło do przerwania trwającej od kilku dni tendencji do umacniania się złotego. Dolar zdrożał w wyniku dość dynamicznego ruchu do nieco ponad 3,4 zł, jednak już w poniedziałek z nawiązką odrobił straty. Rano „zielonego” można było kupić nawet po 3,34 zł, najtaniej od gwałtownego, jednodniowego załamania 4 czerwca. Prawdopodobny więc staje się powrót do wahań wokół poziomu 3,3 zł za dolara. Euro wyceniano dziś przed południem na 4,08-4,09 zł. Kurs franka oddalił się od 3 zł i poruszał się w przedziale od 2,92 do 2,95 zł. Pod koniec dnia nasza waluta nadal nieznacznie zyskiwała wobec głównych walut.
Podsumowanie
Nasz indeks największych spółek w pierwszych godzinach handlu nie grzeszył siłą. Byki nabrały odwagi dopiero wówczas, gdy upewniły się, że główne europejskie parkiety trzymają się wystarczająco mocno, by nie było ryzyka pogorszenia się nastrojów. Przekroczenie przez WIG20 poziomu 2400 punktów i „dowiezienie” go do końca handlu nie jest może oszałamiającym sukcesem, tym bardziej, że w szczytowym momencie „nadwyżka” wyniosła zaledwie 17 punktów. Jednak daje szansę do kontynuacji ruchu w górę w trakcie kolejnych sesji. Do tego jednak potrzebne będzie zewnętrzne wspomaganie w postaci wzrostów na Wall Street i we Frankfurcie.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance