Na lotnisku żartował, że ma granatnik. Służby nie dają taryfy ulgowej

Funkcjonariusze Straży Granicznej na warszawskim Okęciu w tym tygodniu interweniowali wobec dwóch mężczyzn-żartownisiów. Jeden z nich poinformował, że w walizce ma granatnik i kałasznikowa, a drugi - że w torbie przewozi granat.

Straż graniczna niezwykle poważnie bierze teoretycznie niewinne żarty o broni wnoszonej na pokład. Nie daje w takich sytuacjach taryfy ulgowej
Straż graniczna niezwykle poważnie bierze teoretycznie niewinne żarty o broni wnoszonej na pokład. Nie daje w takich sytuacjach taryfy ulgowej
Źródło zdjęć: © East News | STANISLAW KOWALCZUK
oprac. NST

04.08.2023 | aktual.: 04.08.2023 20:50

Rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej kpt. Dagmara Bielec poinformowała PAP, że do incydentów z udziałem podróżnych na Lotnisku Chopina doszło w piątek i w środę. - W obu przypadkach byli to mężczyźni, mieszkańcy podwarszawskich miejscowości, w wieku 45 i 43 lat - wyjaśniła.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Nieodpowiedzialne żarty

- Jeden z nich planował podróż do Antalyi. Planował, bo ostatecznie został wycofany z rejsu. Mężczyzna zażartował, że w walizce posiada granatnik i kałasznikowa. Zarówno nim jak i jego bagażem zajęli się funkcjonariusze z Grupy Interwencji Specjalnych z Placówki Straży Granicznej Warszawa-Okęcie, dokonując sprawdzenia pod kątem pirotechnicznym - podkreśliła. Jak wyjaśnia, nie znaleziono w jego bagażu żadnych materiałów niebezpiecznych.

Podobnie wyglądała historia pasażera piątkowego lotu do Agadiru. - 45-latek podróżujący z żoną, podczas odprawy biletowo–bagażowej, poinformował pracownika obsługi naziemnej, że posiada w bagażu granat. Po krótkiej wymianie zdań przyznał, że tylko zażartował. W konsekwencji jego czynu, żona odleciała planowanym rejsem do Maroko, a on i jego bagaże, po przeprowadzonej procedurze pirotechnicznej przez funkcjonariuszy GIS zostały na miejscu - podała Dagmara Bielec.

Nie ma taryfy ulgowej w kwestii bezmyślnych i głupich żartów - dodała rzeczniczka Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej.

Nadal żartują, że mają bombę w bagażu

Okazuje się, że wciąż są pasażerowie, którzy myślą, że rozbawią pracowników lotniskowych służb żartem o bombie. W połowie czerwca 66-letni Włoch podczas odprawy na lotnisku Kraków-Balice przed wylotem powiedział, że w jego bagażu jest bomba. Został ukarany mandatem w wysokości 500 zł.

26 maja na taki sam żart zdecydował się 45-letni mężczyzna, również Włoch, odlatujący z Wrocławia. "O tym, że ma bombę w bagażu poinformował pracowników lotniska w trakcie nadawania bagażu" - czytamy w komunikacie służb. Straż Graniczną z Zespołu Interwencji Specjalnych postawiono na nogi. Już podczas legitymowania przyznał, że te słowa były tylko "głupim żartem". Zapłacił za niego mandatem w wysokości 500 zł.

Straż Graniczna przypomina, żeby "uważać na słowa wypowiadane podczas obsługi do pracowników lotniska. Słowa "bomba", "granat" itp. to nie żart. Każdy sygnał o możliwości stworzenia zagrożenia jest natychmiast sprawdzany. Wiąże się to z wszczęciem odpowiednich procedur, a co za tym idzie, zakłóceniem pracy portu lotniczego, opóźnieniem odlotów, jak również sankcjami w postaci mandatu karnego.

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (43)
Zobacz także