Trwa ładowanie...

Na główkę do szamba. "Poza kąpieliskiem nigdy nie wiemy, co w wodzie może być"

"Środek długiego weekendu, ogromna liczba ludzi w marinie, a środkiem płynie szambo" - alarmuje media jeden z wypoczywających. Wyjątek? Nic bardziej mylnego. Turyści nie wiedzą, w czym brodzą. Sezon wakacyjny za pasem, więc sprawdzamy, co kryje się za zwrotem "kąpielisko".

Na główkę do szamba. "Poza kąpieliskiem nigdy nie wiemy, co w wodzie może być"Źródło: WP.PL, fot: Paweł Kuczyński
d3o3zzj
d3o3zzj

- No to ścieki mamy w Bałtyku. Wchodząc na plażę da się wyczuć gazowy odór, woda cuchnie. Turyści widząc mnie fotografującego morze pytają się: co się stało? Niektórzy się kąpią – pisze internauta po awarii przepompowni i spuszczeniu ścieków do zatoki w Gdańsku.

Oficjalnie kąpieliska są bezpieczne. A przynajmniej te, które są kontrolowane. Samorządy mogą zgłosić się do sanepidu, ten przyjedzie, zbada wodę, a potem poinformuje: można się kąpać. Tyle teorii, bo w skali naszego kraju służby badają wodę na nieco ponad 200 oficjalnych kąpieliskach.

Gminy zgłaszają te akweny, o których wiedzą, że dostaną pozytywną decyzję. Z raportu za 2016 rok Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że na 201 kąpielisk niedostateczną ocenę otrzymał tylko jeden. Dostateczną zaledwie 16. Z mapy Sanepidu wynika, że na przykład na Mazurach, kontrolowanych przez nich zgłoszonych kąpielisk było zaledwie osiem. A pamiętajmy, że mówimy o pojezierzu z ponad dwoma tysiącami jezior.

Gdzie więc Polacy się kąpią? Na kąpieliskach nieoficjalnych. - Dokładnych statystyk nikt nie prowadzi, ale widzimy, że skala zjawiska jest duża - mówi Michał Czernicki, rzecznik prasowy Stołecznego WOPR. Najlepszy przykład? Wisła. Choć czasem bardziej przypomina ściek niż rzekę, to i tak są osoby, które w niej pływają.

d3o3zzj

- Ta rzeka absolutnie nie nadaje się do kąpieli, a ludzie mimo to próbują. W majówkę musieliśmy ratować cztery osoby. Często zdarza się, że na przykład morskie kąpielisko jest zamknięte, bo jest wysoka fala albo prądy wsteczne. Ludzie idą obok, poza jego teren i tam się kąpią. W razie problemów, ratownicy muszą zareagować. W zeszłym roku w Łebie właśnie dlatego utopiło się dziecko. Kąpielisko było zamknięte, ojciec z dwójką dzieci poszedł pływać obok. Prąd wciągnął ich pod wodę. Ojca i jedno dziecko udało się uratować. Ciało drugiego po kilku godzinach wyrzuciło morze.

Kąpiel zakończona sepsą

Ryzyko utonięcia to jedno. Druga kwestia to właśnie kwestia czystości wody. Osłabienie, bóle brzucha, biegunka, wymioty - to najsłabsze z dolegliwości, jakie mogą nas dotknąć.

- Pływając w miejscu niedozwolonym nigdy nie możemy być pewni jakości wody - mówi Jan Bondar z Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Nie wiemy co w niej jest, a mogą być np. bakterie coli.

Bakteria E. coli to jedna z najczęstszych przyczyn zamykania oficjalnych kąpielisk. Inaczej zwana tzw. pałeczką okrężnicy. Jeśli przedostanie się do górnej części przewodu pokarmowego, to szykujmy się na zatrucie pokarmowe. I często szpital. Skąd bierze się w wodzie? Najczęściej z szamba, które ktoś odprowadził wprost do jeziora czy rzeki.

d3o3zzj

- Środek długiego weekendu, ogromna liczba ludzi w marinie, a środkiem płynie szambo - napisał do redakcji lokalnej gazety zbulwersowany czytelnik, który wypoczywał w Giżycku.

- To się zdarza już na szczęście incydentalnie, ale takie bakterie, podobnie jak enterokoki, mogą być dla ludzi groźne - tłumaczy Jan Bondar. Enterokoki to bakterie wywołujące m.in. zapalenie dróg moczowych, wsierdzia czy prostaty.

- Młody, zdrowy człowiek jak się wykąpie w wodzie z przekroczoną normą, to raczej tego nie odczuje, ale z kąpielisk korzystają przecież różne osoby. Dzieci, ludzie starsi czy chorzy na przykład na choroby onkologiczne. W takim przypadku, kontakt z bakteriami kałowymi może się skończyć zakażeniem, a nawet sepsą, dlatego normy są wyśrubowane - dodaje.

d3o3zzj

Pałeczek okrężnicy, salmonelli czy gronkowca złocistego sami nie rozpoznamy. Dlatego pływanie w nieprzebadanej przez służby wodzie to ryzyko.

Na własne oczy można zobaczyć jednak sinice – najczęstszą przyczynę zamykania kąpielisk. Widoczną, ale równie groźną, jak bakterie. To organizmy żywe, dawniej uważane za rośliny, dziś częściej zaliczane do bakterii. Wytwarzają silne neurotoksyny, trujące dla człowieka.

- Zakwit sinic jest dość łatwo widoczny - mówi Michał Czernicki. - Pojawia się piana, woda robi się mętna, zaczyna charakterystycznie pachnieć. Ratownicy są na to wyczuleni i zawsze w takich wypadkach wywieszają czerwoną flagę i proszą o zlecenie dodatkowych badań.

d3o3zzj

Sezonowość masowych zakwitów sinic jest naturalnym zjawiskiem występującym w przyrodzie, któremu towarzyszy zmętnienie wody i jej zabarwienie. Czasem zaobserwować można również pianę i kożuchy oraz odczuć charakterystyczny zapach. Kożuchy sinicowe mogą szybko tworzyć się podczas bezwietrznych dni, jednak tak samo szybko mogą zniknąć, gdy nagle zerwie się wiatr i wzrośnie falowanie.

Zakwity wody mogą być spowodowane masowym występowaniem jednego, dwóch lub wielu gatunków mikroorganizmów. - Nie należy mylić sinic z makroglonami, które mogą unosić się przy powierzchni wody w strefie brzegowej jezior czy Morza Bałtyckiego - tłumaczy Bondar. Często fale wyrzucają na brzeg plaż zielone maty, które choć nie wyglądają estetycznie i w wyniku rozkładu przez bakterie mogą wydzielać nieprzyjemny zapach, to same nie są szkodliwe i nie są źródłem toksyn.

Bałtyk się wyczyści

Wtorek, 15 maja, godz. 11. Gdańsk. W sieci energetycznej dochodzi do kilku zaników napięcia. Nic poważnego się nie stało, mało kto zauważył. Niedługo później okazuje się, że pompy w gdańskiej przepompowni ścieków nie pracują. Ścieki napływają i nie są nigdzie odprowadzane.

d3o3zzj

Godz. 13. Do zakładu energetycznego dzwoni pracownik przepompowni. - Takiego pecha jeszcze nie mieliśmy. Straty będą tak duże, że się w pale nie mieści. Ja pracuję 46 lat, nie? Tak źle jeszcze nie było. Naprawdę źle, bardzo źle. Może i będziemy w telewizji - dodaje.

Telewizja przyjeżdża niedługo później, gdy okazuje się, że awaryjne wybieranie ścieków beczkowozami nie przynosi skutku i zapada decyzja: spuszczamy do rzeki.

Na powierzchni Motławy pojawia się brunatny kożuch. Razem z rzeką, gdańskie ścieki wpływają do zatoki. „Katastrofa ekologiczna” – to sformułowanie słyszymy coraz częściej.

d3o3zzj

Choć sezon kąpieliskowy i tak jest jeszcze zamknięty, sanepid przestrzega ludzi przed wchodzeniem do wody. Plażowiczom jednak ścieki niestraszne. - Jak będę świecił na fioletowo, to wtedy powiem, że jest brudna - odpowiada na pytanie Radia Gdańsk mężczyzna, przyłapany na pływaniu w zatoce.

Piątek, godz. 7 rano. Służby zamykają zasuwę, przez którą do rzeki spuszczano ścieki. Od wtorku, do zatoki gdańskiej wypłynęło ich prawie 50 tys. metrów sześciennych.

W tym czasie do mediów docierają różne, nieraz sprzeczne ze sobą informacje, dotyczące czystości wody w zatoce. W czwartek, w czasie wstępnych badań wykryto w niej podwyższone stężenie bakterii coli. W piątek sanepid napisał w oświadczeniu, że woda spełnia normy dla kąpielisk, ale sytuacja może się jeszcze zmienić. Wiele zależy od pogody.

Zdaniem Głównego Inspektoratu Sanitarnego awaria w Gdańsku nie oznacza, że w tym sezonie będzie tam obowiązywał zakaz kąpieli.

- Trudno jednoznacznie ocenić jak długo może trwać oczyszczanie zatoki, bo zanieczyszczenia jest bardzo duże. Z doświadczenia mogę jednak powiedzieć, że Bałtyk, jako morze, ma dość dużą wydajność jeśli chodzi o samooczyszczenie - mówi Jan Bondar.

Możliwe, że po jednym porządnym sztormie, woda będzie się nadawać do kąpieli. Tak często bywa w przypadku sinic. Woda zakwita, a po dwóch dniach burzy, nie ma śladu.

Przepisy unijne regulują

Woda w polskich kąpieliskach jest kontrolowana przynajmniej cztery razy w ciągu roku. Badania jakości obejmują badanie próbki wody nie wcześniej niż 10 dni przed otwarciem sezonu kąpielowego oraz nie mniej niż 3 próbek w sezonie kąpielowym, tak aby przerwa między badaniami nie przekraczała miesiąca. Pierwsze badanie, przed otwarciem sezonu, zawsze wykonuje sanepid. Kolejne właściciel może zlecić prywatnemu laboratorium.

- Metodologia badań jest zawsze taka sama, określają ją przepisy unijne - wyjaśnia Jan Bondar, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego. - Wyniki przekazujemy do UE i publikujemy na stronie internetowej. Wszystkie kąpieliska w Europie są oceniane na podstawie takich samych kryteriów.

Oglądaj też: Mapa kąpielisk pomaga wybrać bezpieczne i czyste kąpielisko

Woda jest badana pod kątem obecności bakterii E. coli, enterokoków i sinic. W czasie badań ocenia się też, czy w wodzie występują zanieczyszczenia chemiczne, np. plamy oleju. W przypadku wykrycia zanieczyszczeń, kąpielisko jest zamykane.

- Prawo jest skonstruowane tak, że właściciel kąpieliska musi nie tylko dbać o jakość wody i np. zlecać badanie za każdym razem kiedy zauważy, że z wodą dzieje się coś podejrzanego, ale po wykryciu zanieczyszczeń musi zbadać ich źródło i zapobiec występowaniu takich problemów w przyszłości - mówi Bondar. - Jeśli np. okaże się, że do wody przedostały się ścieki z nieszczelnej kanalizacji, to gmina musi ją naprawić. Takie sytuacje zdarzają się najczęściej incydentalnie.

WP.PL
Źródło: WP.PL, fot: WP.PL

Oficjalne kąpieliska są bezpieczne

Aby urządzić kąpielisko, do 30 grudnia trzeba złożyć wniosek do właściwej rady gminy. Oprócz regularnych badań wody, właściciel kąpieliska musi zadbać m.in. o zapewnienie odpowiedniej liczby ratowników, pryszniców czy toalet.

- To też są działania, które mają wpływ na czystość wody, bo im więcej ludzi, tym większe ryzyko że do tej wody dostanie się coś, co nie powinno się w niej znaleźć - mówi Jan Bondar. - Właściciel ma też obowiązek umieścić na kąpielisku tablicę z aktualnymi wynikami badań wody i temperaturą. Tak, żeby wszystko można było na bieżąco sprawdzić.

Według ostatniego sprawozdania Komisji Europejskiej, najbardziej rygorystyczną normę czystości wody spełnia 66 proc. polskich kąpielisk. Zaledwie jedno, w Jarosławcu oceniono negatywnie. Co roku zwiększa się też liczba kąpielisk, które otrzymują Niebieską Flagę - międzynarodowe oznaczenie potwierdzające jakość wody i standard kąpieliska.

- Sytuacja się wyraźnie poprawia - mówi Jarosław Szczygieł, koordynator projektu Niebieska Flaga. - Świadczy o tym choćby liczba meduz, które w zeszłym roku pojawiły się w Bałtyku. Było ich mnóstwo. Pojawiają się też foki, morświny. To świadczy o dobrej jakości wody - dodaje.

- Wyraźnie zmienia się też świadomość ludzi - ocenia Wojciech Iwaszkiewicz, burmistrz Giżycka. - Spuszczanie ścieków do jeziora czy rowu, który znajduje się przy jeziorze, już się praktycznie nie zdarza. Jeśli już, to są to sporadyczne przypadki, które raczej nie zagrażają osobom korzystającym z kąpieliska, bo one zazwyczaj nie są zlokalizowane w pobliżu możliwych zrzutów. Żeby faktycznie zanieczyścić wodę w całym jeziorze, musiałaby się powtórzyć taka awaria, jak ostatnio w Gdańsku.

Kąpielisko a miejsce do kąpieli

Zgodnie z polskimi i unijnymi przepisami, organizacja kąpieliska wymaga spełnienia wielu rygorystycznych kryteriów. Sporo też kosztuje - jak ocenia burmistrz Giżycka, miejskie kąpielisko to dla gminy wydatek rzędu około 150 tys. złotych rocznie.

Dlatego istnieją też tzw. "miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli" gdzie pływanie jest dozwolone, ale nie ma m.in. nadzoru ratowników.

- Przed wejściem Polski do UE w zasadzie każda glinianka, w której ludzie się kąpali, była kąpieliskiem. Kiedy okazało się, że trzeba dostosować prawo do unijnych wymogów, obawialiśmy się, że gminy nie będą chciały organizować kąpielisk - mówi Jan Bondar. - Dlatego stworzono taki wybieg prawny. Żeby ludzie nie pływali w niekontrolowanych warunkach, pozwolono na organizację takich "miejsc okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli", które oficjalnie kąpieliskami nie są, ale można tam pływać. Woda w takich "miejscach" też jest kontrolowana.

Sposób na obejście unijnego rygoru, zaczął jednak po pewnym czasie ciążyć, bo gminy zamiast organizować kąpieliska, wolały wytyczać znacznie tańsze "miejsca do kąpieli".

- O ile z jakością kąpielisk problemów nie ma, o tyle z ilością już tak. Bo około 200 kąpielisk w kraju o tak długiej linii brzegowej jak Polska, to po prostu za mało - mówi Ja Bondar. - Dlatego w tym roku, zmieniają się przepisy. Miejsca okazjonalnie wykorzystywane do kąpieli będą musiały być kontrolowane przynajmniej 2 razy, ale mogą działać tylko do 30 dni. Już widać, że gminy przechodzą na organizację oficjalnych kąpielisk. W tym roku będzie ich prawie 500, czyli ponad 2 razy więcej. To jest bardzo dobra wiadomość.

"Obok mnie płynęła kupa!"

Miesiąc temu, jeden z mieszkańców wsi nad jeziorem Ostrowickim zauważył, że do jeziora płyną ścieki z otwartej studzienki. Dokładnie rok temu, ścieki z kanalizacji gminy Miastko zabrudziły wodę w jeziorze Wołczyca. - Pływam sobie w jeziorze i nagle obok mnie płynie kupa! więcej tam nie pojadę! - takie wpisy powtarzają się na forach internetowych wielu turystycznych miejscowości.

- Takie historie, jak powyższa, świadczą o wyjątkowym braku kultury, a nie o skażeniu wody - mówi Jan Bondar. - Oczywiście, jeśli ma to miejsce w jeziorze, to jest duże prawdopodobieństwo, że stężenie bakterii E. coli będzie podwyższone, ale generalnie zanieczyszczenie kąpielisk ściekami zdarza się sporadycznie.

- Ludzie nie spuszczają już ścieków do wody - mówi Wojciech Iwaszkiewicz. - Przeliczają to na pieniądze. Wiedzą, że jeśli zanieczyszczą kąpielisko, stracą na turystach.

* Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl*

d3o3zzj
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3o3zzj